Dobrze zaczął a coś słabo skończył - Brucevsky - 27 listopada 2011

Dobrze zaczął, a coś słabo skończył

Brucevsky ocenia: Destroy All Humans! (2005)
77

Okazja na wcielenie się w złośliwego małego kosmitę, który pozbawia mieszkańców Ziemi mózgów była niezwykle atrakcyjna. W końcu rzadko ją mamy, nawet w świecie gier. Z tym większą radością spędziłem kilka godzin z Destroy All Humans!

Przez cały czas bawiłem się nieźle. Latałem spodkiem nad przerażonymi ludzikami i smażyłem wszystkich gigantycznym promieniem laserowym, unikając przy tym rakiet.  Schodziłem też na ląd, aby dezintegrować i wprowadzać rozsadzające głowy sondy w ciała spanikowanych mięsnych worków. Wszystko to w ramach karykaturalnie przedstawionej inwazji. Czemu  więc obok widnieje "tylko" nota 77? Wszystko przez wkradające się po kilku godzinach gry poczucie monotonii i zmarnowanego potencjału.

Cryptosporodium, czyli nasz podopieczny, ma przewagę na Ziemianami. Dysponuje lepszym uzbrojeniem, ma moce psioniczne i zdolność przejmowania tożsamości dowolnego wroga. Od początku czuć to w grze, bo naprawdę tylko zmasowany atak armii i agentów specjalnych organizacji Majestic jest w stanie zrobić nam krzywdę. Bez większych problemów rozprawiamy się z siłami ludzkości i rujnujemy kolejne odwiedzane obszary. Problem w tym, że mimo możliwości rozwoju nasza postać od początku zdaje się aż za bardzo wybijać na tle oponentów. To sprawia, że nowe bronie i moce przyjmujemy z nieco mniejszym entuzjazmem niż powinniśmy. Niezależnie jak silni jesteśmy, z wrogów zostaje ta sama kupka popiołu.

Odwiedzane obszary Stanów Zjednoczonych są spore i teoretycznie powinny dawać pole do popisu autorom. Tym jednak zabrakło pomysłów i okazuje się, że poboczne wyzwania są oklepane i występują w niedużej ilości. Brakuje bardziej wymyślnych misji, które wykorzystywałyby w twórczy sposób zdolności kosmity. Przez to czytanie w myślach i kamuflowanie się zdaje się zbędnym dodatkiem. Nie wspominając już o "wygadaniu" bohatera, który zdecydowanie za rzadko ma okazję pogawędzić z prymitywami z Ziemi.

Fabuła prezentująca przebieg inwazji na USA jest zabawna i zachęca do pokonywania kolejnych przeszkód. Trochę szkoda, że tak mało mamy możliwości posłuchania Crypto i jego szefa, którzy potrafią naprawdę świetnie skomentować rzeczywistość i działania Ziemian. Nie ma też zbyt wielu prześmiewczych filmików i wstawek na silniku gry, niestety.  W ogóle wszystkiego jest w tej grze za mało. To sprawia, że uśmiech przez telewizorem dość szybko znika, bo pojawiają się napisy końcowe. 

Destroy All Humans! nie zestarzało się jakoś tragicznie. Wciąż pozwala mile spędzić czas i doskonale nadaje się jako rozrywka po pracy.  Śmieszy i nie kłuje w oczy. Zachęcam do przetestowania, choć ostrzegam, że w późniejszej fazie tytuł zacznie rozczarowywać zmarnowanym potencjałem. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale chyba zabrakło czasu i budżetu. Może czekająca w kolejce kontynuacja wypadnie bardziej przekonująco?

Brucevsky
27 listopada 2011 - 13:08