Heretic - klon Dooma w wydaniu fantasy - UV - 29 grudnia 2010

Heretic - klon Dooma w wydaniu fantasy

UV ocenia: Heretic
75

Wydany w grudniu 1994 roku Heretic był drugim (po nowatorskiej grze CyClones) pełnoprawnym FPS-em, który został zaprojektowany przez amerykańskie studio Raven Software. O ile we wcześniejszym Shadowcasterze deweloperzy spod znaku kruka trzymali się jeszcze erpegowej konwencji, tak w swoim kolejnym dziele zrezygnowali z charakterystycznych dla tego gatunku elementów i skupili się na czystej jatce. W efekcie tych starań zrodził się typowy klon Dooma, który jednak w odróżnieniu od swojego legendarnego kuzyna, został osadzony w realiach fantasy.

R%u0119kawice%20nekromanty%20czyli%20pi%u0142a%20%u0142a%u0144cuchowa%20w%20wydaniu%20fantasy.
Rękawice nekromanty czyli piła łańcuchowa w wydaniu fantasy.

Na potrzeby Heretica programiści z Raven Software dokonali kilka usprawnień silnika id Tech 1, dzięki czemu ich produkt był nieco bardziej zaawansowany niż cykl Doom. Dodano możliwość kierowania wzroku w górę i w dół, zmniejszając przy okazji tzw. autoaim, czyli system obecny we wcześniejszych tytułach firmy id Software, który pomaga trafić przeciwników znajdujących się powyżej lub poniżej herosa. Gra oferuje również możliwość zbierania przedmiotów w celu późniejszego ich użycia. Pomysł zaczerpnięty z tradycyjnych erpegów w dość istotny sposób wpływa na samą rozgrywkę, bo pozwala zachowywać cenniejsze fanty (np. butelki z życiodajnym płynem) na najtrudniejsze starcia. W Hereticu pojawiła się też opcja strzału alternatywnego z każdej broni. W tym celu należy zdobyć, a następnie wykorzystać tzw. Księgę mocy. Gdy bonus jest aktywny, każda pukawka zachowuje się zupełnie inaczej, zadając przy okazji dużo większe niż zwykle obrażenia.

W pozostałych kwestiach Heretic niczym nie różni się od Dooma. Rozgrywka polega na odnalezieniu przejścia do kolejnego etapu w labiryncie korytarzy, a że w tych ostatnio roi się od wrogo nastawionych do gracza stworów, jesteśmy zmuszeni wyciąć je w pień. Zmagania zostały podzielone na trzy odrębne epizody – każdy z nich zawiera dziewięć mapek, w tym jedną ukrytą. Nawet bronie, mimo zmiany konwencji, mocno przypominają to, co widzieliśmy wcześniej w Doomie. Praktycznie każda „pukawka” pozwala atakować oponentów z dystansu – jedynie dostępne od początku zmagań laska (odpowiednik kastetu) i magiczne rękawice (starożytna piła łańcuchowa), umożliwiają walkę w zwarciu.

Wi%u0119kszo%u015B%u0107%20broni%20w%20Hereticu%20pozwala%20walczy%u0107%20na%20dystans.
Większość broni w Hereticu pozwala walczyć na dystans.

W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pierwszoosobowe strzelaniny były zdominowane przez produkcje z gatunku science fiction, dlatego Heretic prezentował się na ich tle świeżo i oryginalnie. Sama gra nie była jednak już niestety tak dobra jak wydany rok wcześniej Doom. Zabrakło tutaj przede wszystkim fajnych broni, które różniłyby się między sobą czymś więcej niż szybkostrzelnością i zadawanymi obrażeniami. Ponadto perspektywa niszczenia sługusów D’Sparila (głównego bossa) okazała się ostatecznie mniej rajcująca od walki z piekielną hordą na Marsie. Mimo tych drobnych mankamentów gra zasługiwała jednak na uwagę, bo był to po prostu przyzwoicie wykonany shooter, stanowiący doskonałą wprawkę przed starciem z wydanym niespełna rok później, ale za to zdecydowanie lepszym Hexenem.

UV
29 grudnia 2010 - 16:01