Większość darmówek przykuwa naszą uwagę ciekawym pomysłem na rozgrywkę lub przyjemną dla oka stylistyką, a potem brutalnie uderza nas w twarz ograniczeniami i mikropłatnościami. Czasem jednak trafi się gra, którą można odpalić i zapomnieć o bożym świecie, nie wydając na nią złamanego grosza. Żadnych zasad, żadnych ograniczeń – po prostu czysta akcja i żywiołowa rywalizacja w tradycyjnym wydaniu, gdzie nikt nie przejmuje się takimi błahostkami jak realizm, a przerysowane strzelaniny i wybuchy są na porządku dziennym. Jeśli czujecie, że to coś dla was, warto zainteresować się Double Action: Boogaloo.
Puny Human Games to niewielka grupa graczy, która zaczęła swoją twórczość od robienia modów. Najsłynniejszy z nich, Dystopia, prezentował cyberpunkową przyszłość i został bardzo dobrze przyjęty. Zamiłowanie do tej stylistyki widać również w ich już pełnowymiarowej grze, Blade Symphony, sprzedawanej obecnie na Steam w ramach wczesnego dostępu. Należy zaznaczyć, że wspomniane tutaj wady i zalety mogą ulec zmianie przed ostateczną premierą tego tytułu, ale już teraz warto mu się przyjrzeć, ponieważ rdzeń tej produkcji i to, co ma przyciągnąć graczy, jest już w stu procentach sprawne. I naprawdę ciekawe.
Droga Esther,
Piszę do Ciebie, kiedy jest już po wszystkim. Wiem, że nie chciałaś sama tam jechać i mnie odradzałaś to samo. Wciąż pamiętam Twoje słowa. „Jest tyle innych miejsc w które możesz się udać. Przecież mało kto słyszał o tym miejscu”. Ja jednak postanowiłem już dawno. Nie wiedziałem kiedy to zrobię, ale było jasne, że prędzej czy później wybiorę się tam. O wyjeździe zadecydowała jedna chwila, moment spontaniczności na który za rzadko sobie pozwalam. Teraz, gdy wróciłem, opowiem Ci, co tam ujrzałem.
W podróż nie zabrałem ze sobą niczego. Żadnego bagażu, ekwipunku, nawet kija z przewiązaną na końcu szmatką. Nie były mi potrzebne. Nie przyjechałem tutaj czegokolwiek zmieniać. Nie zostawiłem za sobą pogorzeliska, niczego też nie zbudowałem. Moja aktywność ograniczyła się do spacerowania i obserwowania. Moi znajomi, zwykle świadomi tego gdzie jestem i co robię, mogli nawet nie zauważyć mojej obecności w tym miejscu. Przypłynąłem tym kajakiem bez dna. Wiedziałem, że swoje sprawy załatwię szybko i nie zabawię tu zbyt długo.
Z okazji 50-tych urodzin przedstawiciele 4chana postanowili zrobić niespodziankę szefowi Valve i wręczyli mu prezenty. Gabe Newell zrobił im jeszcze większy prezent, bowiem podczas pogawędki wyznał, jak gdyby nigdy nic, że firma pracuje obecnie nad Source Engine 2. Co więcej, Newell zakomunikował, że wystartowały też prace związane z Ricochetem 2. Nic Wam ta nazwa nie mówi? Cóż... Rocochet 2 to nic więcej, jak nazwa kodowa... Half-Life'a 3! Chcecie dowodu? Niżej znajdziecie nagranie:
Jak skomentujecie to, co powiedział Gabe Newell? Można to traktować oficjalnie? Czyżby koniec domysłów był bliski?
14 września 2012 roku zapisze się złotymi zgłoskami w pamiętnikach wszystkich fanów uniwersum Half-Life’a. Tego właśnie dnia na świat wypuszczona została modyfikacja Black Mesa, odwzorowująca pamiętny klasyk z 1998 roku na silniku Source. Dla wygłodniałych fanów to smakowity kąsek, choć trochę zaspokajający apetyt w obliczu braku zapowiedzi Half-Life 3. Nie dziwią zatem generalnie pozytywne recenzje. Chcielibyście poznać odpowiedź na pytanie, jak Black Mesa wygląda w oczach człowieka, który do serii Half-Life nie pała właściwie żadnymi uczuciami (poza szacunkiem, o sentymencie nie może być mowy)? Zapraszam do rozwinięcia.
