Witajcie gracze. Świadomość wielu graczy zaprzątają od kilku dni kocie figle w cyberpunkowym settingu pt. Stray. Ze względu jednak na ogromną ilość sprawdzanych aktualnie tytułów nie miałem jeszcze tej przyjemności. Jeśli ktoś z Was ogrywa tą produkcję, to życzę wam miłej gry. Co do mnie, to nie narzekam teraz na brak gier wideo. Nie pamiętam kiedy ostatnio zaaplikowałem sobie taką dawkę? Niektóre z tych produkcji zamierzam opisać w kolejnych odcinkach niniejszego cyklu. Na razie skupię się na reboocie legendarnej strzelanki zatytułowanej DOOM.
W maju tego roku na rynku ukazała się gra, po której wiele się nie spodziewałem. Kolejna bezsensowna strzelanka, brak klimatu, spartolona marka, jak to zwykle bywa po odświeżeniach klasyków. Nic z tego! id Software dało z siebie wszystko i dało nam Dooma 4 takiego jakiego chcieliśmy. Szalonego. Mocnego. Piekielnego!
Zapytany o najważniejszego przedstawiciela pierwszoosobowych strzelanek, bez większego wahania odpowiedziałbym: Quake. Choć kandydatów do tego tytułu można wymienić jeszcze kilku, to jubilat – bo świętujemy dzisiaj 20. urodziny Quake’a – wyniósł FPS-y na zupełnie inny, znacznie wyższy poziom. Jak powstał, jak ewoluował, co zawdzięczają mu współczesne strzelanki FPP – między innymi te kwestie poruszam w niniejszym tekście rocznicowym, i choć napisanie czegoś nieoczywistego (nie mówiąc już o odkrywczym) o grze tak kultowej jest zadaniem trudnym, to mam nadzieję, że zarówno starzy wyjadacze, jak i młodsi stażem gracze wyniosą coś z tej niewielkiej podróży do schyłku ubiegłego tysiąclecia, na którą mam zamiar ich zabrać. Zapraszam do lektury.
W piątek 13-go maja na rynku pojawił się nowy Doom, który bardzo szybko okazał się być godnym spadkobiercą marki i wyśmienitą, soczystą, demoniczną strzelaniną dla jednego gracza. I tak samo, jak id Software zrobiło w swoim Rage'u, jak Machine Games zrobiło w Wolfensteinie z 2014 roku, tak samo postąpiono z Doomem. Easter eggsów, czyli rożnego rodzaju ukrytych żartów, smaczków i nawiązań, jest w tej grze od groma. I choć poniższa lista na pewno nie wylicza wszystkich znalezisk (nowe są odkrywane każdego dnia), to zapewne jest jedną z "najlepiej wyposażonych" list w Internecie. A co! Chcecie wiedzieć, co w Doomie piszczy? Zapraszam!
Nie jedno, ale dwa nawiązania do Terminatora 2
Wersję płomienną tego easter egga znacie wszyscy. Co robi Doom Marine po wpadnięciu do lawy? Pokazuje, że jest ok. A co robi Doom Marine gdy wpadnie do innej substancji? Zobaczcie sami.
Kilka dni temu (2-4 kwietnia) uruchomiono zamkniętą betę najnowszego DOOM-a. Czwarta część chyba największej serii studia id Software powoli zmierza ku półkom sklepowym, wszak datę premiery ustalono na 13 maja bieżącego roku. Deweloperzy są zatem na etapie, gdzie nawet minimalne zmiany trudno wprowadzić (szczególnie w rozgrywce). Jak zatem wyglądały przedpremierowe testy trybu multiplayer oczami gościa, który nigdy nie grał w żadną część z tego cyklu? Świetnie!
Skąd pomysł na artykuł? Coraz rzadziej sięgamy do przeszłości. Stare gry stają się czymś co uważane jest za produkt dla odbiorców ze słabym sprzętem lub hipsterów świata elektronicznej rozrywki. Jednak w mojej opinii należy sięgać do takich tytułów, aby wiedzieć jakie korzenie mają nasze ulubione tytuły. Dzisaj przybliżę wam postać Johna Romero, ojca nowoczesnych gier komputerowych. Przykładu jak można ze szczytu spaść w odmęty zapomnienia.
