Temat Batmana poruszany był na łamach Gameplay.pl wielokrotnie, z reguły w kontekście ostatnich filmów Nolana oraz starego dobrego serialu animowanego Batman: The Animated Series. O dziwo, do tej pory nie pojawił się tutaj ani jeden tekst traktujący o serii Batman Beyond, w Polsce znanej pod nazwą Batman Przyszłości*. Najwyższa pora nadrobić zaległości, bo tytuł to tyleż ciekawy, co kontrowersyjny i wnoszący niemało do tragicznej historii Mrocznego Rycerza.
Głównym bohaterem Batman Beyond jest młody chłopak, Terry McGinnis, półsierota, który stracił ojca w wyniku korporacyjnej czystki, zainicjowanej przez jedną z najpotężniejszych postaci futurystycznego Gotham City, Dereka Powersa. Gotham, które od momentu swego powstania zawsze było klasyczną anty-utopią, przez lata od zakończenia historii Batman: TAS stało się miejscem jeszcze mroczniejszym i trudnym do życia: postępujące ubóstwo najbiedniejszych, rozrost wielkich korporacji i bezkarnie grasujące po ulicach gangi, to codzienny widok tego miasta przyszłości. Gdzie podziewa się Batman? Zniknął. Dwadzieścia lat wcześniej Bruce Wayne porzucił tożsamość Człowieka-Nietoperza, zamykając się w swojej willi przed całym światem. Dopiero przypadkowe spotkanie z młodym McGinnisem, żądnym zemsty na Dereku Powersie, uświadomi mu, że Batman nie musi umrzeć wraz z Waynem i że jego dzieło zawsze może zostać przekazane dalej...
Odsunięcie Bruce'a Wayne'a na dalszy plan może początkowo wydawać się posunięciem bardzo kontrowersyjnym - to tak, jakby chcieć zrobić serial o Batmanie, bez Batmana. W rzeczywistości okazuje się, że był to świetny zabieg ze strony scenarzystów, pozwalający wejrzeć w zakamarki umysłu Wayne'a, które pozostawały do tej pory zamknięte dla widzów. Bruce nie jest w stanie już nosić maski Batmana, nigdy tak naprawdę nie przestał nim jednak być: skryty, małomówny, wiecznie poważny i czujny jest świetną opozycją wobec wyszczekanego i żywiołowego Terry'ego, którego przez długi czas nie jest w stanie zaakceptować. Bycie Mrocznym Rycerzem to nie efekciarstwo i popisy na oczach całego miasta - to ponura misja na całe życie, którą jest w stanie udźwignąć jedynie człowiek wiecznie napędzany zemstą wobec tych, którzy odebrali mu to co najcenniejsze. W filmie Batman Beyond: The Return of Joker wściekły Wayne odbiera nawet McGinnisowi strój Batmana, wykrzykując, że nie rozumie on już co to znaczy być Batmanem: Terry dopełnił swojej zemsty, bycie Mrocznym Rycerzem przestało być dla niego celem samym w sobie, a stało się pracą jak każda inna. Choć bezsilny i ciężko chory, Wayne pozostał więc w serialu sobą - prowadzącym pozornie beztroskie życie miliarderem i wiecznym mścicielem.
Chociaż Batman Beyond w ogólnych zarysach nadal jest tym samym starym, dobrym Batmanem to przeniesienie jego akcji do przyszłości musiało wpłynąć na szczegóły opowiadanej historii. Próżno szukać tu Two-Face'a, czy Bane'a - oni już od dawna nie żyją, bądź umierają przykuci do wózka inwalidzkiego. Ich miejsce zastąpili nowi, młodsi przestępcy: Blight (pol. Pomór), Inque i Shrieek, żeby wymienić tylko najważniejszych. Również sama postać Batmana znacząco różni się od tej znanej z wcześniejszych fabularnie odsłon: naszpikowany nowoczesną technologią kostium, zwiększający siłę i wytrzymałość jednym może się podobać, innych odrzucać, nasuwając skojarzenia z Iron Manem. Dla mnie świetnie wkomponowuje się w futurystyczną otoczkę serialu, w której biegający w kewlarowej zbroi bohater wyglądałby cokolwiek archaicznie i nie na miejscu.
Pomimo trzynastu lat na karku, Batman Beyond to wciąż świetna propozycja dla fanów Mrocznego Rycerza, którzy mogą spojrzeć na swoją ulubioną postać z nieco innej perspektywy. Od oglądania odstręczać może na początku nieco prosta i nieszczegółowa kreska, ale jeśli przymknąć na nią oko, to na miłośników Batmana czekają 52 odcinki, przy których (w większości) nie sposób się nudzić.
*Jest to oficjalny polski tytuł serialu, który zastąpił pierwotne tłumaczenie zaproponowane przez Polsat, a więc Batman: Dwadzieścia Lat Później.