Left 4 Dead 2 jest bardzo udaną kontynuacją hitu Valve, dlatego na darmowe dodatki czekałem z niecierpliwością i delikatnym dreszczykiem emocji. Nic tak nie cieszy jak grupa rozszalałych zombie, która zamienia się w stos flaków i kałużę krwi. Że niby ma być tego jeszcze więcej? Jestem za, o ile jakość DLC jest na akceptowalnym poziomie. Poniżej znajdziecie recenzję The Passing - pierwszego dodatku, który pojawił się w kwietniu zeszłego roku.
Producent buńczucznie zapowiadał, iż The Passing będzie powrotem do przeszłości dla maniaków Lefta. Za główny wabik posłużyli bohaterowie pierwszej części, a więc nieśmiertelni Francis, Zoey, Bill oraz Louis. Wspomniana paczka przypadkowych osób walczących z hordami zainfekowanych przeciwników nie raz doprowadzała mnie do niepohamowanego śmiechu celnymi komentarzami. Dodatek pod tym względem niestety trochę zawodzi. To co było głównym daniem oryginału, tu jest jedynie skromnym deserem. Wspomniane postaci pojawiają się dosłownie na chwilę, pomagając w zmaganiach kwartetowi z sequela. To wywołało u mnie spore rozczarowanie, gdyż liczyłem na ponowne wcielenie się w harleyowca, weterana, pracownika biurowego czy też w dziewuchę z collegu. The Passing opiera się więc na tych samych fundamentach, co część druga.
Nowe mapy nie oszałamiają wystrojem. Postawiono tu raczej na rzetelne wykorzystanie dostępnych elementów i detali, przy czym całość uformowano w taki sposób, iż nie mam się w sumie do czego przyczepić. Im dalej w las, tym w sumie gorzej. Nowych rodzajów broni za wiele nie ma. Do broni ręcznych dodano kij golfowy, zaś w pewnym momencie kampanii otrzymujemy szansę na zmasakrowanie zombie dzięki karabinowi M60. O takich pierdołach jak nowa wiedźma czy też piosenka fikcyjnego zespołu Midnight Riders nie wypada pisać w superlatywach, bo to kwestia dodania nowej tekstury i dźwięku w odpowiednim formacie. Oprócz tego do trybów Scavenge oraz Survival dodano nowe lokacje, ale to w sumie norma, wszak The Passing rozgrywa się w nowym środowisku.
Pierwsze DLC do Left 4 Dead 2 pomimo moich "wątów" nie jest złe. To półtorej godziny zabawy na wysokim poziomie, ponadto dodatek jest darmowy, co jest dużą zaletą wobec niezwykle atrakcyjnych i zapadających w pamięć syfów sprzedawanych za kilkadziesiąt złotych. Poza tym to kolejna szansa, aby nabić sobie nowe achievmenty ;)