Dead Space - rzeź w kosmosie! - UV - 2 listopada 2010

Dead Space - rzeź w kosmosie!

UV ocenia: Dead Space (2008)
80

Przyznaję się bez bicia, że premierę Dead Space’a przespałem i szczerze powiedziawszy do dziś zastanawiam się dlaczego, skoro produkt studia Electronic Arts Redwood Shores spełniał wszystkie warunki, by koniecznie znaleźć w kręgu moich zainteresowań. W końcu lubię poruszać się po klaustrofobicznych korytarzach statków kosmicznych, ogromną satysfakcję sprawia mi również powolne przemierzanie opustoszałych pomieszczeń i toczenie wyczerpujących walk ze zdeformowanymi kreaturami, które potrafią wypełznąć z nory w najmniej oczekiwanym momencie. Kocham ogarniającą mnie zewsząd atmosferę zaszczucia, gdy próbuję przetrwać w nieprzyjaznym środowisku, licząc ubywające w niepokojąco szybkim tempie pociski i modląc się, by zza rogu nie wychyliło się kolejne monstrum.

B%F3j%20si%u0119%20nekromorfa%21
Bój się nekromorfa!

Dead Space ma to wszystko, co oczekuję po dobrym survival horrorze utrzymanym w klimacie science fiction. Naprawdę dawno nie bawiłem się przez kilkanaście godzin tak dobrze, jak właśnie na pokładzie Ishimury – statku kosmicznego, opanowanego przez hordę żądnych krwi stworów. Mimo że główny bohater porusza się niezwykle ślamazarnie, praca kamery utrudnia odpowiednio szybką reakcję na zagrożenie, a twórcy nie silili się momentami na oryginalność i wykorzystali multum oklepanych patentów, to jednak gra się w to naprawdę dobrze. W Dead Space cały czas jesteśmy czymś zaskakiwani – a to nowym typem wroga, którego istnienia wcześniej nie podejrzewaliśmy, a to znów prostymi zagadkami logicznymi, które nierzadko należy wykonywać pod presją czasu bądź w totalnie niekomfortowych warunkach – przy zerowej grawitacji. Weteranów gatunku ucieszy tutaj również interesujący arsenał, w którego skład wchodzą urządzenia niespotykane w innych produkcjach tego typu.

Pomimo kilku wad, do których zaliczam bardzo monotonny ostatni etap, niezbyt wymagające finałowe starcie oraz wymienione wyżej mankamenty, uważam Dead Space za jedną z najmilszych niespodzianek 2008 roku. Choć aktywnie gram od 25 lat, naprawdę rzadko miałem okazję czuć tak ogromną satysfakcję po ujrzeniu napisów końcowych, jak w tym przypadku. Dzieło studia Redwood Shores udowodniło mi, że wśród kosmicznych horrorów nadal mogą trafić się prawdziwe perełki. Zdecydowanie polecam.

UV
2 listopada 2010 - 17:34