Ostatnio trochę głośniej jest wokół serii Metal Gear Solid. Okazało się, że Rising jednak nie będzie pełnoprawną kontynuacją przygód Solid Snake’a, co wywołało mieszane reakcje odbiorców. Nie ustają domysły na temat tego kiedy powstanie i jak powinna wyglądać kolejna część wielkiej serii.
W dyskusjach nie brakuje też głosów przeciwników, którzy nie chcieliby dalszego kontynuowania losów znanych bohaterów. Trochę ich rozumiem, bo zawsze istnieje obawa, że twórcy nagle zbytnio poplączą niektóre wątki lub przygotowują po prostu marny tytuł. Tego żaden fan, który pamięta rewelacyjne poprzednie odsłony, by przecież nie chciał. Przyglądając się tym sporom i mając świeżo w pamięci konsolowy debiut Sama Fishera ze Splinter Cell, zacząłem się zastanawiać, gdzie są następcy tych wielkich herosów wirtualnego świata?
Sam Fisher pojawił się w 2002 roku, a Solid Snake trafił do masowej świadomości pod koniec XX wieku. Niedługo będzie dobre dziesięć lat jak znamy i przeżywamy przygody obu panów. Czy ktoś pojawił się po nich, kto miał równie znaczące wejście? Można wspomnieć o Shepardzie lub Ezio, ale to trochę inne gatunki gier i stylistyki. Poza tym, pierwszego da się dowolnie zmieniać, a drugi nie stworzył własnej, świetnie ocenianej serii. Nowego szpiega, doskonałego agenta, superżołnierza o tak narysowanej osobowości jak ta Snake’a lub Fishera nie dostaliśmy od lat. W ogóle nie dostajemy w ostatnim czasie zbyt wielu herosów, którzy na trwale zapisują się w pamięci, wchodzą do kanonu rozpoznawanych postaci z gier. Można to tłumaczyć małą liczbą nowych projektów, ale dziwi jednak, że aż tak niewielu twórców próbuje ryzykować.
Jakby nie patrzeć na ekranach naszych monitorów i telewizorów w ostatnim czasie pojawiają się głównie znane nam persony, często odpowiednio odrestaurowane. Spotkało to Sama Fishera w Conviction, Larę Croft, przytrafi się niedługo Dantemu i Agentowi 47. A ich następców brak. Może nie są potrzebni, bo dotychczasowe znane twarze nam wystarczą? Może każdy kolejny heros i tak będzie nazwany „klonem” swoich poprzedników i nie ma sensu z nim ryzykować? Może dzisiaj jeden bogaty w charakter i historię bohater jest zbędny, bo odbiorcy wolą dostawać różne postacie w kolejnych odsłonach, jak w Assassins Creed? A może lepiej teraz dać graczom po prostu edytor postaci, aby poczuli lepiej świat gry i łatwiej stali się jego częścią, jak w Skyrimie? Może. Jakby nie patrzeć, pustka z powodu braku charyzmatycznych herosów i heroin niekiedy daje się zauważyć. Tak jak na przykład ... teraz.