Film i gra stworzone na tym samym silniku to przyszłość nie tak odległa - TommiK - 16 czerwca 2012

Film i gra stworzone na tym samym silniku to przyszłość nie tak odległa

Wyobraź sobie, że w domowym zaciszu oglądasz nowy film akcji. Na produkcję wydano setki milionów dolarów, a efekt zapiera dech w piersiach. Film nie leci ze zwykłego odtwarzacza Blu-ray, ale z komputera albo konsoli. W końcu znudziło ci się bierne patrzenie na kolejne sceny. Chwytasz za kontroler i przejmujesz stery nad głównym bohaterem. Film od tej pory jest grą, a ty masz wpływ na rozwój wydarzeń.

Taka wizja wcale nie musi być daleką przyszłością, a w pewnym sensie spełnia się już od paru lat. Pierwszym krokiem były tutaj coraz bardziej filmowe produkcje, a na pewno kamieniem milowym stały się odcinki serii Uncharted i Call of Duty wydane jesienią 2009 roku. To właśnie Among Thieves i Modern Warfare 2 zasadniczo zmieniły proporcje między cutscenami a faktyczną rozgrywką, a inni producenci chętniej poszli tą ścieżką, żeby nie wspomnieć o mieszance gry i interaktywnego filmu pt. Heavy Rain, którego twórcy już wcześniej próbowali synergii filmu i gry przy okazji nie do końca udanego Fahrenheit. Oczywiście reakcje graczy na czynienie gier bardziej filmowymi są skrajnie odmienne, a co jedni uwielbiają, inni mieszają z błotem.

Przed paroma dniami ogłoszono prace nad filmem tworzonym wyłącznie na silniku gry. Produkcję zatytułowano "Deep", a jej twórcy wybrali technologię Source, engine będący podstawą takich hitów, jak Half-Life 2, Left 4 Dead czy Portal. Wybór silnika używanego do gier został podyktowany budżetem filmu wynoszącym zaledwie 15 milionów euro, a więc wielokrotnie mniejszym od normy Hollywood. Silnik gry działa w czasie rzeczywistym, co znacznie skraca czas pracy, na dodatek wszystkie narzędzia do pracy z nim są od dawna gotowe. Sporą zaletą Source stanowi m.in. fizyka otoczenia.

Ponieważ mamy do czynienia z technologią do tej pory używaną do produkcji gier, wszystkie lokacje, postaci, przedmioty i animacje stworzone z myślą o "Deep" będzie można wykorzystać w produkcji gry. Jak zresztą poinformowano, trwają już prace nad grywalnym poziomem z filmu, a aplikacja będzie dostępna poprzez Steam. Pomysł świetny, a koszty stworzenia gry zredukowane do minimum.

Gabe Newell, współzałożyciel i dyrektor Valve, powiedział kiedyś, że "gra dla pojedynczego gracza tak naprawdę jest tworzonym we współpracy z graczem filmem, w którym główny aktor nie dostał kopii scenariusza". Dzisiejsza technologia jest zdolna sprawić, że te słowa będzie można odbierać dosłownie.

TommiK
16 czerwca 2012 - 12:09