Na „Duke Nukem Forever” recenzenci z całego świata nie zostawili suchej nitki. Można by rzec, że wręcz prześcigają się w wynajdowaniu w grze słabych elementów. Mówi się o słabej oprawie audiowizualnej, przestarzałych rozwiązaniach i nierównym wykonaniu poziomów. Ja sam po zagraniu w demo, byłem maksymalnie zawiedziony i przekonany, że przygodami Księcia zainteresuję się dopiero za jakiś czas, gdy ich cena znacznie spadnie. Tymczasem wyniki sprzedaży w Wielkiej Brytanii zdają się temu wszystkiemu zaprzeczać, a pojawiające się w Internecie opinie graczy, po początkowym rozczarowaniu, zaczynają nabierać pozytywnego wydźwięku. Mówi się, że stary dobry Duke powrócił, tylko spóźnił się o kilka lat. Skąd taka zmiana w nastawieniu? Może mieliście już okazję ukończyć grę i ocenić. Jak Wam się podobała?
01. Duke Nukem Forever - Take-Two
02. LA Noire - Take Two
03. Zumba Fitness - 505 Games
04. Infamous 2 – Sony
05. Lego Pirates of the Caribbean - Disney
06. Dirt 3 – Codemasters
07. Brink – Bethesda
08. Red Faction: Armageddon – THQ
09. Call of Duty: Black Ops - Activision
10. Portal 2 - EA
Tak prezentują się wyniki sprzedaży z zeszłego tygodnia pudełkowych wersji gier w Wielkiej Brytanii. Można oczywiście podejrzewać, że niezwykła popularność „DNF” wynika z wielu lat oczekiwania, które zaowocowały pokaźną ilością zamówień przedpremierowych. Z drugiej strony, w sieci błyskawicznie pojawiają się recenzje gier i każdy zainteresowany zakupem teraz, mógł zderzyć się z nieciekawą rzeczywistością przedstawioną na Metacritic. Mimo to, przygody Księcia sprzedają się jak ciepłe bułeczki, zaś pod ich negatywnymi recenzjami pojawiają się komentarze sprzeciwu. W ostatnich dniach zrobiło się głośno o tym, że serwis 1UP wystawił grze najniższą możliwą ocenę „F”, czyli odpowiednik 1/6. Jednocześnie zauważyłem, że średnia głosów jego użytkowników wynosi 4/6, co oznacza „C”. Skąd takie rozbieżności?
„Odkładając na bok sentyment(...) sam nie dałbym więcej niż 3 (w skali do 10 – dop. Antares). Smutne, acz prawdziwe – Duke Nukem Forever jest niestety kiepską, źle wyglądającą i niegrywalną kupą, podlaną sosem z humoru pokroju Postala.”
Tak o grze napisał pewien niepełnoletni „redaktor” jednego z niezależnych poczytnych blogów o grach wideo, a który to serwis ogólnie bardzo sobie cenię. Sęk w tym, że autor tego górnolotnego komentarza miał raptem dwa lata, gdy „Duke Nukem 3D” ujrzał światło dzienne. W najnowszą odsłonę przygód Księcia również najprawdopodobniej nie grał, ograniczając się do wystawienia opinii na podstawie cudzych recenzji, filmików na YouTube i ewentualnie wersji demo. Oczywiście można powiedzieć, że jest to raczej odosobniony przypadek i zachodni recenzenci nie mogą się mylić. Delikatnie jednak przypominam, że ci sami ludzie jesienią 2008 roku rozwodzili się nad wspaniałością „Call of Duty: Modern Warfare 2”. I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Jestem gotów zaryzykować stwierdzenie, że „DNF” sprzedaje się tak dobrze właśnie dlatego, że jest archaiczny. Gracze mają dość oskryptowanych strzelanin, które przechodzą się same. Nudzi ich niski poziom trudności lub odwrotnie- sekwencje, podczas których jedynym sensownym rozwiązaniem jest ślepy bieg do najbliższego punktu kontrolnego. Wreszcie, wulgarny specyficzny humor Księcia jest czymś niespotykanym pośród przepełnionych amerykańskim patosem wojennych FPSów. Zrozumieją go starzy wyjadacze, lecz młodzi nie mają za bardzo takiej możliwości. Niewątpliwie, pod kątem wykonania gry godnym duchowym następcą Duke’a jest „Bulletstorm”. Niemniej jednak, zaczynam mieć nadzieję, że finansowy sukces „Duke Nukem Forever” pozwoli Gearbox Software na stworzenie kolejnej części gry. Oby tylko produkcja nie trwała ponad 10 lat...
Na koniec polecam Wam zapoznanie się z poniższym materiałem wideo, w którym autor bardzo sensownie wypowiada się na temat gry. Co więcej robi to z perspektywy osoby, która wielkim fanem „Duke Nukem 3D” nie była.