Mass Effect 3 – o multiplayerze w grze BioWare i obawach graczy - Hed - 11 października 2011

Mass Effect 3 – o multiplayerze w grze BioWare i obawach graczy

Mass Effect 3 będzie zawierał tryb multiplayer. Firma BioWare potwierdziła tę informację na forum po wycieku okładki jednego z magazynów o grach. Reakcje graczy są różne: od euforii, przez stonowaną afirmację, aż po paranoiczne wybuchy paniki.

Jedna z polskich moderatorek na forum BioWare, Goha, powiedziała mi, że w najbliższych godzinach pewnie będzie miała sporo roboty: część społeczności rozpoczęła atakowanie studia i rzucanie hasłami pokroju „koniec Mass Effecta nadchodzi”.

Dlaczego tak się dzieje i czy obawy są uzasadnione?

Obawy

W moim rozumieniu gracze obawiają się dwóch możliwych rezultatów dodania trybu multiplayer do serii Mass Effect. Pierwszą z nich jest złamanie konwencji, immersji, czy spójności tego bogatego uniwersum. Gracze krzyczący do mikrofonów podczas wspólnego fragowania wrogów rzeczywiście tu nie pasują. Pytanie tylko, czy to dostaniemy?

Drugie przejawy żywiołowej krytyki na forach, fejsach i innych kanałach komunikacji, są związane z obawą, że skupienie się na multiplayerze oznacza krótszą, ograniczoną i mniej rozbudowaną kampanię solową. Na pewno istnieje takie ryzyko, chociaż zapominamy o jednym: BioWare ma przeolbrzymie zasoby.

Multiplayer wyabstrahowany  

Zastanówmy się przez chwilę jaką rolę spełniał multiplayer kiedyś, a czym jest teraz. Przed laty był on traktowany jako ważny, ale pozbawiony tożsamości element gry. W wielu produkcjach mieliśmy do czynienia z dodatkiem do kampanii solowej, skierowanym do graczy, którzy lubią smak rywalizacji i nie boją się związanego z nią stresu.

Multiplayer tego typu oczywiście nie miał praktycznie żadnego podłoża fabularnego, bo po prostu nie potrzebował wytłumaczenia. Przywykliśmy do tego, że rozgrywka sieciowa to rzeczywistość oderwana od świata gry, opowiadającej najczęściej o samotnym zmaganiu śmiałka z hordami przeciwników zagrażających światu.

W klimacie

Później sytuacja zaczęła się zmieniać, a multiplayer stawał się częścią kanonu i uniwersum. W niektórych nowych grach nadal biegamy po mapach doskonale znanymi postaciami z trybu solowego (np. Resistance 3), ale mimo wszystko mamy świadomość, że całość rozgrywa się w tej samej „rzeczywistości” (Chimery kontra ludzie).

Dzisiaj traktuje się multiplayer jako formę narracji, która pomaga rozbudować zaplecze fabularne. W ten sposób próbuje się nawet przyciągnąć graczy zwykle unikających rywalizacji. W ten sposób postąpiono chociażby w BioShocku 2 i Assassin’s Creed: Brotherhood. Walcząc w sieci poznajemy nowe informacje o tych intrygujących seriach.

Przenikanie światów

Istnieje jeszcze jedna forma rozgrywki wieloosobowej. Przypomnijmy sobie tylko takie gry jak Fable III, czy niedawny Dark Souls. W obu produkcjach możemy grać w trybie online i w ten sposób wzbogacić wrażenia: przyzwać potencjalnego towarzysza na pomoc lub, w przypadku gry studia From Software, skorzystać z podpowiedzi.

BioWare najprawdopodobniej celuje w tego typu doświadczenie: multiplayer, który jest gdzieś w tle i zawsze można z niego skorzystać, ale nie trzeba. Jednocześnie, osoby podejmujące misje kooperacyjne mogłyby wpływać na stan uniwersum innych graczy. To tylko teoria, bo nie wiemy jak dokładnie będzie działał system Galaxy at War.

Multiplayer w Mass Effect 3 a immersja i konwencja

Znacznie rozgrywki wieloosobowej w dzisiejszym świecie jest ogromne. Zastanówcie się tylko ile razy wybraliście jedną grę na rzecz innej, bo miała multiplayer. Niektórzy zbudowali na tym prawdziwą potęgę (Call of Duty). Do tej pory Mass Effect radził sobie dobrze bez niego: czy jednak nie zyskałby nowych fanów, gdyby oferował formy wspólnej zabawy?

Wydaje się, że BioWare wie co robi, bo najwyraźniej zamierza zaadaptować swój tryb kooperacji i nakładkę online do kampanii solowej, jednocześnie upewniając się, że nie dojdzie do złamania konwencji. Nie dostaniemy najprostszego deathmatcha, w którym na mapie strzelałoby do siebie pięciu Shepardów i siedmiu Wrex’ów.

Zamiast radosnego, ale pozbawionego uzasadnienia fragowania, otrzymujemy tryb, który wpisuje się świetnie w tematykę gry. Misje kooperacyjne mają szansę pokazać tło dla działań Sheparda. Znając BioWare możemy spodziewać się, że poznamy podczas nich sporo nowych informacji o świecie Mass Effect i przyjrzymy się działalności wroga.  

Multiplayer w Mass Effect 3 a single-player

Obawy o to, że Mass Effect 3 zostanie ograniczony na rzecz multiplayera, również wydają się przesadzone. Twórcy gry wiedzą doskonale, dlaczego miliony osób śledzi losy Sheparda: chcą kolejnej porcji epiki z górnej półki. Historii jednego człowieka, który zmienia świat. I to dostaniemy, bo słynny komandor będzie podążał swoją ścieżką.

Przed kilkoma tygodniami miałem okazję zajrzeć do oddziału firmy Ubisoft, który pracuje nad multiplayerem z Assassin’s Creed: Revelations. Wyobraźcie sobie dwa piętra dużego biurowca, wypełnione ludźmi. W podobny sposób BioWare traktuje nowy dodatek do Mass Effect 3: zajmuje się nim odrębna ekipa, czy inaczej, nowe studio.

Nie wiemy czy BioWare oddelegował jakiegokolwiek pracownika z głównego oddziału do prac nad multiplayerem. Nawet jeśli, chyba nie wpłynie to na rozmiary gry. Inną kwestią jest to, że dodanie trybu wieloosobowego zmienia kształt całego projektu. Stawiam jednak na to, że nie oznacza to obcięcia, a raczej dołożenia paru godzin zabawy.

Czekamy na więcej

Rozumiem paranoiczne reakcje niektórych osób, bo do tej pory Mass Effect był postrzegany jako jeden z ostatnich bastionów pełnoprawnej i soczystej rozgrywki jednoosobowej. Spójrzmy jednak zasygnalizowany przykład. Czy Assassin’s Creed stał się uboższy przez dodanie odrębnego trybu multiplayer? Nie, nadal jest świetną opowieścią.

Podobnie powinno być w przypadku kolejnej przygody Sheparda. BioWare popełniło kilka błędów w ostatnich latach, ale w tym przypadku nie ma miejsca na wpadki. Myślę, że studio doskonale zdaje sobie z tego sprawę i chce po prostu ugrać jak najwięcej: dać nowy tryb rozrywki i jednocześnie zwiększyć atrakcyjność rynkową swojej produkcji.

Hed
11 października 2011 - 15:27