Endurance – czy to sensowna zabawa? - Brucevsky - 4 lutego 2011

Endurance – czy to sensowna zabawa?

Ostatnio na mojej drodze stanęły dwa tytuły, w których twórcy dodali opcję wyścigów wytrzymałościowych. Oba rozwiązania różnią się od siebie i starają na własny, indywidualny sposób bawić. Kiedy możemy mówić o dobrej zabawie przy wyścigach Endurance, a kiedy narzekać na ich fatalną budowę?

W takim Gran Turismo 4 autorzy nie ograniczali się i przygotowali kilka różnych wariantów ścigania. Możemy wziąć udział w trzygodzinnych wyścigach lub oddać się, na przykład, szalonej rywalizacji na Nurburgringu przez 24 godziny. Wybór na pierwszy rzut oka jest spory, ale naturalne ograniczenia sprawiają, że tak naprawdę tylko pozorny. Niewielu bowiem graczy pozwoli sobie siedzieć przed ekranem telewizora przez tak długi czas. Równie niewielu ma dzisiaj okazję skrzyknąć znajomych, aby w kilka osób poświęcić dzień na jeżdżenie w kółko po jednym torze. Zostaje jeszcze tryb B-Spec, w którym możemy przyspieszać czas i tylko śledzić poczynania wirtualnego kierowcy w wybranym przez nas aucie. To już jednak tylko pseudo-frajda, którą psują małe możliwości wpływu na przebieg wyścigu, dane w tej opcji przez twórców.

Fuel inaczej oddaje tryb Endurance. Tam wyścigi wytrzymałościowe trwają tylko po kilkanaście minut. Są jednak równie dużym wyzwaniem, bo specyfika gry i otwarty świat nie ograniczają zmagań do wylanych asfaltów i ustalonych torów. Gracze mają postawiony cel, do którego muszą dotrzeć i rywali, których mają wyprzedzić. Rozwiązanie jest więc miodne i nie tak męczące.

Kiedy więc Endurance spełnia swoją rolę jako dodatkowej, dobrej opcji zabawy? To indywidualna sprawa, ale trudno zakładać, że przeciętny użytkownik konsoli będzie chciał poświęcać godziny na ściganie się na jednej trasie z wybranymi oponentami. Naprawdę trzeba się postarać, aby znaleźć złoty środek, czyli tak przygotować się do zabawy, aby nie czuć znudzenia po pierwszej godzinie kręcenia kółek. W końcu zbyt słabi rywale przy zbyt długim wyścigu wcale nie będą dobrym wyborem. Zbyt silni także nie, bo może się okazać, że po trzech godzinach jeżdżenia po Nowym Jorku na metę wpadamy jako drudzy. Stres i irytacja w takiej sytuacji gwarantowane.

Nie jest łatwo przygotować w grze wyścigowej nowe, ciekawe tryby, które zatrzymają na dłużej przy konsoli. Endurance jest jedną z takich opcji, ale trudno go wykorzystać. Z jednej strony charakter wyścigów wytrzymałościowych wymaga długich, męczących wyzwań. Z drugiej, to wciąż tylko gra i użytkownikom konsol należy się zabawa, a nie kolejna praca. Jak zapatrujecie się na kilkugodzinne maratony w grach wyścigowych? Braliście w czymś takim udział? Macie jakieś rady, jak uatrakcyjnić lub po prostu nie popsuć sobie zabawy z trybem Endurance?

Brucevsky
4 lutego 2011 - 12:49