Wyobraź sobie, że w domowym zaciszu oglądasz nowy film akcji. Na produkcję wydano setki milionów dolarów, a efekt zapiera dech w piersiach. Film nie leci ze zwykłego odtwarzacza Blu-ray, ale z komputera albo konsoli. W końcu znudziło ci się bierne patrzenie na kolejne sceny. Chwytasz za kontroler i przejmujesz stery nad głównym bohaterem. Film od tej pory jest grą, a ty masz wpływ na rozwój wydarzeń.
Na początku roku złożyłem kilka paczek nadziei na ołtarzyku z plotką, jakoby Black Mesa - największa i najciekawsza modyfikacja Half-Life'a, która tak naprawdę jest już osobnym, wielkim, pełnoprawnym projektem - miała pojawić się już bardzo niedługo. Oczywiście nic z tego nie wyszło, ale teraz światło dzienne ujrzały informacje prosto z macierzy, którymi zamierzam się podzielić.
Serwis RockPaperShotgun miał okazję przeprowadzić wywiad z Carlosem Montero, szefem całego przedsięwzięcia, którzy rzucił nieco światłą na Black Mesa. Tekst w oryginale możecie przeczytać na stronie RPS (tu jest część 1, a tu część 2), ja wyciągnę najważniejsze i najciekawsze informacje.
Jedną z moich świątecznych potraw na tegoroczne Boże Narodzenie została ostatnia produkcja studia Valve – Portal 2. Gra ze wszech miar bardzo fajna, wciągająca, intrygująca, kipiąca humorem, którym można byłoby obdzielić z 5-6 innych tytułów. Pierwszą część przeszedłem na jednym posiedzeniu, co nie było czymś negatywnym – był to dodatek do Orange Boxa, dodajmy że bardzo miły. Stało się tak, iż Portal okazał się strzałem w dziesiątkę, który zaskoczył pewnie samych twórców. Jednakże po wydaniu tego cuda oczekiwania w stosunku do kontynuacji urosły. Pełnowartościowe sequele mają to do siebie, że są zazwyczaj lepsze, bardziej rozwinięte (tudzież „wyewoluowane” i trochę szybsze) i przede wszystkim ładniejsze. Ten ostatni element nijak nie pasuje do Portala 2, który zdaje się być dłuższy niż poprzednik, aczkolwiek grzęźnie mocno na podłożu wizualnym. A wszystko to przez Source'a.
Zanim przejdę do rzeczy, przejrzyjcie różnorakie rankingi i plebiscyty. Sprawdźcie ile razy Portal 2 załapał się choćby na podium. Szanując wasz czas odpowiem – w niewielu. Jakieś znaczki jakości, rekomendacje w dniu premiery bledną w zestawieniu z grudniowymi podsumowaniami ostatnich 12 miesięcy, w których próżno szukać fraz „GlaDOS” czy „Aperture”. Gra Valve ma mnóstwo ocen w granicach 9-10 (średnia na Metacritic 95 przy wersji PC – najwyższa w tym roku!!!), ale zupełnie nie przekłada się to na laury. Skąd więc wzięło się pomijanie Portala 2 przez branżę? Czy siła tej produkcji gdzieś po drodze się rozmydliła, a może to konkurencja okazała się lepsza?
KeuleMedia to, jak sam o sobie pisze, awesome machinimator from badass Germany. Co to jest machinima zaś na pewno dobrze wiecie, wszak o tym zjawisku pisali moi koledzy. W tym wypadku chcę Wam pokazać kilka dziełek będących czadowym połączeniem świata filmu i gier. Przed Wami Garry's Mod w zwiastunowej akcji!