W centrum domowej rozrywki nie od dziś w wielu domach stoi komputer lub konsola. Znajdują się w miejscu zawsze dostępnym. Zazwyczaj używane są codziennie, nie zawsze do grania. Ile takich sprzętów stoi zazwyczaj w domu? Czy wystarcza ich dla wszystkich zainteresowanych? Jeden sprzęt dla jednego gracza, czy jeden sprzęt dla konkurujących o pierwszeństwo nie tylko do grania osób?
Jak wygląda codzienność gracza w domu, gdzie jest jedną, grającą osobą, a jak wygląda dzień w domu pełnym graczy? Jedna konsola stacjonarna, jeden komputer, jedna konsola przenośna? Ktoś chce zobaczyć film, kto inny poszukać czegoś w Internecie w sieci. Kolejna osoba chce wreszcie zagrać, a kto inny chce mieć po prostu święty spokój. Czy dostęp do sprzętu powoduje konflikty, czy też jest miejscem integracji członów rodziny?
Ilu graczy jest w statystycznym domu? Mówimy o graczach hardcorowych czy okazjonalnych? Czy członkowie rodziny mają podstawy, by dzielić się swoją pasją do grania? Jeśli tak, to czy preferowane przez nich produkcje się pokrywają? Czy też wywołują klasyczne konflikty pomiędzy miłośnikami przygodówek, a strzelanek?
Jeśli udaje się wypracować kompromis, sytuacja wydaje się opanowana, co jednak, jeśli chęć grania za każdym razem oznacza nieustający bój o pierwszeństwo do kontrolera? Co, jeśli telewizor i konsola jest jedna, a ktoś z domowników chce zobaczyć aktualne wiadomości ze świata? Odbywa się to w ramach szeroko pojętej tolerancji, może występowania z pozycji siły, czy też jest to niczym niepohamowana agresja i nigdy niekończąca się kłótnia równorzędnych osób?
Czy u podstaw różnych zachowań leżą stereotypy podążające za graczem, czy też podejście do grania jest inne, akceptowane w określonych normach. Jest to traktowane w ramach hobby, codziennego odprężenia, czy może też podejście jest ograniczone do poziomu nagrody? Jednocześnie daje się zauważyć inne podejście, pozwalające grać ile tylko się chce w myśl „świętego spokoju” i domowego terroru?
Ogólne zasady dostępu do grania i platformy to jedna kwestia. Innym problemem gracza może być już samo miejsca do grania. Komputer stacjonarny, czy laptop można postawić w praktycznie każdym miejscu. Gorzej, jeśli gramy do północy, a pokój dzielimy z wrażliwym na światło i odgłosy rodzeństwem.
Konsola znajduje się albo w salonie, albo w pokoju gracza. Można także zabrać konsolkę przenośną na piętnastominutowe posiedzenie w toalecie. Łatwo jest być graczem w domu, który dzielimy z innymi? Jest to wymarzone miejsce do grania, czy jedyne mozliwe miejswce do grania?
Mam to szczeście, że w moim domu jestem akurat graczem nadrzędnym, między innymi z powodu upodobań i wieku. Jednakże, kiedyś musiałem dzielić komputer i konsole z rodzeństwem i rodzicami, co nie było łatwe, a od czasu nawet nieprzyjemne. Na pewno stan ten nie jest obcy wielu graczom, jak sobie z tym poradzić? Najprościej, wyprowadzić do własnego domu, inaczej konflikty będą wracać. Tak było przynajmniej ze mną. To jednak wymaga czasu i siły woli, żeby zanim ta chwila nastąpi, nie zwariować.
Dziś cenię sobie wygodę. Nieważne, czy siedzę przy blaszaku, czy przy konsoli przed telewizorem. Wygodny fotel lub kanapa. Podobnie, kiedy zasiadam do pisania tekstów siedząc na balkonie z laptopem. Stolik, krzesło i odrobina cienia. Każde miejsce, w którym gramy ma swoje strony dodatnie i ujemne, tak samo, jak powinno posiadać odpowiednią atmosferę. Wygodnie mieć pod ręką coś do picia i jedzenia, bez stolika się nie obędzie.
Każdy ma jakieś przyzwyczajenia podczas grania. Odpowiednie światło, słuchawki lub głośniki i względny spokój. Inaczej podchodzę do grania na monitorze, a inaczej na dużym ekranie telewizora. Czy ktoś ma może specjalne miejsce do grania? Osobny pokój, może wyremontowane poddasze czy też zmodernizowana piwnica? A może jednak granie w drodze, w autobusie, tramwaju, pociągu na przenośnym sprzęcie?
Co musicie mieć pod ręką podczas grania? Pomijając kontrolery oczywiście. Kanapki czy pizza? Batoniki czy chipsy? Sok czy cola? Na jak długo starczają takie podręczne zapasy? Gracie z takim zapałem, że równie dobrze mogłoby ich nie być, czy też idziecie do kuchni po kolejne, jak tylko się skończą? Ile czasu spędzacie codziennie na graniu?
Jak wygląda wasze miejsce do grania? Musicie dzielić je z innymi, czy jest to wasz azyl, do którego nikt nie wkroczy, rozpraszając was i psując zabawę?
Czy aby pograć, musicie stoczyć batalię z rodzeństwem/rodzicami/partnerem/partnerką, czy wystarczy, abyście zamknęli za sobą drzwi?
Jak wygląda codzienność gracza? Możecie się odprężyć bez problemów, czy wkurzacie się czekając, aż wreszcie będziecie mogli zagrać?
Można podsłuchać mnie na Twitterze.