Niewiele jest tytułów, które cieszyłyby się tak wielkim uznaniem wśród polskich miłośników erpegów, jak właśnie seria Gothic. Za sprawą dwóch pierwszych odsłon tego cyklu, niezwykle udanych zresztą, opowieść o bezimiennym herosie zyskała nad Wisłą status gry kultowej. Jej fani mieli nadzieję, że trzecia z kolei produkcja niemieckiego studia Piranha Bytes pozycję tę tylko umocni, ale jak się okazało, rzeczywistość brutalnie sprowadziła ich na ziemię. Wskutek wewnętrznych tarć pomiędzy deweloperami a wydawcą – firmą JoWooD – prace nie zostały w pełni zakończone, a jaki był tego efekt, nietrudno przewidzieć.
Do akcji wkraczamy niedługo po tym, jak zdobyty w Khorinis statek Esmeralda przybija do brzegów Myrtany. Znajdujący się na jego pokładzie bohaterowie są świadkiem ataku orków na jedną z wiosek położonych na wschodnim wybrzeżu kontynentu, więc natychmiast ruszają jej na pomoc. Po wypędzeniu agresorów gra uaktywnia pierwsze duże zadanie z głównego wątku fabularnego. W tym samym momencie Bezimienny zostaje spuszczony ze smyczy, więc może pójść gdziekolwiek zechce. Wolność jaką Gothic 3 oferuje w kwestii eksploracji świata jest po prostu nieograniczona. Na dobrą sprawę nasz śmiałek może wskoczyć do morza, przepłynąć akwen i rozpocząć zmagania od wizyty w Varancie – pustynnej krainie, do której zgodnie ze scenariuszem, powinniśmy trafić mniej więcej w połowie gry.
Swoboda jest największą zaletą trzeciego Gothica, ale też jego największym przekleństwem. Ogrom banalnych, niewiele wnoszących zadań otrzymywanych od licznych bohaterów niezależnych kompletnie rozmywa główny wątek, który sam w sobie też niczym specjalnym nie zaskakuje. Niezbyt wyrafinowane dialogi, brak bardziej wyszukanych i zarazem wciągających questów, a także kompletnie położony finał przygody sprawiają, że w żadnym jej momencie nie możemy mówić o przyzwoitej fabule. Gothic 3 sprowadza się do biegania z punktu A do punktu B i wykonywaniu dwóch prostych czynności – zabijania wyznaczonych przez zleceniodawcę przeciwników lub taszczenia rozmaitych przedmiotów. Nieograniczony ekwipunek i absurdalnie proste żądania spotykanych bohaterów niezależnych sprawiają, że niektóre zadania można rozwiązać w kilka sekund.
Niedopracowanie widać też w innych aspektach rozgrywki, np. w jednym z najistotniejszych elementów każdego skierowanego na akcję erpega, czyli w systemie walki. Dramatycznie przedstawiają się zwłaszcza starcia w zwarciu, które sprowadzają się do ciągłego wciskania lewego przycisku myszy. Nie dość, że brak tu bardziej wyszukanych technik, to na dodatek same potyczki to czysta loteria. W trzecim Gothicu można ubić bez utraty energii olbrzymiego trolla (teoretycznie jednego z najsilniejszych wrogów), by chwilę później zostać zabitym po kilku ugryzieniach wilka (teoretycznie jednego z najsłabszych). Sukcesywnie zwiększane umiejętności Bezimiennego nie są w stanie uratować go od zguby. Nawet mocno rozwinięty bohater musi uznać wyższość przeciwnika jeśli ten zdoła go zaatakować w niemożliwy do zablokowania sposób, a to zdarza się bardzo często.
Kolejnym mankamentem jest fatalna wręcz optymalizacja. Mimo upływu lat i licznych łatek wciąż nie udało się sprawić, by Gothic 3 działał płynnie. Niezależnie od ustawień graficznych i konfiguracji sprzętowej zawsze będziemy mieć do czynienia z irytującymi przycinkami, które skutecznie obniżają radość z przemierzania świata. Dzieło firmy Piranha Bytes jest technicznym potworkiem, którego w żaden sposób nie daje się okiełznać, a przez lata próbowało wielu, w tym firma Spellbound – twórcy Arcanii.
Gothic 3 to produkt daleki od ideału. Co prawda bez trudu można znaleźć ludzi, którzy potrafią w niego grać i dobrze się bawić, ale bez przymknięcia oka na rozmaite niedoróbki trudno o satysfakcjonującą rozgrywkę. Tak naprawdę firmie Piranha Bytes udał się tylko świat – nie dość, że jest ogromny, to na dodatek pierwszorzędnie zagospodarowany, zarówno w miłe dla oka lokacje, jak i zróżnicowane stwory. Zwiedzanie poszczególnych krain to ogromna przyjemność, o ile oczywiście jesteśmy w stanie zaakceptować towarzyszące tej czynności przycinki.
O trzecim Gothicu trudno mówić inaczej, jak o wielkim rozczarowaniu. Gra miała olbrzymi potencjał, ale wskutek błędnych decyzji wydawcy został on rozmieniony na drobne. Trywialne i nudne zadania, brak solidnej fabuły, która zachęcałaby gracza do kontynuowania przygody, kiepskie rozwiązania w mechanice rozgrywki, fatalna optymalizacja i ogólne niedopracowanie – to właśnie te czynniki decydują o słabej kondycji produktu. W porównaniu do świetnej „jedynki” i „dwójki” wyraźny regres.