Podziemny koncert na jednego aktora - fsm - 4 grudnia 2010

Podziemny koncert na jednego aktora

Film zwie się Pogrzebany. W filmie występuje Ryan Reynolds i głosy kilkunastu innych osób. Film dzieje się w trumnie. Przez cały czas. Film jest bardzo dobry.

Niebieska Latarnia Ryana Reynoldsa

O Buried pierwszy raz usłyszałem w zeszłym roku, kiedy to mówiło się, że jakiś szalony hiszpan zamierza nakręcić thriller dziejący się przez cały czas w ciasnym wnętrzu trumny i bardzo lubiany przeze mnie Reynolds będzie w nim grał porwanego przez Irakijczyków kierowcę ciężarówki. Zainteresowanie moje wzrosło po premierze filmu na festiwalu w Sundance, kiedy okazało się, że zdecydowana większość ma do powiedzenia na temat Pogrzebanego same dobre rzeczy. Potem pojawił się pierwszy zwiastun, na którym nie widać w zasadzie nic. Wiedziałem już, że film zobaczyć trzeba. Fajnie, że polski dystrybutor zdecydował się wprowadzić go do kina. Dzięki temu obejrzeć możecie go Wy, dzięki temu obejrzałem go ja.

I, jak już napisałem wyżej, wyszło naprawdę bardzo dobrze. Pomijając problemy z projektorem w Cinema City w pozańskiej Plazie (i skrócenie przez operatora bonusowej sceny po napisach końcowych), wyjście do kina było strzałem w dziesiątkę. Fabuła jest prosta i została opisana powyżej. Wszystko skupia się na aktorze i fe-no-me-nal-nej pracy kamery, które to elementy w połączeniu ze sprawnym montażem i włączającą się w odpowiednich momentach muzyką dały walący prosto w pysk, trzymający w napięciu kinowy monodram. Ile jest sposobów na filmowanie faceta zamkniętego w trumnie? Jak się okazuje, mnóstwo. Ile jest sposobów na pokazanie zmian nastroju faceta zamkniętego w trumnie? Mnóstwo. Pisać możnaby naprawdę długo, ale nie chcę zdradzić zbyt wiele, bo warto przeżyć to osobiście. Ryan Reynolds "wyrasta" na zaiste zdolnego aktora, a Rodrigo Cortés potrafił jego umiejętności wykorzystać. Scenariusz również jest niezły: kiedy wydaje się, że zaraz zacznie robić się lekko nużąco, dzieje się coś, co powoduje, że siadamy na brzegu fotela. Świat pokazany na ekranie jest mocno ograniczony, ale dzięki kilku różnym źródłom światła (m.in ekran komórki i zapalniczka) oraz telefonicznym rozmowom, które prowadzi zakopany bohater, możemy sobie ułożyć w głowie całą historię jego życia, możemy sobie wyobrażać, co się dzieje nad ziemią, za oceanem, w domu. I wreszcie najważniejsze: możemy poczuć namiastkę tego, co czuje bohater. Przerażenie, frustracja, nadzieja, wściekłość.

Pogrzebany to bardzo duszny obraz, wielkie zaskoczenie i jeden z lepszych filmów, jakie miałem okazję oglądać w tym roku.


fsm
4 grudnia 2010 - 13:29