Walka świeżo za nami, emocje jeszcze nie opadły. Otoczka walki, stadion, kibice, hymn - to nie pozostawia wiele do życzenia, było optymalnie. Przyczepić można się jedynie do problemów z dostępnością transmisji w Polsce - kto chciał wykupił transmisję, kto inny (w tym ja) oglądał na RTL, a kto inny poszedł do pubu. Ale nie to jest najważniejsze. Pomówmy o samej walce.
Z góry zaznaczam, że nie jestem i nie uważam się za żadnego speca od boksu - jestem przeciętnym kibicem, który ogląda wszystkie ważne walki i któremu podoba się ten sport.
Początek, jak to początek - sprawdzanie przeciwnika, więc pierwsza runda to typowe prowadzenie badań. Potem było stopniowo coraz gorzej. Kiedy Adamek w 2 rundzie poleciał na liny to w moim odczuciu wynik praktycznie był już przesądzony (zresztą przed walką i tak wydawało mi się, że wygrana Kliczki jest niemal pewna, pytanie na jakim poziomie powalczy Adamek?). Kiedy Adamkowi udało się trafić Kliczkę na trybunach od razu wrzało, jednak trochę na wyrost, bo wydaje mi się, że ciosy Adamka nie robiły na nim wrażenia.
Adamek od 3 rundy zaczął już krwawić, regularnie obrywać, by w 6 rundzie być liczonym. Wydawało mi się, że wszystko jest jasne. Do rundy 8, kiedy Adamek posłał Kliczkę na deski (nie wiem ile było w tym uderzenia, a ile poślizgnięcia Kliczki), wtedy też zacząłem odnosić wrażenie, że Kliczko zaczyna wyglądać na delikatnie zmęczonego, ale to nic w porównaniu ze zmęczeniem Adamka, któremu dodatkowo przeszkadzało krwawienie z nosa. Dochodziło do tego coraz to więcej celnych uderzeń Adamka, niestety Kliczko nie pozostawał dłużny. W 10 rundzie wyraźnie było widać przewagę Ukraińca, który nie dawał Adamkowi odpocząć. Doprowadziło to do przerwania walki przez sędziego ringowego - Tomasz Adamek był totalnie zamroczony licznymi celnymi ciosami przeciwnika, dalsza walka nie miała sensu. Kliczko pozostaje niepokonany.
Moje podsumowanie walki? Ciekawie się zapowiadała, ciekawie się zaczęła (mówię o otoczce bez wpadek i kiczu), ale wynik walki i tak niestety był z góry przesądzony. Mimo to walkę oglądało się bardzo przyjemnie, emocje towarzyszyły mi przez cały czas jej trwania. Pozostaje podziękować i pogratulować Adamkowi za wysiłek i podjęcie próby. Wbrew pozorom naprawdę nie ma się czego wstydzić!
A jakie są Wasze wrażenia?