Dzisiejszy wpis będzie o serialu, który zapewne większość z Was dobrze zna, a jeśli nie to przynajmniej kojarzy. Dzieło zowie się South Park. Kontrowersyjny, obrazoburczy, bezkompromisowy i przede wszystkim niesamowicie śmieszny – taki właśnie jest serial tworzony od ponad 15 lat przez dwójkę zdrowo pokręconych osobników. Oczywiście jak to zazwyczaj bywa w przypadku produkcji, które są nadawane przez tak długi okres, słabsze momenty się zdarzają. Jednak wygląda na to, że Parker i Stone wyszli z dołka (a przynajmniej z mieszanej formy) i ponownie wspięli się na wyżyny komediowego geniuszu.
Już śpieszę z wyjaśnieniem, o co chodzi z tym „dołkiem”. W moim osobistym odczuciu gdzieś po zakończeniu dziesiątego sezonu twórcy South Parka stracili swoje „mojo”. Oczywiście zdarzały się i chlubne wyjątki podczas tych czterech lat (chociażby „The F Word”, „Insheeption” czy „Guitar Queer-O”) jednak ogólny poziom był bardzo średni ze wskazaniem na dobry (takie 7/10). Pośród ciekawych odcinków lądowały przeciętne, albo takie, które były kompletnie nietrafione. Przez cztery lata do każdej nowej odsłony serii podchodziłem z rezerwą i obawiałem się, że stary dobry South Parksię skończył, Stone i Parker odcinają kupony od sławy, a anulowanie całej serii jest tylko kwestią czasu.
Na szczęście nadszedł nowy sezon i już 27 kwietnia twórcy zaatakowali nas świetnym „HUMANCENTiPAD”, by zaledwie tydzień później wypuścić „Funnybota”. Z kolei „Royal Pudding” to już klasa sama w sobie i najdobitniej pokazuje, że odcinek bez Cartmana może się udać (chociaż Eric w dalszym ciągu jako postać jest mistrzostwem świata). Stone i Parker znowu wrócili do komentowania bieżących spraw i trzeba przyznać, że wychodzi im to świetnie. Nie zapominają też o cichym przemyceniu odrobiny moralizatorstwa w każdym z odcinków, jednak robią to delikatnie i z wyczuciem (czego nie można powiedzieć o czasami wprost prostackim wyśmiewaniu się ze wszystkiego). Czyż można chcieć więcej od serialu komediowego? Rozśmiesza, poucza i, co najważniejsze, zmusza do zastanowienia nad sprawami, które z pozoru wydają się być niezwykle mało istotne.
W związku z tym ciężko mi się zgodzić z ostatnimi recenzjami serialu na łamach portalu IGN. Zeszłotygodniowa odsłona South Parka dostała 5+/10, a autor krytyki wyraził obawy, że 15 sezon może być tym ostatnim. Być może moje oczekiwania zmalały i łykam wszystko, co South Park ma teraz do zaoferowania. Może być i tak, że to recenzent „nie kuma czaczy” i jedzie po serialu, bo w końcu trzeba jakoś nadrobić swoje niskie T.M.I.? Jest jeszcze opcja różnych gustów… Ciekawi mnie co Wy sądzicie o ostatnich poczynaniach duetu Stone & Parker? Jest lepiej? Gorzej? A może chłopaki ciągle trzymają solidną formę i tylko ja miałem takie odczucia, że poziom jakości kilku ostatnich sezonów był mocno nierówny? Zapraszam do dyskusji.