To nie była miłość a tylko przelotny romans - Brucevsky - 3 grudnia 2011

To nie była miłość, a tylko przelotny romans

Źródło: paparazziwallpapers.com

Czytasz o niej od dawna. Podoba Ci się z fizycznego punktu widzenia. Wiesz, że ma też wiele do zaoferowania i będziesz mógł przyjemnie spędzić z nią czas na ciekawej rozmowie. Nie wiesz tylko czy razem stworzylibyście długotrwały związek. Nagle pojawia się okazja, wykorzystujesz ją i bach! Jesteś razem z Jessicą Albą parą. Spotykacie się i poznajecie. Jest znakomicie, czujecie się jak w niebie. Po miesiącu coś jednak zaczyna zgrzytać. Kilka tygodni później rozmowy nie przynoszą Ci satysfakcji, a wady zaczynają przykrywać zalety. Odchodzisz, zostawiasz ją, choć przecież tak bardzo jej pragnąłeś.

Scenariusz często obecny w życiu miłosnym łatwo przełożyć na nasze growe hobby. Zamieńmy tylko ludzką partnerkę na dowolny wyczekiwany tytuł. Dajmy na to Half-Life 3. Spora liczba graczy na całym świecie wciąż wyczekuje z wywieszonym językiem na jakiekolwiek wieści od Valve. Wystarczy, że twórcy popełnią kilka błędów i może okazać się, że oczekiwania graczy nie zostaną zaspokojone, a tłum nabywców szybko odwrócili się od ich dzieła.

Ja tak miałem w przypadku Fuel od Codemasters. Dopiero kilka lat po premierze gra trafiła do czytnika PlayStation 3. A ile było przed tym wyczekiwania. Raz na jakiś czas wyścigówka przypominała o sobie screenshotem, materiałem w sieci, trailerem. Patrzyłem na majestatyczne przestrzenie i ciekawe pojazdy i miałem ochotę pojeździć pomiędzy trąbami powietrznymi i spalonymi lasami. No i w końcu się udało, dostałem co chciałem.

Źródło: terminalgamer.com

Miesiąc, tak plus-minus, bawiłem się świetnie. Grałem sobie po kilka godzin w tygodniu, jeździłem po mapach, zbierałem malowania samochodów i motocykli oraz odkrywałem kolejne wyzwania. Stopniowo jednak rósł poziom irytacji dziwnym poziomem trudności, zaczynała tez wkradać się monotonia. Kilkanaście dni później Fuel trafił na półkę. Miał tylko na chwilę, ale teraz mija chyba szósty miesiąc, gdy w ogóle nie odpalałem tej gry. A wciąż jeszcze mam może tylko z 60% ukończonego trybu kariery. Jest więc do czego wracać, ale jakoś się nie chce. Wielka miłość wypaliła się w ciągu kilku tygodni. Gra-zapałka. Ładny płomień na początku, ale potem trochę nudny i w pewnym momencie zaczynający drażnić palce. Ciekawe czy się przełamię i wrócę. Planuję, ale cały czas bez specjalnego entuzjazmu.

To może w naszym kąciku zwierzeń Wy też przyznacie się do swoich pozbawionych skrupułów porzuceń „growych miłości” z ostatnich miesięcy?

Brucevsky
3 grudnia 2011 - 12:59