Bóg zemsty - trochę strzelania i trochę wszystkiego - eJay - 2 marca 2012

Bóg zemsty - trochę strzelania i trochę wszystkiego

Nieadekwatne do treści filmów polskie tytuły to już chyba tradycja. Tym razem trafiło na nową produkcję z ulubionym przez wszystkich C-klasowcem Nicolasem Cagem. Seeking Justice to bardzo chwytliwa nazwa, problem w tym, że „nasi” wzięli sobie ją za bardzo do serca i przebajerowali. Żeby było jaśniej – Cage w filmie zemsty nie urządza, a zleca jej wykonanie komuś innemu i to tylko w pierwszych 15 minutach. Dalej mamy już tylko i wyłącznie gęstą intrygę, z której próbuje się wyplątać główny bohater.

Oczekiwań w stosunku do Seeking Justice nie miałem żadnych. Nie chodzi nawet o karierę Cage'a, która znajduje się teraz na wyjątkowo długim i ostrym zakręcie, ale przede wszystkim o materiał wyjściowy. Jednakże w tym aspekcie obraz nie zawodzi i potrafił mnie mile zaskoczyć. O nie do końca trafionym i mylnym tytule wspomniałem we wstępie, więc dopełnię tylko formalności: skrócona wendetta jest tu tylko przedsionkiem do grubszej sprawy z tajemniczą (nadająca się nawet na odcinek X-Files) organizacją, której przewodzi enigmatyczny Simon.

Nasz hero otrzymuje bowiem od jegomościa propozycję nie do odrzucenia. W zamian za kilka drobnostek i telefonów ekipa Simona może sprzątnąć szuję, która odważyła się zgwałcić żonę protagonisty. Oferta wydaje się bardzo kusząca (bo jest przede wszystkim darmowa) i po początkowej niechęci dzielny Nicolas na nią przystaje. Nie wie jednak, że zawiązanie umowy słownej z Simonem będzie miało swoje bolesne konsekwencje w przyszłości.

Seeking Justice to przede wszystkim thriller, następnie akcja, a na końcu gdzieś tam w zakamarkach scenariusza krwawy odwet. Jest to również historia napisana i sklecona ze sprawdzonych schematów, a nie idąc daleko – to trochę bardziej realistyczna (ale bez przesady) konwencja wyjęta z Fight Clubu, czyli ja vs dziwna reszta. Postać grana przez Cage'a (chyba najlepsza jego rola od 2-3 lat) jest w bardzo fajny sposób ustawiana pod ścianą, dochodzi nawet do policyjnych pościgów i walk z użyciem broni palnej. Jest to miejscami głupie oraz niedorzeczne, ale ogląda się przyjemnie. Czuć osaczenie, zagrożenie i przede wszystkim zasięg działania organizacji (scena na posterunku – cool).

Reasumując to kawałek przyjemnego „kina za 20 zł”. Bez 3D i wielkich pieniędzy wpakowanych w rozmach. Całość nosi znamiona wczesnych lat 90. poprzedniego wieku, jest seks, szczelanie, ucieczka przed ciężarówką, a nawet imitacja Spidermana. A wszystko to przyprawione zbolałą, ale już normalną buzią Cage'a, który może Seeking Justice zapisać po stronie plusów.

OCENA 5,5/10

eJay
2 marca 2012 - 12:46