Dark Restaurant czyli nie widzisz co jesz - fsm - 13 lutego 2011

Dark Restaurant czyli nie widzisz, co jesz

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie? Będzie niezłe przeżycie. Bo przeżycia się ostatnio dobrze sprzedają, a kompletnie zaciemniona restauracja, w której nie widać absolutnie niczego, jest całkiem niezłym przykładem takiego "experience". W czym rzecz? Otóż jest sobie w Poznaniu knajpka, która szczyci się tym, że jest jedyną w Polsce i jedną z kilkunastu na świecie, w których spożywa się posiłek w całkowitych ciemnościach. Ile prawdy w tym byciu jedynym/jednym z niewielu jest - nie wiem. Wiem za to, że warto tam zajrzeć (choć nie widać niczego).

To, co widzicie powyżej, to artystyczna interpretacja na temat wystroju wnętrza. Wysmakowane, nieprawdaż? Przychodzi się do takiego przybytku, rozmawia się z sympatycznym kelnerem (Byli państwo u nas? A czego państwo nie lubią? A jaki zestaw państwo wybierają?), a po kilkunastu chwilach jest się prowadzonym (ręka na ramieniu kelnera) za jedną ciężką kotarę. Potem za drugą ciężką kotarę, a potem następuje macanie. Kelner (wyposażony w noktowizor) wskazuje, gdzie jest krzesło, gdzie jest stół, gdzie leżą sztućce i tyle, a ty musisz macać. Po czym ucieka gdzieś w siną dal, by wrócić za jakiś czas z jedzeniem. Siedzisz w totalnej czerni. I oczy nie przyzwyczajają się po jakimś czasie. Nic, tylko ciemność, w której czasami wydaje się, że coś widać. Ale tak naprawdę nie widać. A skoro nie widać, to wspomniane sztućce są raczej mało przydatne - posiłek wypada spożyć niczym człek pierwotny - własnymi paluchami. A sam posiłek zaś... no cóż. Czasami uda się zidentyfikować to, co leży na talerzu, ale nie zawsze. A nawet jeśli wydaje się, że doskonale wiemy, co jemy, to po wszystkim kelner pyta: "Co państwo jedli?" "To, to i tamto?" "Taaa... No nie. Jedli państwo tamto i siamto" "Ahaaaaa".

Bardzo sympatyczna sprawa, nietuzinkowe przeżycie (przy okazji: w totalnej ciemności zaburza się poczucie czasu i to, co wydawało sie godziną, jest w istocie niemal dwiema) pozwalające otworzyć się na nowe smaki (szczególnie jeśli weźmie się opcję Bizarre Food, kiedy na talerzu naprawdę może wylądować wszystko, co jest jadalne) i generalnie warte polecenia. Co też czynię - jeśli będziecie w Poznaniu lub innym mieście, gdzie podają jedzenie, którego nie widać...

fsm
13 lutego 2011 - 12:29