Ludzie mówią, że jest milion sposobów na nakręcenie danej sceny. Ale ja tak nie myślę. Dla mnie istnieją dwa sposoby, z czego ten drugi jest zły.
David Fincher to dziś uznana marka, która co kilka lat zaopatruje Hollywood w mniej lub bardziej szokujący produkt. Cechą charakterystyczną jego filmów jest zabawa filtrami (stonowane, chłodne, żółtawe barwy), celowa nieostrość drugiego planu, ujęcia postaci od dołu, oryginalny ruch kamery, która podąża przez „przeszkody”, wreszcie ujmujące zakończenia oraz emanowanie przemocą w wersji light oraz hardcore. Dzieła sygnowane jego nazwiskiem mają w sobie coś, co nazywam typową epą. To tytuły wciągające jak odkurzacz i znakomicie wyreżyserowane. Nie jest ważne czy Fincher opowiada historię młodego multimilionera czy grupy skazańców broniących się przed obcą formą życia – w obu przypadkach facet sprzedaje nam doskonale opakowany stuff, który obejrzymy bez sięgnięcia po prażoną kukurydzę. Ma to coś z mainstreamu, ale mainstreamem do końca nie jest. Dlaczego uwielbiam twórczość tego gościa? Kilka prostych pojęć. Nowoczesność. Bezkompromisowość. Poziom techniczny. Gra aktorska. Idealne dobranie nut do obrazu.
Zapraszam na przegląd filmografii Davida Finchera. Spojlery są symboliczne i nie psują zabawy osobom, które filmów nie widziały.
Obcy 3 (1992)
Ellen Ripley trafia do najbardziej odizolowanego więzienia w tej części galaktyki – Fiorina 161. Kobieta otoczona przez pedofilów, morderców, zwyrodnialców oraz...kilku całkiem normalnych osób musi stawić czoła Ksenomorfowi, który w skromnej licznie jednej sztuki ponownie dokonuje masakry. Ten krótki opis powinien w zupełności wam wystarczyć za rekomendację. Kto widział ten wie, kto nie widział nich szybko nadrabia zaległości. Debiut reżyserski Finchera jest bowiem piorunujący. Jest to jednocześnie najbardziej znienawidzony przez geeków odcinek sagi, ale jeśli oleje się głupie argumenty w stylu „bo Hicks nie żyje” to otrzymamy jeden z najbardziej rzeźnickich , krwawych i intensywnych horrorów jakie wyprodukowała Fabryka Snów. To niesamowite co udało się stworzyć Fincherowi przy tak fatalnych warunkach na planie. Scenariusz dosyłano w trakcie zdjęć faksem, a reżyserowi co chwilę rzucano kłody (mowa o faszystach z Foxa). To cud, że Obcy 3 został w ogóle ukończony, a jeszcze większym cudem jest to, że prezentuje się on wciąż genialnie. Naprawdę nie warto sobie zawracać głowy głosami krytyki, które w większości przypadków są zupełnie bezzasadne. Fincher jako debiutant wszedł na Mount Everest.
Ocena IMDB: 6.3/10
Ocena eJaya: 10/10
Siedem (1995)
Drugi film Finchera i drugi nokaut. I to jeszcze w pierwszej rundzie. Dwóch detektywów – z różnych pokoleń – próbuje rozwikłać zagadkę seryjnego mordercy, który przy popełnianiu zbrodni kieruje się motywem siedmiu grzechów głównych. To jak rozwinie się śledztwo zaskoczy wszystkich, od bohaterów po widza. Niesamowity thriller sensacyjny, który łamie kilka sztandarowych przykazań gatunku (wystarczy wspomnieć, że szaleńczego pościgu za podejrzanym pod koniec nie zobaczymy w ogóle, dlaczego? Zapraszam do seansu.). Świetny duet Pitt-Freeman, ale to przede wszystkim sceneria buduje w tym przypadku prawdziwą aurę zagłady oraz kataklizmu. Deszczowe, zabrudzone miasto, gdzie w każdym zakamarku może czyhać przestępca robi wrażenie. Zakończenie zaś ryje beret po całości. Fincher bez zbędnego twista wbija widza w fotel i nie pozostawia obojętnym. Lektura obowiązkowa dla kinomana tak samo jak siedem grzechów głównych dla katolika.
Ocena IMDB: 8.7/10
Ocena eJaya: 10/10
Gra (1997)
Delikatna obniżka poziomu, ale to wciąż bardzo dobre dzieło. Brat robi bratu prezent na urodziny i wciąga go w misterną grę o życie. Film przez cały czas trzyma zaskakujące jak na Finchera tempo, miejscami naprawdę sporo się dzieje, a smaczku dodaje fakt, że na planie spotkali się dwaj świetni aktorzy, którzy w tamtym okresie byli u szczytu sławy: Sean Penn i Michael Douglas. Finał historii jest z jednej strony wielce zaskakujący, a z drugiej jest naturalną konsekwencją wydarzeń obejrzanych wcześniej. To Fincher, do którego wracam najrzadziej. W sumie nie wiem dlaczego. Tak czy siak, warto obejrzeć.
