Czy letnie wakacje Formuły 1 spowodowały jakieś roszady w stawce? Rewolucji nie ma, chociaż wynik dzisiejszego wyścigu może nieco dziwić. O sporym pechu, po raz kolejny, może mówić Lewis Hamilton, natomiast Ferrari, Red Bull i McLaren wydają się być w zaskakująco dobrej formie. Czy Mercedes może zacząć czuć presję?
Jeszcze przed startem na torze w Spa z problemami borykało się Ferrari, którego mechanicy nie byli w stanie opuścić prostej startowej przed wykonaniem przez kierowców okrążenia rozgrzewkowego. W końcu zespołowi udało się wypuścić z gridu Fernando Alonso, który musiał gonić "formującą się" stawkę. Wszyscy kierowcy ustawili się już na prostej startowej za Nico Rosbergiem, Lewisem Hamiltonem, Sebastianem Vettelem, Fernando Alonso i Danielem Ricciardo, czerwone światła zgasły i ruszyli!
Świetny start zaliczył Lewis Hamilton, któremu już przed pierwszym zakrętem udało się wyprzedzić Nico Rosberga. Chwilę później Rosberg był już także za Vettelem. Seb mógł również dobrać się do skóry Lewisa, ale przestrzelił zakręt, tracąc drugie miejsce. Po dwóch okrążeniach
doszło do kontaktu między bolidami Rosberga i Hamiltona - jadący z przodu Lewis najechał tylnym prawym kołem na przednie skrzydło Rosberga, co skończyło się pękniętą oponą i uszkodzonym spoilerem. Nico objął prowadzenie, a Lewis musiał stawić się w pit-stopie po nowe opony. Wyjechał dopiero na dziewiętnastym miejscu. Danielowi Ricciardo kilka okrążeń później udało się wyprzedzić Fernando Alonso (Ferra wyprzedził też Bottas) oraz Sebastiana Vettela i Australijczyk miał przed sobą już tylko Rosberga. Kiedy Nico zjechał do boksu po nowe opiny i skrzydło, Daniel objął prowadzenie. Nico Rosberg natomiast borykał się z nietypowym problemem - do antenki na nosie bolidu przyczepiły się strzępy materiału, ciągnące się aż do siedziska kierowcy. Rosberg próbował się z nimi uporać, trzymając kierownicę jedną ręką. Pod koniec okrążenia siedemnastego Rosberg próbował wyprzedzić Seba, ale zblokował opony, co niemal natychmiast wykorzystał jadący za nim Valtteri Bottas. Co ciekawe, na drugim miejscu, za Ricciardo jedzie... Kimi Raikkonen.
Po dwudziestu okrążeniach w alei serwisowej pojawiły się oba bolidy Mercedesa. Na czele stawki wciąż Ricciardo, a o miejsce piąte zaciekle walczą Magnussen i Alonso. Lewis słabo - skarży się przez radio, że dalsze ściganie nie ma sensu. W boksie pojawia się Ricciardo, który traci pozycję na rzecz Bottasa, ale i Fin zjechał na zmianę opon, wyjeżdżając za znów prowadzącym Ricciardo, Rosbergiem, Raikkonenem i Vettelem. Okrążenie numer 30: Rosberg zmienia opony, spada za Raikkonena i Bottasa, jednak obaj Finowie jadą na zużytych oponach, Niemiec nie ma więc problemu z wyprzedzeniem Ferrari i Williamsa. Do Ricciardo brakuje mu jednak ponad dwudziestu sekund. Pięć okrążeń przed końcem z wyścigu wycofuje się zrezygnowany Lewis Hamilton, a Bottasowi udaje się wyprzedzić Raikkonena i wskoczyć na najniższy stopień podium. Kilka okrążeń przed końcem emocji dostarczyli nam Magnussen, Alonso, Button i Vettel, którzy co rusz wymieniali się pozycjami, walcząc o piąte miejsce. Magnussen wymusił na Alonso błąd, przez co Hiszpan wyjechał poza tor. Wykorzystał to Vettel, wyprzedzając Alonso i, na ostatnim okrążeniu, Magnussena, a Fernando popełnił jeszcze jeden błąd w EuRouge, co wykorzystał Button.
Linię mety jako pierwszy przekroczył Ricciardo, drugi był Rosberg, trzeci Bottas. Nie da się ukryć, że zwycięstwo sympatyczny Australijczyk otrzymał niejako w prezencie (błędy Mercedesa), ale sam nie popełnił większego błędu, więc na najwyższy stopień podium w pełni zasłużył. Sensacyjne czwarte miejsce zajął Kimi Raikkonen, a o dobrym wyścigu mogą także mówić kierowcy McLarena. Warto dodać, że wyścigu nie ukończył żaden kierowca Lotusa. A Lewis Hamilton? Po raz kolejny pech, po raz kolejny stracone punkty. Czy uda się podgonić Rosberga? Zobaczymy. Za dwa tygodnie Monza!
<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>