Giganci ze stali - jak boksują roboty? - eJay - 15 października 2011

Giganci ze stali - jak boksują roboty?

Kiedy w jednej scenie ojciec mówi do swojego syna o przyczynach rezygnacji z walk bokserskich ludzi na rzecz trzaskania się metalu o metal, nad moją głową zapalił się spory znak zapytania. Scenarzyści mocno sobie pofolgowali temat sportowego realizmu. No bo jak to? Żądna masakry publiczność miała dość udawanych nokautów, słabych zawodników i nieadekwatnych do jakości sportu pieniędzy? Miała dość rozrywki z ludzkim mięsem? A co na to sami uczetsnicy gal, właściciele federacji, sponsorzy, telewizje? Tych wątpliwości "Giganci ze stali" (ang. Real Steel) niestety nie rozwiewają, grzęzną na własnych fundamentach i... wygrywają z widzem na punkty. Bo film Shawna Levy'ego to lekkie jak piórko kino familijne, wypełnione śmiechem, wzruszeniami, okrzykami radości oraz oczywiście łzami.

To w gruncie rzeczy historia "dotarcia" między członkami rodziny. Emerytowany bokser Charlie Kenton dowiaduje się o śmierci kobiety, z którą miał dziecko. Jednakże dorosły gość miał gdzieś bachora i zajął się kręceniem hajsu na walkach robotów. Nie trudno zgadnąć, że szło mu średnio, a wraz ze startem fabuły jest bliski dna. Wtedy z pomocą przychodzi 11-letni Max, który decyzją sądu ma zostać oddany rodzinie zastępczej. Padre robi jednak z nimi "deal" - za 100 tysięcy dolarów jest gotów oddać Maxa po 3 miesiącach kosztem papierkowej roboty. Zamożne małżeństwo (raczej kasiasty mąż) przystaje na takie warunki i pozwala dzieciakowi ruszyć w trasę z niedojrzałym, gburowatym cynikiem, dla którego gotówka to jedyny warunek.

Nie da się ukryć, że Real Steel to zszyty ze sprawdzonych wzorców produkt z metką Hollywood. Levy pozżynał trochę z Rocky'ego, dodał jakieś justinobeiberowe fragmenty (do przełknięcia) i oprawił to w typowy dla wysokobudżetowych projektów sposób. Mimo tego całość ma supersympatyczny wydźwięk i ludzki wymiar. Zasługa leży przede wszystkim w dobrze dobranym duecie - Jackman i Goyo to charyzmatyczna, ekranowa para z różnych pokoleń, ale w wiarygodny sposób odnajdująca charakterystyczną dla relacji ojciec-syn nić porozumienia. Zanim wpadną sobie w ramiona i przebaczą stracony czas, przeżyją kilka cięższych chwil zwątpienia, wzloty i upadki. Przynajmniej z początku bardzo sobie dogryzają, bez taryfy ulgowej młody ciśnie w starego łajzę "skoro sprzedałeś mnie za sto tysięcy, to należy mi się połowa!". Pojedynek charakterów toczy się niemal przez cały seans i ma swoją kumulację w finale, kiedy już spryt i siła umysłu nie wystarczą do pokonania rywala.

Wielkimi zwycięzcami nie są jednak Jackman i chłopak tylko roboty. Nie są to maszyny zrodzone z transformerskiego łona, nie mówią, nie mrugają, nie sikają tylko walczą do upadłego. Oczywiście kilka rzeczy należy wziąć w gruby nawias (zwłaszcza w kontekście gadżetów, którymi się steruje takim bydlakiem), ale ringowe akcje wyreżyserowano doskonale. Potyczki są bardzo przejrzyste, efektowne (nie mylić z efekciarstwem), emocjonujące. Bay powinien wybrać się na lekcje do Levy'ego i wyciągnąć ze swoich wybuchowych syfów wnioski - Real Steel prawym sierpowym bowiem stoi. Maszyny są na swój sposób charakterystyczne, mają konkretny styl walki, szybkość, moc, wytrzymałość i specjalne funkcje. Czy obserwujemy irokeza Midasa, ogromnego Zeusa, czy szybkiego Atoma - nigdy nie tracimy orientacji kto wyprowadza cios i w jakim kierunku. Na plus należy również zaliczyć dobrze dobraną muzykę na czele z przygrywającym kawałkiem "Till I Collapse" Eminema.

Giganci ze stali to solidna porcja sprawdzonej, ale nie nużącej rozrywki. Klawe walki, świetne efekty specjalne, dobre aktorstwo odsuwają na drugi plan przewidywalną historię oraz standardowe, patetyczne wstawki. Jeżeli macie chwilę czasu i młodsze rodzeństwo ewidentnie czegoś od was oczekuje, to kupcie bilety na ten film, rozsiądźcie się w fotelu i siorbnijcie colę. Potem już tylko garda i lewy prosty.

OCENA 6/10

BTW. Ocena byłaby o pół punktu wyższa gdyby nie disneyowski dubbing, który miejscami jest trochę przeszarżowany.

eJay
15 października 2011 - 13:38