The Big Bang Theory – serial o nerdach nie tylko dla nerdów - Kono - 31 stycznia 2011

The Big Bang Theory – serial o nerdach nie tylko dla nerdów

Życie nerda nie jest łatwe. Począwszy od cierpień i katuszy, których doświadcza w obowiązkowym procesie zinstytucjonalizowanej edukacji, poprzez upokorzenia na tle socjalizacji z nie-nerdami, aż po nieudane próby znalezienia swojej drugiej połówki. Ogólnie rzecz biorąc – łatwo nie jest. Na szczęście do akcji wkroczyli Chuck Lorre i Bill Prady, którzy postanowili przedstawić żywot kujona w o wiele weselszych barwach i zaproponować sitcom, który nie tylko wymazał piętno bycia nerdem, ale i pokazał, że bycie nim jest „kul”. 

Teoria wielkiego podrywu, bo tak brzmi polska wersja tytułu jest serialem opowiadającym o losach Leonarda i Sheldona dwóch pracowników Cal-Tech, których z pozoru poukładane życie już na samym początku historii zostaje wywrócone do góry nogami. Powodem całego zamieszania jest ich nowa sąsiadka – Penny. Wychowana w Nebrasce dziewczyna nie ma pojęcia o fizyce teoretycznej, ani o tym ile tomów Spidermana ukazało się w latach 1990-2000. Jest za to pełna optymizmu i posiada coś, czego Leonard i Sheldon nie mają – generalne obycie w prawdziwym świecie. Naszemu trójkącikowi akompaniują też Howard Wolowitz i Rajesh Koothrappali, tworząc w ten sposób iście wybuchową i wielokulturową mieszankę, która (możecie mi wierzyć) zapewnia salwy śmiechu.

Autorzy nie od razu trafili ze swoim pomysłem w dychę. Pierwszy pilot, w którym zamiast wesołej Penny była nieco mniej optymistyczna Katie, a Raja i Howarda nie było wcale nie przypadł do gustu włodarzom CBS. Na szczęście Lorre i Prady nie poddali się tak łatwo i przygotowali nową dosyć zmienioną wersję pilota. Drugie podejście natychmiast „chwyciło” i wypromowało serial, który podczas swojego trzeciego sezonu zdołał wyprzedzić takich tytanów rynku jak chociażby House.

Co czyni z BBT serial, który pomimo zdawać by się mogło niszowej tematyki zaskarbił sobie popularność nie tylko wśród „geeków”? Przede wszystkim chodzi tu o dynamikę relacji Penny-vs-faceci. Swego rodzaju niezręczność społeczna, wysokie IQ oraz zainteresowania kontrastują z życiową racjonalnością i generalnym obyciem Penny. Każdy z chłopaków jest trochę inny i reprezentują oni różne „wcielenia” nerdostwa. Od Raja, który bez wspomagania alkoholowego nie jest w stanie rozmawiać z kobietami, aż po Howarda, który wyrywa wszystkie laski po kolei. Jednak prawdziwą gwiazdą i wisienką na torcie jest Sheldon grany przez Jima Parsonsa. Ten popadający w samouwielbienie geniusz z IQ równym 187 odznaczający się brakiem pokory, cynizmem oraz częstą niemożliwością zrozumienia humoru jest tym dla BBT, czym Barney Stinson dla How I Met Your Mother. Dodatkowo, napięcie seksualne pomiędzy Penny a Leonardem jest przyczynkiem do bardzo zabawnych sytuacji, które docenią wielbiciele damsko-męskiego humoru.

Oczywiście nie samymi związkami ludzkimi człowiek żyje i BBT nie ogranicza się tylko do ironizowania faktu, że każdy nerd to odludek, a imiona wszystkich jego dziewczyn kończą się na JPG. Serial zawiera masę odniesień do komiksów, filmów, seriali, ale i do świata nauki oraz (a jakże) rynku elektronicznej rozrywki. Co prawda czasami zdarzają się w nich pewne potknięcia merytoryczne, ale są one na tyle rzadkie, że ginął pod lawiną genialnych gagów wprost wylewających się z każdego odcinka.

W USA nadawany jest obecnie 4 sezon, a dzięki swojej popularności serial został zakontraktowany na kolejne trzy. W Polsce mogliśmy go oglądać na TVN 7, jednak tę wersję ciężko jest mi zarekomendować z powodu słabego tłumaczenia. Na szczęście jest i wersja DVD (pierwszych trzech sezonów) w której napisy dalece lepiej przekazują ten specyficzny dla The Big Bang Theory humor.

Kono
31 stycznia 2011 - 14:30