Pozornie niewiele. Two Worlds 2 jest action-cRPGiem, nail'd to szaleńcza jazda quadami po bezdrożach. Dzieło Reality Pump dostarcza ponad 20 h zabawy, a tytuł Techlandu około 6-7. Przykładów znajdziecie pewnie więcej, ale no właśnie... co obie polskie produkcje może łączyć?
Pytanie zawarte w tytule to tak naprawdę pułapka, albowiem są to cechy, które z jednej strony posiadają zasięg globalny (ergo, sprawdzają się w większości przypadkó), z drugiej dotyczą tak naprawdę odczucia i indywidualnej oceny (ergo, to moje personalne wrażenie). Nie rozpisując się zdradzę Wam, że "Tułordsy" i "Nejld" oprócz tego, że powstały nad Wisłą posiadają:
- doskonałą optymalizację kodu
- niestrawny klimat
Proste? Dla mnie nie do końca. Jak ocenić coś, co wykonano pod względem technicznym bez zarzutu, ale zupełnie odpycha?
Stosunek do obu gier wyglądał u mnie bliźniaczo - po 2 godzinach pykania/łupania/testowania rozgrywka stała się dla mnie nieatrakcyjna. Fabuła TW2 zabrnęła tam, gdzie nie chciałem, czyli na nudną i nijaką sawannę. nail'd odkrył swoje karty jeszcze szybciej, bo kilkudziesięciu minutach poznałem wszystko, co może ten tytuł mi zaoferować. Dziwne? Dla mnie nie. Smutne? Pewnie tak. To będzie powód, dla którego do nich nigdy nie wrócę, choć to przecież pozycje technicznie nie odbiegające od światowej ekstraklasy. Fakt, że mogę w nie grać przy 60 ef-pe-e-sach na moim złomie jest nie do podważenia. Rzadko kiedy w tym roku mogłem załączyć maksymalne detale, a Polacy umożliwili mi zabawę (krótką:)) przy ładnej grafice i rozsądnych wymaganiach.
Jaki wypływa z tego wniosek? Warto przekuć dobre silniki na coś lepszego. Taki Chrome Engine potrafi generować sporą przestrzeń, do tego wzbogacić ją ładnymi teksturami. Czy naprawdę jesteśmy skazani na fajnie wyglądające średniawki, o których zapominamy po tygodniu? Oh, come on...