Claudio Lotito podczas swojego urzędowania na stanowisku prezesa Lazio Rzym zdążył narobić sobie wielu wrogów. Być może jednak dzisiaj bez jego twardej ręki i umiejętności panowania nad finansami zespół powtórzyłby losy Fiorentiny lub Glasgow Rangers. Teraz biznesmen zbiera pochwały nie tylko za mądrą politykę transferową i płacową, ale też za zatrudnienie Vladimira Petkovicia na stanowisku trenera.
Bośniak dołączył do klubu na początku obecnego sezonu i zastąpił przemęczonego Eduardo Reję, który całkiem nieźle radził sobie w stolicy Italii w czasach swojego urzędowania. Na pierwszy rzut oka decyzja Włochów była dziwna, bo nowy szkoleniowiec nie miał zbyt bogatego CV, a na jego koncie nie widniały praktycznie żadne znaczące sukcesy. Dobra postawa FC Sion pod jego wodzą nie była elementem, który przekonywał zbyt wiele osób. Często więc pojawiały się głosy wyrażające obawy o dalsze losy klubu ze stolicy. Naprawdę trudne momenty dla prezesa i szkoleniowca miały jednak dopiero nadejść.
Wszyscy spodziewali się, że charyzmatyczny i mający pomysł na swoje drużyny Bośniak szybko zamieni Lazio w respektowaną siłę w Serie A i w całej Europie. Początki jego pracy były jednak niezbyt efektowne, co zaskoczyło wiele osób, a szczególnie fanów ze stolicy. Po kolejnych klęskach w sparingach, w których „Biancocelesti” przypominali zgraję biegających po boisku jeźdźców bez głowy, a nie pierwszoligową drużynę, na światło dzienne zaczęły wychodzić pierwsze głosy krytyki. Głównie ze strony kibiców, którzy obawiali się, że tak grająca jedenastka skompromituje się w nadchodzących potyczkach w ramach eliminacji Ligi Europejskiej. Ich obawy były w pełni uzasadnione, bo Lazio w okresie przygotowawczym zawaliło m.in. mecz z Torino, przegrało ze Sieną i zawiodło z Getafe, nie wspominając o usypiających występach w sparingach z niżej notowanymi pół-amatorami. Po tych wpadkach nawet media zaczęły zastanawiać się, jaka przyszłość czeka zespół pod okiem Petkovicia.
Trener wiedział jednak co robi, a prezes mu ufał. Dzięki temu na ławce Lazio nie zmieniło się nic do czasu pierwszego starcia z FC Mura 05. W dwumeczu ze Słoweńcami rzymianie strzelili pięć bramek, stracili tylko jednego gola i pewnie awansowali do fazy grupowej. Wreszcie coś zazębiło się w ofensywie, pomocnicy zaczęli współpracować, a obrona powstrzymywać ataki rywali. W dwóch pierwszych kolejkach Serie A Lazio też zanotowało dwie wygrane i poradziło sobie na wyjeździe z Atalantą i na własnym boisku z Palermo. Po kilku tygodniach nikt już nie mówił, że zatrudnienie Vladimira było błędem, a najwięksi sceptycy musieli pokiwać głową z uznaniem, gdy Lazio zatrzymało Tottenham na White Hart Line i ograło Milan na Stadio Olimpico.
Dzisiaj, po kilku miesiącach pracy, zdecydowana większość fanów i eksperci piłkarscy stoją za Petkoviciem. Bośniak potrafi bardzo dobrze panować nad drużyną, wokół której jest zdecydowanie mniej konfliktów i kontrowersji i o której mówi się ze względu na wyczyny na boisku, a nie awantury w szatni. Dzięki temu dzisiaj Lazio jest w czołówce tabeli Serie A i prowadzi w swojej grupie w Lidze Europejskiej, gdzie mierzy się z Tottenhamem, Panathinaikosem Ateny i NK Mariborem.
Na dobrą sprawę Petković mógł być zwolniony po beznadziejnych występach jego zespołu w sparingach. Spora część prezesów, niestety także w Polsce, podjęłaby takie kroki w obawie przed kompromitacją i zmarnowaniem kolejnego sezonu. W Rzymie zaryzykowali i się to opłaciło. To kolejny przykład na to, że w piłce nożnej ważne są czas i cierpliwość. Oby jak najwięcej mieli ich członkowie zarządów w Polsce i na świecie.
Są tutaj jacyś kibice Lazio?
P.S. ostatnią porażkę z Catanią uznaję za wpadkę, która każdemu może się zdarzyć.