Stare, bezsensowne pomysły na zabezpieczenia, utrudniające życie zarówno fanom gier, jak i filmów, wciąż mają się dobrze. Jak donosi Famitsu (a raczej zachodni gracze potrafiący rozszyfrować księżycową mowę azjatów), potwierdziły się przypuszczenia o blokadzie regionalnej Wii U.
Co oczywiście oznacza, że fani japońszczyzny, znający krzaczki, mogą zapomnieć o imporcie tytułów (przynajmniej do czasu pierwszego haxa, który zapewne poświęcony będzie właśnie obejściu region-locka), Także ci którzy chcieli zakupić konsolę przedpremierowo, lub po niższej cenie, na przykład w Stanach, również mogą sobie odpuścić, o ile nie planują sprowadzać wszystkich gier na nowe Wii z dalekiej zagranicy.
Mnie osobiście to zbytnio nie rusza, bo poza exclusivem w postaci drugiej Bayonetty (któż by pomyślał) nie widzę na razie w nowej konsolce Nintendo nic ciekawego. Ale wierni fani japońskiego koncernu będą wyjątkowo niepocieszeni tym faktem. Łączę się z nimi jednak w bólu, bo sam odczuwam na własnej skórze ten problem, sprowadzając sobie zza oceanu kolekcjonerskie edycje filmowe i jestem zmuszony używać nie do końca legalnych sposobów, by obejrzeć zakupione zgodnie z prawem produkcje.