Wiemy dobrze, że w tym roku w kategorii strzelanin doszło do starcia Battlefield 3 vs Modern Warfare 3. Doszły nas też słuchy o zaczepnej (żeby nie powiedzieć agresywnej) polityce EA, które na każdym kroku puszczało pstryczka w nos swojemu konkurentowi. Pomijając kwestię jakości samych gier i to, że każdy lubi co innego i sam doskonale potrafi dostrzec plusy/minusy obu produkcji (a myślę, że domyślacie się po czyjej gameplayowej stronie jestem), to niektóre elementy tej polityki były wręcz chamskie. Najnowszą reklamę uważam za przegięcie:
Pamiętacie inne zaczepki? Było ich kilka...
Od samego początku było wiadomo, że walka będzie zażarta. Myślę jednak, że jako gracze bylibyśmy dalece bardziej zadowoleni, gdyby odbywała się ona tylko i wyłącznie w przestrzeni rozgrywki, a nie marketingu i polityki.
Przykładów nieuprzejmości ze strony EA (ale także DICE) w stosunku do twórców marki Call of Duty jest wiele. Po targach E3 deweloperzy przyznali się, że nie wpuścili od razu przedstawicieli Infinity Ward i Activision na pokaz Battlefielda 3, lecz kazali im czekać kilka godzin w kolejce. Mieliśmy też sytuację, w której adres www.modernwarfare3.com przekierowywał na stronę najnowszego Battlefielda. EA stwierdziło także, że za kilka lat marka Call of Duty nie będzie już w ogóle istnieć. Przed samą premierą mogliśmy też obejrzeć reklamę, w której wyraźnie podkreślone zostają słowa "above and beyond the call":
Teraz ta najnowsza reklama, która zgodna z prawdą nie jest na pewno. Nie da się przecież obiektywnie powiedzieć, że Battlefield 3 jest lepszą (pod każdym względem, jak twierdzi reklama - grafiki, kampanii i multi) grą niż Modern Warfare 3, bo przecież tak nie jest. Każdemu podoba się co innego i to co może dla kogoś być wadą w Modern Warfare 3, dla innej osoby może być zaletą (tak samo w przypadku Battlefield 3).
Powiem jedno - nie podoba mi się taka polityka i taki marketing, hasło "Battlefield 3 is the clean winner" uważam za śmieszne, a tytuł z reklamy powinien brzmieć "dev's choice".