Premiera Shift 2: Unleashed, kilka różnych recenzji Crysis 2, nowe The Sims, ciekawy Killzone 3 i dyskusyjny Test Drive Unlimited 2. Dzieje się ostatnio na rynku gier i jak zawsze jesteśmy zalewani ogromem świeżych tytułów. Ruch jak na dworcu głównym gigantycznej metropolii.
Co rusz z kolejnego peronu rusza nowa wysokobudżetowa produkcja lub mini-gierka wydana w ramach dystrybucji sieciowej. Panie i panowie w okienkach zapowiadają kolejne ramake’i i premiery, a konduktorzy oceniają jak sprawuje się dane dzieło na krętej trasie oczekiwań. Ruch już od kilku lat jest tutaj ogromny, odbiorcy tłoczą się na peronach czekając na odjazd ulubionej gry, podstawiane są nowe wagony, a raz na jakiś czas awaria zawiesi cały system na kilka godzin i zacznie się nerwówka. To gorący teren, coś jak Wall Street dla maklerów giełdowych.
Patrzę na to wszystko i czuję, że jestem z boku. Widzę ten tłum kotłujący się pod ruszającym dopiero za kilkadziesiąt dni „Wiedźminem”. Kilka dni temu machałem na do widzenia paru znajomym, którzy wyruszyli w podróż „Crysisem”. A ile kontrowersji było przy odjeździe „Test Drive Unlimited”! Niektórzy pasażerowie chcieli po 20 minutach wysiadać w szczerym polu, bo podobno bujało i buczało w środku nieziemsko. Uśmiecham się, rozglądam raz jeszcze po całym dworcu, pełnym ludzi i pociągów i odwracam się za siebie. Stoją tam, już z pomniejszonymi składami, starsi przedstawiciele popularnych gatunków. Nie ma tłumów, wrzasków i licytowania się na oceny komfortu i wyglądu wagonów. Dopiero, co przyjechałem tutaj „Conflict Desert Stormem”, a za chwilę ruszam „Devil May Cry”. Kiedyś ten kurs ludzie uwielbiali, ale potem szybko zastąpiły go szybsze i lepsze modele w rodzaju „Bayonetty”.
Oho, za plecami wrzaski, ktoś chce pobić twórcę „Homefronta”, który jechał w premierowym kursie pociągu. Podobno w połowie składu wieje z nieszczelnych okien, drzwi trzaskają co każde hamowanie, a sam kurs, choć miał być krajoznawczy to kończy się po kilku godzinach, prowadząc pasażerów przez zaorane pola, które widzieli już setki razy. Na tym dworcu to standard, regularnie pasażerowie są zawodzeni. Na szczęście, większość nowych składów ma odpowiednie atesty i zadowala klientów. Są też oczywiście rekordziści, taki „World of Warcraft” robi już czwarte okrążenie dookoła świata i jest w trasie od 61 422 godzin. Kilka dni temu powiesili tutaj zegar, który nawet informuje o tym. Taki to powód do dumy.
Znając życie, te nowoczesne składy odwiedzę, gdy minie już kilka miesięcy albo i nawet lat od ich pierwszego kursu. Może znowu będę jechał sam i podziwiał te widoki oraz zachwycał się jakością wykonania tych przedziałów, którymi cieszyli się inni pasażerowie kilkanaście miesięcy wcześniej. Czy żałuję? Czasami. Na razie zamierzam się cieszyć tym, co mam okazję sprawdzić. Kończę, bo „Devil May Cry” odjeżdża za kilka minut. Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie, żeby uważać przy wsiadaniu do niektórych pociągów.