Dobić dziada! - Strider - 30 września 2011

Dobić dziada!

Każdy z nas oglądał chyba przynajmniej raz w życiu jakiś film, w którym szlachetny i dobry do obrzydzenia bohater pokonuje straszliwe zło zagrażające istnieniu całego świata. Jest to schemat powtarzany nagminnie, istniejący w zasadzie tak długo, jak długo ludzie przekazują sobie opowieści. Czy jednak przeciętny widz/ gracz/ czytelnik zastanawia się choćby odrobinę nad tym, jak wiele wysiłku musi nasz dzielny bohater włożyć w opracowanie stosownego planu na zniszczenie swojego arcyrywala? Przecież zniszczenie takiego demona z siódmego kręgu piekieł to nie w kaszę dmuchał – trzeba się chociaż trochę na tym znać.

Jak powszechnie wiadomo, w naszym regionie geograficznym specem od tego typu zadań jest niejaki Jakub Wędrowycz, któremu chciałbym niniejszy poradnik dedykować. Dzięki Ci Jakubie, bez Ciebie ten tekst nigdy by nie powstał!

Krok #1 Zapoznaj się z przepowiednią

Krok pierwszy, chociaż dla niektórych nużący, jest jeszcze względnie prosty: zapoznać należy się z wszystkimi możliwymi przekazami źródłowymi, jakie dotyczą (nawet pośrednio!) naszego przeciwnika. Szukać zwykle nie trzeba nazbyt długo: na standardową odmianę demona, który planuje ichnią odmianę Armaggedonu, względnie przejęcie władzy nad światem, wystarczy otworzyć na losowej stronie Biblię i wystarczająco dogłębnie wertować jej zawartość (rada: pomaga ograniczenie się do Apokalipsy św. Jana i Księgi Daniela!). W przypadku piekielnych pomiotów planujących coś większego, całkiem nieźle jest mieć pod ręką szkolną bibliotekę i bibliotekarza, który zupełnym przypadkiem posiada w swoich zbiorach komplet dzieł demonologicznych (Cześć, Buffy!). Jeśli jednak, drogi Czytelniku, bibliotekę omijasz szerokim łukiem, a Biblię dawno już spaliłeś, odkrywszy że to księga stworzona przez Zakon Syjonu, Iluminatów albo Matrix w celu omamienia mas, to zawsze pozostaje do Twojej dyspozycji Internet – wystarczy wpisać imię swojego arcyrywala i w kilka sekund uzyskamy wszystkie potrzebne nam informacje.

Krok #2 Poprawnie zinterpretuj przepowiednię

Uwaga, zaczynają się schody: od tego momentu trzeba już myśleć twórczo! Znalazłszy bowiem stosowną przepowiednię, musimy ją jeszcze poprawnie zinterpretować. Chyba nikt w końcu nie oczekiwał, że wszystkie informacje zostaną nam podane wprost, prawda? Na interpretatorów starożytnych manuskryptów czeka zwykle tak wiele zasadzek, że można by na ten temat napisać co najmniej kilka książek, nie będę się więc w to zagadnienie za bardzo zagłębiał. Zamiast tego, mała rada - pamiętajcie, że wszystkie te przepowiednie były tworzone bardzo dawno temu i z przymrużeniem oka należy traktować wszelkie stwierdzenia, typu: "żadna broń nie jest w stanie go zniszczyć", "nie zatrzyma go żadna armia". W czasach, gdy na forum międzynarodowym roztrząsano, czy kusza jest bronią której używania należy zakazać czy też nie, tego typu stwierdzenia może i miały rację bytu, ale pamiętajmy że technika poszła nieco naprzód...

Krok #3 Zapoznaj się z anatomią przeciwnika

Jak to ktoś kiedyś rzekł: informacja to potęga. A ja lubię wszystko co potężne. Na interpretacji przepowiedni nie kończymy więc naszych badań, lecz ponownie wracamy do biblioteki. Teraz, naszym zadaniem będzie znalezienie słabostek anatomicznych naszego wroga. Znacie to: odstająca smocza łuska, znajdująca się akurat na wysokości serca, pod którą da się wbić miecz, czy inny nieosłonięty fragment ciała w który da się trafić pociskiem o odpowiednio dużym kalibrze (porada: najlepiej od razu zrezygnować z broni palnej i przerzucić się na termonuklearną). Nasze badania mogą przynieść naprawdę zaskakujące efekty: może się okazać, że naszego żyjącego od wieków potworzastego przeciwnika da się pokonać wręcz!

Krok #4 Trening

Wiedza, choć najczęściej niezbędna, nie jest jedynym składnikiem zwycięstwa w boju o lepsze jutro i zbawienie całego wszechświata. Równie ważne jak ona jest odpowiednie przygotowanie fizyczne. Na zwykłe demoniątka wystarczy zwykle kilka dni treningów pod okiem jakiegoś wschodniego mistrza sztuk walki, od czasu do czasu trafia nam się jednak przeciwnik, z którym nie poradzimy sobie bez wylania kilku litrów potu. Wzorem dla nas niech będzie człowiek (?), który nie raz już uratował Ziemię, przy okazji niszcząc kilka innych planet i księżyców.

Krok #5 Pamiętaj o uzbrojeniu!

To już niemal finał – jeszcze chwila i gotowi będziemy do konfrontacji z Siłami Ciemności! Pozostała nam kwestia ostatnia: uzbrojenie. Występowanie przeciwko nieuzbrojonemu (tylko na pozór, moi drodzy, tylko na pozór!) przeciwnikowi jest może i szlachetne, ale niewątpliwie również przeraźliwie głupie. Dlatego na podorędziu powinniśmy mieć zawsze jakiś mały arsenał, który pozwoli nam w krytycznym momencie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nie musicie się martwić: po ostatnim treningu możecie zarzucić na plecy cały magazyn, a i tak nie poczujecie żadnego ciężaru.

Krok #6 Zniszcz swego wroga!

Niniejszym oznajmiam, że dotarliśmy do końca: jesteśmy odpowiednio uzbrojeni, przeszliśmy trening fizyczny z dwutonowymi ciężarkami, zdobyliśmy wszystkie możliwe informacje na temat naszego przeciwnika. Możemy tym samym przystąpić do ostatniej, najprzyjemniejszej części naszego planu: zniszczenia wroga! Po wszystkich trudnościach przez jakie przebrnęliśmy, oczywistym jest, że finałowe starcie nie może być niczym strasznym. Muszę was jednak nieco zmartwić: jeśli naszą walkę będziemy mieli nieszczęście prowadzić w Ameryce, bądź Japonii, należy przygotować się na długie i naprawdę ciężkie starcie, bowiem tamtejsze potwory za nic nie chcą się rozstać z naszym światem i mają tendencję do powracania zza grobu nawet kilka razy w ciągu jednego dnia. Co nie zmienia faktu, że i tak w końcu wygracie: nawet jeśli nie sami, to przy pomocy jakieś lokalnej ekipy superbohaterów. A jeśli wszystko inne zawiedzie, możecie zawsze wezwać Jego. On zawsze daje sobie radę:

Strider
30 września 2011 - 19:55