Gdyby kózka nie skakała – recenzja Escape Goat (PC/Xbox 360) - Pita - 16 czerwca 2012

Gdyby kózka nie skakała – recenzja Escape Goat (PC/Xbox 360)

Kolejna gra niezależna z Xboxa 360 przywędrowała na PC i kolejny raz jest to dobra informacja. Nie wiem bowiem jak można byłoby się nie cieszyć z przygód skaczącego, fioletowego kozła, który posiada w sobie magię i ratuję mędrców w postaci gadających owiec, jak to już przystało na skazańca?

Nowa gra twórcy Soulcaster, które lubię, cenię i polecam to kolejny przedstawiciel gatunku puzzle platformer, kolejna stylizowana na retro niezależna gra i kolejny… cichy hit. Escape Goat jest uroczo zaprojektowane, pokazując swoją moc w świetnym designie leveli i bardzo dobrej muzyce. Więc nawet jeżeli macie dosyć gier niezależnych i Heda – ta gra się broni.

Nasz wesoły, purpurowy kozioł może skakać. Jest w stanie skakać nawet podwójnie, przecząc prawu grawitacji, jak to na purpurowego kozła przystało. Może taranować pięknymi rogami, co powoduje przebijanie się przez część przeszkód. Może wreszcie współpracować ze swoim przyjacielem myszem, który to jest myszem nad wyraz pomocnym. Wszak jak wszyscy wiemy pan mysza jest istotą znacznie mniejszą od pana kozła – nawet magicznego – i jako taka może wejść tam, gdzie kozła nie pośle. Zatem wchodzi i pomaga nam, jak na dobrego mysza przystało. Możemy go też postawić na przycisku, gdzie smacznie sobie śpi, żeby odblokowywał nam drzwi, czy rzucić nim, co by dopomógł na górze. Wreszcie pan mysza ubrany w specjalny kapelusz pozwala nam teleportować się do siebie, co ratuje nieraz żywot poczciwego kozła. Kozioł jest dłużnikiem mysza.

Kurczę, dlatego tak sobie myślę, że to chyba pan mysza jest tutaj bohaterem. Kierujemy zatem pomagierem? Grafika nie porywa i nie musi, muzyka jest nad wyraz udana i podobna do Soulcastera – co jest dla mnie rekomendacją samą w sobie. Zresztą projekty w grze są w sumie urocze i zdają swoją rolę, nie mówiąc już o świetnej „okładce”. Super tak naprawdę są tutaj etapy (i pan mysza).

Mają zapadnie, przeszkadzajki, wrogów, wielopoziomowe zagadki, przełączniki oraz zmyłki – nieraz gra igra sobie z nami udając, że musimy zrobić dziesiątki rzeczy podczas gdy nie musimy robić nic specjalnego. Czasami trzeba tylko skakać, innym razem powoli poprzesuwać bloki, czy pokierować teleportacją. Etapy wymagają myślenia, ale też sprawnych paluchów oferując sporo główkowania oraz sporo skakania, a liczne środowiska różnicują je jeszcze bardziej.

Jak to z kozłami być powinno niektóre etapy zbudowano tylko wokół celnych skoków, inne wokół planowania z góry bowiem wiele przełączników jest ukrytych, a inne trzeba aktywować w odpowiedniej kolejności. Jest po prostu różnorodnie – poskaczemy, będziemy uciekali, poślizgamy się na lodzie, poprzestawiamy przełączniki, poprzesuwamy bloki i często będziemy używać opcji retry. Etapy zbudowane są w obrębie jednego pomieszczenia, więc gra nas nie oszukuje, ani nie nudzi się, bo jest stworzona do małych partii. Dzięki dokładnemu, czułemu sterowaniu oraz dynamice etapów, które są liczne i krótkie, pan kozioł i pan mysza przeżywają ogrom przygód. I dobrze, bo to zwierzaki o których będą krążyły legendy!

To gra prosta w budowie, o której nie ma co się rozwodzić – przyznam szczerze, że nie miałem co do niej wysokich wymagań i bardzo pozytywnie się rozczarowałem. Escape Goat jest kozłem nad wyraz sympatycznym, ciekawym, kozłem z tych, które winno się karmić i rozwijać w oprawie z 16-bitów, poić i konwertować na kolejne platformy. Dodatkowo w grze umieszczono bardzo prosty i bardzo przydatny edytor leveli, więc zabawa może trwać i trwać. Oczywiście, gra nie powoduje wypieków na twarzy, oczywiście, nie jest to ani najlepszy platfomer, ani gra logiczna w historii, lecz oczywiście – jest to gra nad wyraz udana i inna, żeby dać się skusić na „jeszcze jedną niezależną”. Cholera. [7]

Escape Goat jest dostępny w najnowszym Indie Royale. Grę można kupić także na serwisie Desura w wersji na PC oraz na kanale Xbox Live Independent Games na Xboxa 360. 

PS Jako facet mam problem z kolorami, tak w sprawie purpury i fioletu.

Pita
16 czerwca 2012 - 09:01