"Humanity is no more. A just end to thousands of years of exploitation, destruction, and war. We deserve this fate. As in all things nature will exact her revenge without a thought, and devastating consequences".
The New York Times, 2037, The Final Headline
Po raz pierwszy grałem w RAGE dawno temu i jakoś gra nie zrobiła na mnie wrażenia. Po skończeniu przygód w zdewastowanym świecie miałem całkiem standardową opinię o „nowej” grze ID Software – zmarnowany potencjał. Nie jest to jednak sprawiedliwy werdykt, bo RAGE ma w sobie coś hipnotycznego. Skończyłem grę po raz drugi i moja opinia nieco się zmieniła. RAGE był prześladowany przez niedoróbki, błędy graficzne i eratyczne tekstury, co wpływało na przyjemność z rozgrywki. Po kilku łatkach RAGE wygląda obecnie fenomenalnie. Jestem fanem post apokaliptycznych klimatów, ale kto nie jest dzisiaj? Mad Max 2: Wojownik Szos jest kwintesencją wielu słynnych gier – jeżeli się nie zgadzacie to: ”Just walk away. Give me your pump, the oil, the gasoline, and the whole compound, and I'll spare your lives. Just walk away and we'll give you a safe passageway in the wastelands. Just walk away and there will be an end to the horror”. Moja entuzjastyczna ocena RAGE bierze się właśnie z zamiłowania do klimatu, bo wbrew pozorom, nie ma zbyt wielu „czystych” (Borderlands, nowy Fallout, Metro) FPS-ów zanurzonych w tej konwencji.
Gra Doom zadebiutowała na rynku 10 grudnia 1993 roku po trwającym kilkanaście miesięcy okresie produkcji. Nie ma dziś żadnych wątpliwości, że strzelanina firmy id Software jest produktem kultowym - to właśnie jej zawdzięczamy modę na pierwszoosobowe shootery, która nieprzerwanie trwa do dziś. Droga do stworzenia dzieła wybitnego była jednak długa i ciężka. Amerykańscy deweloperzy testowali rozmaite rozwiązania, które ostatecznie do Dooma nie trafiły - rodowodu wielu z nich możemy doszukać się w poprzednim FPS-ie studia, grze Wolfenstein 3D. Niniejszy artykuł przybliża najciekawsze z tych pomysłów.
W zamglone z perspektywy czasu dnie, w które młody Adrian prawdopodobnie powinien poszukiwać coraz to bardziej fikuśnych sposobów dokształcania się, działy się rzeczy wprost przeznaczone do jutrzejszego wydania „Faktów”. Oto na komputerowych pożywkach, jak "Quake", "Duke Nukem" czy "Doom", rodził się przyszły psychopata, który to już na pewno po przekroczeniu progu dorosłości będzie miał kartotekę szeroką jak czoło Alizee. Ten zwyrol spowiada się teraz przed Wami, korzystając bynajmniej nie ze zwolnienia warunkowego, lecz wyjątkowo sentymentalnego nastroju, który przynosi mu na myśl jedną serię, za którą bardzo, ale to bardzo tęskni. Za Quakiem.
RAGE, najnowszy produkt studia id Software, to nic innego jak doskonale wykonana, rzemieślnicza robota. Skoro za wszystkim (no prawie) stał John Carmack, pasjonat i spec od technologicznych nowinek, jasne stało się, że fabuła w nowej grze tego legendarnego dewelopera będzie gdzieś na szarym końcu. Oczekiwania spotkały się z rzeczywistością, gdzie na pierwszy plan wysunęła się klasyczna jak herbata mechanika, schematyczne zadania oraz pierdyliard mięsa armatniego do wytłuczenia, zaś odstawiając na drugi plan angażującą historię i zawiłe wątki miłosne.