Zachęcona niezłym „Nocnym patrolem” postanowiłam sięgnąć po inną powieść Siergieja Łukjanienki – „Brudnopis”, pierwszy tom dylogii. Opis wydawcy nie sugerował jakieś szalonej oryginalności, ale miałam nadzieję na sympatyczne czytadło.
Główny bohater, Kirył Maksimow, pewnego pięknego dnia odkrywa, że w jego mieszkaniu mieszka ktoś inny (i to od paru lat), nie poznaje go własny pies, sąsiedzi, znajomi, szef, a co gorsza nawet rodzice. Klimat rodem z Dicka – czyli coś, co lubię. Niestety, moja radość nie trwała długo (paręnaście stron najwyżej).
Po jakimś czasie okazuje się, że Kirył został tzw. funkcyjnym – osobą obdarzoną niezwykłymi mocami, której przydzielono specjalną rolę – a konkretnie celnikiem na przejściu między światami. Początkowo wszystko układa się dobrze, ale wkrótce Kirył dowiaduje się, że pozostali funkcyjni nie mają najlepszych zamiarów wobec Ziemi; traktują ją, jak i inne światy, jako poligon doświadczalny. Oczywiście istnienie wobec nich opozycja, ale dość niemrawa i bez wyrazu – a przynajmniej tak została przedstawiona. W ogóle ani funkcyjni ani ich przeciwnicy nie są zbyt przekonujący, a działania wszystkich wydają się wymuszone. Brakuje tu wyrazistych postaci, zapadających w pamięć bohaterów z krwi i kości. Tak samo nie zachwycają opisy różnych światów – obce krainy są papierowe, nie zapadają w pamięć, wydaje się, że autor w ogóle nie włożył serca w ich stworzenie – ani powolna akcja czy też filozoficzne rozważania. Powieść jest co najwyżej poprawna (duży plus za dobry przekład), razi kompletny brak oryginalności, wszystkie motywy są już dobrze znane. Początek, mimo że sam pomysł „wymazywania” kogoś był już wielokrotnie wykorzystywany, zapowiadał się ciekawie, jednak potencjał nie został wykorzystany. Autor mógłby wykazać się odrobiną inwencji twórczej, albo chociaż mrugnąć do czytelnika. Niestety nic z tego. Po Łukjanience oczekiwałam czegoś więcej. Liczyłam na pasjonującą lekturę i mocno się zawiodłam. Może gdybym się nie nastawiała na coś super, moja ocena byłaby inna. Po drugi tom nie sięgnę, wolę zaryzkować kolejną część „Patrolu”.