Mel Gibson is back - The Beaver - eJay - 6 października 2011

Mel Gibson is back - The Beaver

Pomysł na film jest kuriozalny do kwadratu. Facet cierpiący na depresję znajduje na śmietniku maskotkę-bobra, zakłada go na rękę i uzewnętrznia się na świat, lecząc swoje słabości. Na całe szczęście do realizacji tej zwariowanej idei zaproszono dwójkę uznanych osobistości - Jodie Foster (za kamerą i przed kamerą) oraz Mela Gibsona (przed kamerą). Rezultat współpracy wspomnianego duetu przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Otóż The Beaver to nie komedia - choć materiał wyjściowy wydaje się być odpowiedni - a porządny dramat, który śmieszy tylko przez chwilę.

Gibson wypada w tym filmie po prostu rewelacyjnie. Walter Black w jego wykonaniu to gość, który zasługuje na współczucie. Aktor idealnie wpasował się w konwencję zakładającą, iż główny bohater jest zwykłym mężczyzną mającym wyraźny kryzys osobowości. Gibsonowi bardzo daleko do stand-up komedianta, czy też brzuchomówcy przez co wydaje się on naturalny i na maksa zmieszany, zagubiony, zdołowany. Ale najlepsze jest to, że doskonałego leku na psychiczną blokadę nie ma. Proces zwalczania choroby tak naprawdę nie istnieje, bo bóbr to tylko i wyłącznie wyjście zaproponowane przez Waltera. Nie muszę dodawać, że na gadającego z dziwnym akcentem ziomka ze zwierzakiem na ręku wszyscy spoglądają z pogardą, włączając w to własną rodzinę.

The Beaver nie uciekł jednak od banialuków i schemacików. Kulą u nogi filmu jest mało interesujący wątek najstarszego syna Waltera, który za kasę musi napisać przemówienie pewnej dziewczynie. Ten fragment napisany i wyreżyserowany jest od linijki, bez ozdobników i ciekawszych scen. Na deser zawsze pozostaje młodociana, utalentowana obsada wyciskająca z nudnych ról 200% normy. Jako tło dla fenomenalnego Gibsona w zupełności to wystarczy.

Nowy stuff z Gibsonem to dobry przykład mądrego potraktowania dziwnego pomysłu, troszkę szablonowy, ale za to wyśmienicie zagrany i wyważony. Niebywałe, że obraz tego kalibru ominął polskie kina i wylądował na DVD, no ale lepszy rydz niż...bóbr? O, to na pewno. Kawał chama z tego włochatego dupka.

OCENA 7,5/10

Na zachętę daję też trailer, ale ostrzegam, że jest w nim mnóstwo spojlerów:


eJay
6 października 2011 - 14:34