Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Jakiś czas temu zawitały u nas nowe odmiany piwa Książęcego. Ja jednak, zajmę się dziś starszą, wycofaną z produkcji pszeniczną wersją tego browaru. Dlaczego? Ponieważ chciałbym porównać ją z duchowym spadkobiercą, czyli Książęcym Złotym Pszenicznym. O tym pierwszym przeczytacie już dzisiaj, zaś o następnym kilkanaście dni później. Wówczas wtedy postaram się podsumować i wybrać te, które bardziej przypadło mi do gustu. Oczywiście mam już swego faworyta, ponieważ spróbowałem oba pszeniczniaki, ale wy dowiecie się o tym w 36 części.
Omawiane piwo dostępne było w standardowej, brązowej butelce, która w połączeniu z równie prostą, biało-zółtą etykietą sprawiała całkiem niezłe wrażenie. Oczywiście nie powala ona na kolana, ale jest schludna i może się podobać. Najważniejsze jest jednak to, że wpasowuje się do tego, do czego je stworzono. Zastrzeżenia mam jedynie do odklejającej się etykiety, czyli bardzo częstej wady towarzyszącej butelkowym browarom.
Sam pszeniczniak prezentuje się okazale okazując nam obfitą i przede wszystkim trwałą piankę oraz typową dla tego typu piw mętność. Całość zwieńczona jest pomarańczową barwą, która doskonale podkreśla swój dystyngowany styl. W moim odczuciu Książęce Pszeniczne wygląda nieco lepiej niż jego Okocimski rywal.
Niestety pod względem zapachu srogo z nim przegrywa. O ile konkurentowi można wytknąć brak charakterystycznych dla siebie cech, o tyle omawiany produkt nie przypadł mi pod względem swojej intensywności. Aromat jest silny, goździkowy, co w połączeniu z przejawiającą się tu i ówdzie "tyskaczową" goryczką sprawia niezbyt miłe wrażenie.
Pod względem smakowym jest podobnie, choć na szczęście nieco lepiej. Posmak charakterystyczny dla pszeniczniaków wybija się ponad inne, za co należy się pochwała. Jak na takie piwo przystało, także i tu nasze kubki smakowe wyczuwają pewnego rodzaju kwaskowość. Zaskoczyła mnie za to spora wodnistość, której nie powinno tutaj być. Do kolejnych minusów można zaliczyć zbyt duże nasycenie oraz zbyt silną goryczkę. Oprócz tego, mam tu do przedstawienia pewną ciekawostkę. Mianowicie opisywane przeze mnie piwo jest holenderskiego pochodzenia. Nie wiadomo dlaczego, browar ten jest tworzony w innym, a nie naszym kraju, szczególnie że wcale nie powala on swoimi walorami zapachowo-smakowymi.
Podsumowując: Książęce Pszeniczne oferowane było przez krótki czas na naszym rynku. Dopiero co zostało wprowadzone, a już doczekało się swego następcy. Pewnie zastanawiacie się, czy nowszy produkt okaże się lepszy. Dowiecie się o tym już niebawem, bo za kilkanaście dni, podczas 36 cześci tego cyklu. Generalnie jeśli chodzi o omawiane piwo to stwierdzam, że nie jest złe. Z drugiej strony dobre też nie. Ot, taki przeciętniak, któremu przydałoby się poprawić to i owo. Zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu tańsze Okocim Pszeniczne, które uważam za godnego przedstawiciela tego gatunku.
Masz inne ode mnie zdanie? Super, przecież oto chodzi! Z przyjemnością dowiem się co sądzisz o opisywanym przeze mnie piwie. Wymieniajcie się zatem własnymi doświadczeniami i przygodami! Jeśli macie propozycje odnośnie kolejnych części tego cyklu - piszcie o tym w swoich komentarzach do czego bardzo gorąco zachęcam.
Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie, którą poniżej widzicie.
Książęce Pszeniczne
Cena: ok. 4.20zł. (Wycofane z produkcji)
Zaw. Alk.: 5.1%
Ekstrakt: 12.5*
Gatunek: Jasne / Pszeniczne / Pasteryzowane
+ obfita, trwała pianka
+ bardzo ładny wygląd piwa
+ przyzwoite...
- ... chociaż mogło być lepsze
- taki sobie zapach
- spore nasycenie
- wodnistość
- mało konkurencyjna cena
Przedstawione ilustracje pochodzą ze stron smaki-piwa.pl oraz mojkufelek.blogspot.com.
Polub Raziela jeśli podoba ci się niniejszy tekst. Z góry dziękuję za klik.