eJay'owe rozczarowania dekady - eJay - 7 grudnia 2010

eJay'owe rozczarowania dekady

Koniec 2010 roku to również koniec dekady. O moich nadziejach na następne 12 miesięcy mogliście przeczytać TUTAJ. Czas przejść do rozliczenia branży z ostatnich 10 lat. Poniżej znajdziecie mój subiektywny wybór 10 największych rozczarowań związanych z grami w latach 2001-2010.


10. Operation Flashpoint: Dragon Rising

Było fajnie, ale o co w tym chodziło?


Codemasters nie podołało zadaniu i wydało na rynek grę technicznie wykonaną na niezłym poziomie, ale nie trafiającą w żadną niszę lub szerszą grupę użytkowników. Przyjemna oprawa, bardzo dobry dźwięk, ogromna wyspa, próba pójścia na kompromis - to za mało, aby stanąć w szranki z Bohemią Interactive i jej Armą 2. Po kilku miesiącach twórcy sami przyznali się do porażki i porzucili wsparcie dla Dragon Rising. Brytyjczycy nie spoczęli jednak na laurach i już pracują nad kontynuacją o nazwie Red River.


9. Perturbacje przy Duke Nukem Forever

10 lat czekałem na nowy trailer. I się doczekałem!


Czemu dopiero na 9 miejscu? Gdyby sprawy w swoje ręce nie wzięło Gearbox legendarny Duke znalazłby się w czubie listy. Teraz sytuacja jest przejrzysta i nie emocjonuje odbiorców tak samo, jak przy kolejnych informacjach o zmianach silnika. Książe błądził, aż w końcu znalazł właściwy okres na "postawienie stempla". Czekamy.


8. Wojna fanboyów konsol

Tylko nie piszcie co lepsze ;)


Każdy nius na temat dowolnej gry na X360/PS3 kończy się siarczystym flejmem. Poziom dyskusji schodzi na psy i choć niektórzy wieszczą, że to temat na książkę, ja ograniczam się do otwarcia kolejnej paczki orzeszków. Żal po prostu klawiatury na wymianę zdań z zaślepionymi fanatykami. I w ogóle najlepszy to jest PeCet, który rzekomo umiera od 5 lat...


7. DirectX 10

Taką grafę miałem na Amidze


Czekamy, czekamy i się doczekamy...kolejnego DX'a. Mityczną wydajność zagwarantowaną przez ów pakiet prawdopodobnie można włożyć między bajki. Pojawiła się wersja z numerkiem 11 i dalej nie widać tego technologicznego kopa. W zamian gry coraz bardziej się świecą, wydają się nienaturalne, wymagają potężnego sprzętu. Ile razy jeszcze gracze zostaną zmuszeni do opróżniania portfela pod pretekstem świetnych wyników w benchmarkach?


6. Wątpliwa jakość FIFY na PC

Fifa 2003-2008 na PC


EA Sports po wydaniu Fify 2002 wyraźnie spasowała i skupiła się na konsolowym rynku. Kolejne edycje na komputery osobiste nie przyciągały mnie jak dawniej, nawet odpychały archaiczną rozgrywką i słabą oprawą graficzną. W międzyczasie na konsolach nextgen (currentgen?) pojawiały się piłkarskie hiciory, które rywalizowały z Pro Evolution Soccer jak równy z równym, a często nawet z nim wygrywały.


5. Medialny najazd na gry

Rurku, dlaczego gry są złe?


"10-latek zabił mamę siekierą, wszystkiemu winne gry.", "16-latek uderzył nauczyciela krzesłem, na jego komputerze znaleziono kilka bardzo brutalnych gier.", "14-latek popełnił samobójstwo bo ktoś mu skasował postać w Tibii". Z gier robi się narzędzie szatana, bo jest to najprostsza metoda do zamazania własnych zaniedbań. Nikt nie chce wspomnieć, że liczba przypadków śmiertelnych bądź incydentów z użyciem przemocy przy udziale "potencjalnych" graczy to zaledwie mikropromil w stosunku do wszystkich tragicznych wydarzeń, nie bada się również problemu, nie obwinia rodziców za lajtowe wychowanie pociech, ba, nie stawia się tezy, że dziecko mogło być zwyczajnie chore psychicznie. Grałeś w Quake'a? Jesteś prawie mordercą. Zabiłem w online setki tysięcy osób. Ale do Hitlera jeszcze mi trochę brakuje...


4. Utracona niezależność

Nowożeńcy


Większe firmy pochłaniają mniejsze - to normalna kolej rzeczy. Jednak w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z kooperacjami gigantów elektornicznej rozrywki, które zaczynają dominować na rynku i zabierają chleb mniejszym, nierzadko bardziej innowacyjnym. Bioware-EA? Activision-Blizzard? Co Nas czeka w najbliższej przyszłości? Jak poradzą sobie mniejsze studia, wydawcy, co zyskają, a co stracą klienci? Czy czeka nas kolejna fala sequeli, prequeli, rebootów, czy może pojawią się nowe marki, które odeślą w niebyt to ,co sprawdzone i grywalne?


3. DLC

Miała być pustynia, a wylądowałem na statku kosmitów.


Coś co miało zrewolucjonizować rynek doprowadziło do coraz ostrzejszych rozmów nad sensem owego rozwiązania. Nie da się ukryć, że 95% płatnych dodatków to szmiry niewarte swojej ceny. Jak zwykle na ratunek muszą przyjść wyjątki w postaci nowych misji do GTA IV, Mass Effect 2 czy Little Big Planet. Są to jednak krople w morzu najzwyklejszego łajna, nie ma więc czym się szczycić. DLC są dla mnie wytworem czysto marketingowym, który ma na celu podtrzymanie zainteresowania grą po premierze.


2. Niski poziom trudności

I tak nie spadniesz


Era gier samo-przechodzących-się to już fakt. Coraz więcej pozycji posiada mechanizmy znacznie ułatwiające rozgrywkę (nieśmiertelność, respawn w miejscu śmierci, brak limitowanych żyć, zapisy co 10 sekund itd.), co wrzuca je automatycznie do wora z napisem "causal". Niedzielne Franki, Mietki, Andrzeje, Jurki to dzisiejszy klient, o którego portfel bije się cała niemal branża. W rezultacie procent gier ambitnych, tworzonych z pasją, skomplkowanych spadł drastycznie i można śmiało już mówić o pewnej niszy. Grasz w symulatory - jesteś dziwny.


1. Piractwo

Bo Polska jest najważniejsza


Przez jakiś czas Polska była w czołówce pirackiego świata. Ostatnio jest z tym lepiej, ludzie zauważyli korzyści płynące z zakupu oryginalnej gry (przede wszystkim czyste sumienie), otworzyli się na rynek dystrybucji elektronicznej. Super idealnie nie jest, ale nie od razu Kraków zbudowano. Grunt to zaszczepić w koledze ideę kupowania tego, co go faktycznie interesuje i odradzić mu granie we wszystko co popadnie..tfu sciągnie z netu.

eJay
7 grudnia 2010 - 14:37