Serię Assassin's Creed bardzo lubię i po raz pierwszy od momentu jej debiutu wyrobiłem się z przechodzeniem na czas premiery najnowszej odsłony. Więc skrobnę kilka słów o Brotherhood, bo - jak wielu przede mną - uważam je za kawał dobrej gry. W ramach wprowadzenia szybka retrospekcja: pierwszy Assassin's Creed to spore zaskoczenie, świetna strona wizualna, bardzo pomysłowy sposób rysowania historii i duża dawka grywalności... aż do momentu, gdy wszystko zaczyna być powtarzalne. Tym niemniej uważam, że 8/10 się należy. Dwójeczka to zacne rozwinięcie historii, przepiękne plenery i likwidacja większości błędów poprzednika. 9/10. Braterstwo zaś...
Widzicie powyżej ocenę. Dlaczego grę umieściłem pomiędzy? Dwójka miała długą i wciągającą historię, którą tutaj nieco ograniczono. Do roboty jest mnóstwo rzeczy, ale sam główny wątek wydaje się nieco uboższy - kto nie będzie bawił się w odbudowę Rzymu czy likwidowanie agentów Templariuszy, ten ukończy zabawę w jakieś (strzelam) 8 godzin? Pozostali będę mieli za sobą lekką rączką dwa razy tyle. I świetnie, bo walki (choć nadal bardzo proste) są efektowne, plenery (mimo starzejącego się silnika) nadal potrafią oczarować, voice-acting jest bez zarzutu, a mnogość dodatkowych aktywności zajmuje gracza na długie godziny. A co najważniejsze - ani razu nie poczułem się znudzony.
Inna sprawa, że tak naprawdę jest to AC 2,5 - delikatnie rozwinięta poprzednia część, która potrafi czasami pokazać swoją nieco gorszą stronę (dwa razy mój heros zablokował się w dziwnych miejscach, telepiąc się jak paralityk, strasznie frustrująca była też ostatnia zagadka prowadząca do Prawdy - za dużo zadań pod rząd i zbyt łatwo przypadkiem wcisnąć "wyjdź" by potem zaczynać wszystko od początku, tekstury lubią z rzadka przenikać...). Uznanie twórcom jednak tak czy siak się należy i z miłą chęcią pójdę w grudniu nabyć premierową edycję Revelations. Rzekłem.
PS. Multi nie tknąłem nawet, więc ocena dotyczy tylko kampanii dla jednego gracza.