Ocena IMDB: 7.7/10
Ocena eJaya: 8/10
Podziemny Krąg (1999)
Kolejny hicior. Dla wielu to jeden z najbardziej ulubionych filmów z „zaskakującym zakończeniem”. Dla mnie niekoniecznie, choć nie przeczę, Fincher postąpił po mistrzowsku wlewając w obraz potężne ilości anarchii. Bitki na gołe pięści zostały znakomicie sfilmowane, ale Fight Club w dużej mierze opiera się na świetnych kreacjach Edwarda Nortona i po raz kolejny Brada Pitta. Pod względem realizacyjnym to pełen wypas. Fincher do współpracy wybrał początkującego operatora Jeffa Cronenwetha. Jak się później okazało, nie było to ostatnie spotkanie dwóch panów.
Ocena IMDB: 8.8/10Ocena
eJaya: 8/10
Azyl (2002)
Jest to pierwszy film Finchera, który nie zrobił na mnie większego wrażenia. Już sam pomysł na fabułę zahacza o niesamowity zbieg okoliczności, ale mniejsza z tym bo mimo wszystko działa to jak dobrze naoliwiona maszyna. Azyl jest po prostu sztampowy i nie pomaga tu nawet najładniejsza Jodie Foster w całej swojej karierze, ani młodziutka i urocza Kristen Stewart (niech fani Zmierzchu też mają coś dla siebie). Nigdy nie sądziłem, że Fincher zrobi film, który skwituję tekstem „ok, można obejrzeć i zapomnieć”. A Azyl właśnie taki jest – wypolerowany, dobrze zagrany, ale irytująco średni (zakończenie niestety mocno rzutuje na poseansowe wrażenie). Motyw walki w zamkniętym domu można było zrealizować lepiej.
Ocena IMDB: 6.9/10
Ocena eJaya: 6/10
Zodiac (2007)
Na kolejny film Finchera trzeba było czekać aż 5 lat. Rezultat jest zadowalający, ale czegoś ewidentnie zabrakło. Niewątpliwym plusem Zodiaca jest genialnie wykreowany, „śledczy” klimat San Francisco lat 70. Pozytywnie wypada również obsada: Gyllenhall, Ruffalo, Downey Jr, Koteas, Sevigny. Mimo wyczuwalnego napięcia, zaszczucia i ekstra poprowadzonej gierki na linii Policja-morderca całość trochę męczy. Wolne tempo narracji i długość (157 minut!) powodują, że seans kończy się jakieś 2 kwadranse przed napisami, bo na tyle starczyło wielu widzom cierpliwości i koncentracji. Fincher trochę rozwlekł ten materiał.
Ocena IMDB: 7.8/10
Ocena eJaya: 7/10
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona (2008)
Zwykła historia niezwykłej jednostki. Jak dla mnie – umoczony potencjał i najgorszy film Finchera. Nie odmawiam mu świetnej strony wizualnej (zasłużone Oskary), ale pod kątem scenariusza to zwykła konserwa. To również pierwsze dzieło Finchera, które nie może poszczycić się wyrazistymi bohaterami, bo Pitt i Blanchet nie mają za wiele do grania, a za Pitta ponadto robotę odwala cyfrowa animacja. Banalne zakończenie, z którego nic kompletnie nie wynika oraz szereg mało interesujących przygód Bendżamina Guzika spowodowało, że jak nigdy wcześniej życzyłem reżyserowi porażki przy rozdawaniu statuetek w Kodak Theatre. Film można naturalnie obejrzeć, ale jest to bilet w jedną stronę. Później nie chce się do tego wracać.
Ocena IMDB: 7.9/10
Ocena eJaya: 4/10
The Social Network (2009)
Czy można sensownie przedstawić genezę Facebooka? Fincher udowodnił, że tak. Żeby nie było, nie jest to film o tym jak grupa programistów wynalazła przycisk „Lubię To”. The Social Network przedstawia grubszą sprawę. Osią fabuły jest konflikt Marka Zuckerberga z braćmi Winklevoss, którzy zarzucili aroganckiemu młokosowi, iż ukradł pomysł na „globalną stronę społecznościową”. Między kolejnymi scenami z prawniczą gadką dowiadujemy się dlaczego Zuckerberg zdecydował się najpierw uruchomić serwis Facemash – pomysł zyskał popularność wśród kolejnych uczelni, a liczba chętnych do korzystania z tej usługi rosła z każdym dniem. Owej lawiny nie dało się już powstrzymać. Obraz Finchera zaskakuje na wielu płaszczyznach, przede wszystkim świetny jest tu scenariusz Aarona Sorkina. O reżyserii nie napiszę złego słowa, bo wszystko gra tu w najlepsze, a młode pokolenie aktorów wypadło naprawdę wspaniale. Zresztą występ w The Social Network otworzył drzwi do lepiej opłacanych ról Andrew Garfieldowi. Na niezłym poziomie zaprezentował się także Justin Timberlake, który zagrał twórcę Napstera – Seana Parkera. Fantastyczną pracę związaną z soundtrackiem, a nagrodzoną Oskarem, wykonali Trent Reznor oraz Atticus Ross.
Ocena IMDB: 8.0/10Ocena:
eJaya: 8.5/10
I to by było na tyle! A już w najbliższy piątek polska premiera kolejnego filmu Davida Finchera pt. Dziewczyna z tatuażem. Oczekujcie recenzji dosłownie na dniach;)