Zimny do szpiku kości...i dobry - eJay - 25 lutego 2011

Zimny do szpiku kości...i dobry

Lubicie amerykańskie snuje? Takie co rozciągają się jak nieudane ciasto, nie śpieszą się z akcją, nie wywołują u widza dreszczy podniecenia kolejną sceną, efektem specjalnym? Lubicie powolnie opowiedziane historie, które w odpowiednim momencie robią z mózgu kisiel? Jeżeli tak, to musicie obejrzeć Do szpiku kości.

Z czym to się je: 17-letnia Ree Dolly wychowuje młodsze rodzeństwo i opiekuje się chorą psychicznie, napakowaną lekami uspokajającymi matką. Pewnego dnia odwiedza ją lokalny szeryf, który informuje, iż jej ojciec  zastawił w zamian długu ich dom, a jeśli nie pojawi się na rozprawie sądowej wówczas cały dobytek przepadnie.  Życie dziewczyny - pisząc delikatnie - wkracza na kolejną ścieżkę wypełnioną życiowym gównem, bo wcześniej wcale nie miała lepiej. Rozpadająca się chałupa, brak pracy, no i głowy rodziny - te wszystkie czynniki powodują, że Ree jako nastolatka wydaje się być dojrzalsza niż którykolwiek z jej równieśników. Bohaterka próbuje zaginionego ojca odnaleźć i uratować dobytek, aczkolwiek prywatne śledztwo natrafia na kilka problemów. Okazuje się, że poszukiwany zamieszany był w lokalną dilerkę metaamfetaminą, a sami sąsiedzi nie wykazują woli współpracy.

Obraz jest do cna wychłodzony, posępny, wyjałowiony z kolorów. Do tego całość przyprawiono megaredneckowym klimatem i bożą realizacją. Zero jakichkolwiek jebutów montażowych w wykonaniu paralityka. Jeżeli lubicie klasyczne historie o starciu młodzieńczej ambicji podpartej tradycyjnym wychowaniem (dziewucha zna się m.in. na obsłudze broni) ze społecznym oporem to poczujecie się (w przeciwieństwie do bohaterki) jak w niebie. Wszystko to zostało podane w sposób absolutnie bezpretensjonalny. Stary wisi szmal? Sorry dziewczyno, jedyne co możesz otrzymać to cios między oczy, a nie pomoc. Dlatego jedna ze stron konfliktu stoi z góry na straconej pozycji, przegrywa liczebnością i siłą. Ale nie poddaje się i walczy.

Co dodać? No, świetna jest w roli głównej  Jennifer Lawrence. Nie znam panny, ale to w tej chwili nie ma żadnego znaczenia. Świetna kreacja na miarę westernowych twardzieli. Do tego doskonałe zdjęcia i brak poczucia straconego czasu. Snuja doskonała.

OCENA 8/10

eJay
25 lutego 2011 - 11:54