Hity prosto z satelity i dziecinstwo pełne animacji (Część 2/2) - sakora - 25 października 2013

Hity prosto z satelity i dziecinstwo pełne animacji (Część 2/2)

Okres mojego dzieciństwa i przypada na lata 80 i 90 XX w. Ciekawy okres, w którym prawdziwą przepustką do świata wyobraźni okazały się kanały satelitarne. Poza kanałami niemieckojęzycznymi było także kilka francusko- i angielojęzycznych. Animacje były niesamowite, a obecnie takich tytułów już nie spotkamy. Miały znakomity styl i wielką dbałość o szczegóły.

Druga część tekstu to kolejny wybór moich ulubionych serii z kanałów głównie anglojęzycznych i kilka z naszej rodzimej TVP. Był wtedy dostępny między innymi SKY czy Eurosport, który miał wtedy jeden kanał, nie nadający 24 godziny na dobę. W nocy gościł telezakupy, a poranki należały do animacji. Wybór tytułów był fenomenalny.

Bravestar / DreamWorks Classics

Brave Star to western połączony z fantastyką i tajemnymi mocami. Główny bohater, będący Indianinem posiadał specjalne zdolności powiązane z duchami zwierząt, dające mu na przykład sokoli wzrok czy siłę niedźwiedzia. Jednak najbardziej zabójczą postacią był jego partner, humanoidalny koń ze strzelbą. To trzeba było zobaczyć na własne oczy, jak zaprowadza się porządek na mocno zakręconym dzikim zachodzie.

M.A.S.K. / DIC Enterprises Inc.

M.A.S.K. co jakiś czas pojawia się na polskich kanałach, co wcale nie dziwi. Specjalna jednostka posiadająca ultranowoczesne hełm, tytułowe maski, zapewniające im specjalne zdolności bojowe. Jednak najważniejsze były zamaskowane pojazdy, przekształcające się w maszyny bojowe. Latający samochód, jeep motorówka, helikopter i samolot w jednym i wiele innych, bardzo pomysłowych i mocno uzbrojonych. Do tego fenomenalna czołówka.

Centurions / Ruby-Spears Productions

Centurions to trzy osobowy oddział do zadań specjalnych. Seria pełna akcji mających na celu zwalczanie przestępczości, ale i też wiele działań ratunkowych w obliczu klęsk żywiołowych. Warto nadmienić, że zazwyczaj poruszali się bez specjalnego wyposażenia, a w chwili, kiedy konieczne było podjęcie różnych działań, cały sprzęt był bardzo efektownie dobierany i teleportowany z orbity okołoziemskiej. Takie ludzkie Transformersy.

Starcom: The U.S. Spaceforce / DIC Entertainment

Starcom: The U.S..Spaceforce miało wsparcie NASA i amerykańskiej flagi, do tego wielkie kosmiczne walki z imperium zła w postaci Shadow Force, standardowego srogiego admirała, pilota żółtodzioba i jego doświadczonego mentora... jednak wszystko to zostało bardzo zgrabnie połączone, dostarczając świetne motywy gwiezdnych walk i całkiem duży rozmach.

Jayce and the Wheeled Warriors / Nickelodeon

Jayce and the Wheeled Warriors to kolejna mieszanka dziwnych elementów. Poprawna politycznie drużyna złożona z dzieci, dorosłych i czarodzieja w fantastycznie pokręconych pojazdach, wspierana przez czarodzieja. Główni wrogowie to zmutowane rośliny i mutanci zmieszani z wszelką możliwą florą. Połączenie magii i biotechnologii dało serii niezły design, a tytułowe pojazdy naprawdę dawały radę. I nie zapomnijcie do tego jeszcze dorzucić kosmitów, a wszystko nadal trzyma się w całości i dobrze bawi.

Ulysses 31 / DHX Media

Ulysses 31 to wariacja na temat Odyseusza w XXI wieku. Dość osobliwa seria, pełna mrocznych odwołań i tragedii. Całość opowieści skupia się na relacjach tytułowego Odyseusza ze swoim synem i innymi ocalałymi podczas ich podróży na Ziemię. Tutaj greccy bogowie byli władcami wszechświata, a przeniesienie greckiego mitu w odległą przyszłość było niesamowicie wciągające i frapujące.

Transformers / Hasbro

Transformersy są po prostu wszechobecne. Ulegają nieustannym przemianom i towarzyszą nam aż po dziś. Oryginalna seria wywoływała nieustanne okrzyki zachwytu tak, że za każdym epizodem było za mało. Szczególnie upodobałem sobie starcia kosmiczne Autobotów i Decepticonów, a nawet dziś stare epizody są niezwykle dynamiczne i świetnie zanimowane.

Dwie dekady kończące XX wiek były czasem, kiedy animacje bardzo często gościły w TVP. Były emitowane praktycznie codziennie, rano i popołudniem, z większymi blokami przedpołudniowymi w weekendy. Przewinęło się tam parę serii, do których mam wielki sentyment, a co ważne, nawet dziś dają radę i deklasują sporą część współczesnych produkcji.

The Mysterious Cities of Gold / DIC Entertainment / Studio Pierrot

The Mysterious Cities of Gold, czyli Tajemnicze złote miasta to jedna z moich ulubionych produkcji. Przygody Estebana i jego przyjaciół w prekolumbijskiej ameryce były (i są nadal) fenomenalną opowieścią naszpikowaną wieloma odniesieniami do legend i bardzo wyważonymi aluzjami do kosmitów (Daniken się cieszy). Mamy tam konkwistadorów, ludy Mezoameryki, wyraźnie obcych Olmeków i to co najfajniejsze – latającego, złotego kondora zasilanego energią słoneczną, którym podróżują bohaterowie. Co ciekawe seria w zeszłym roku doczekała się kontynuacji po trzydziestu (!)  latach, a w planach są kolejne, cztery sezony. Wyborne, tym bardziej, kiedy wspomina się o openingu.

Les Mondes Engloutis / Nina Wolmark / TF1

Szagma i zaginione światy, czyli Les Mondes Engloutis lub Spartakus and the Sun Beneath the Sea. To fenomenalna opowieść przesiaknięta klimatem europejskiego komiksu, opowiadająca o grupie przypadkowych postaci, które łączą swoje siły celem ocalenia przed zagładą całej podziemnej cywilizacji przez odtworzenie ich sztucznego słońca. Całość opowieści jest niezwykle inspirująca, pełna post apokaliptycznych klimatów i niecodziennych postaci. Wtedy każdy chciał poznać Arkanę, sztucznie stworzoną, główną żeńską postać i mieć kuszę na ręce, jak inny bohater, Spartakus. I ponownie, znakomita oprawa muzyczna.

He-Man and the Masters of the Universe / Filmation / Associates Mattel

He-Man and the Masters of the Universe oraz późniejsza kontynuacja The New Adventures of He-Man to serie, których główna postać niesamowicie mocno zapisała się w polskiej kulturze. Do dziś co jakiś czas słyszę, jak ktoś nazywa kogoś He-Manem, kiedy ten z czym się siłuje. Kiedyś ta postać była jednym z najlepszych bohaterów ukrywającym swoją prawdziwą tożsamość, Oryginalna seria była mrocznym fantasy, a kontynuacja zmieniła klimat na science-fiction, nie tracąc niż ze swoje siły oddziaływania na młodego widza. Grunt, że Szkieletor zawsze dostawał po czaszce. Była jeszcze She-Ra, żeńska wersja He-Mana, ale to już zupełnie inna bajka. Podobnie jak oststni remake.

Batman The Animated series / DC Comics / Warner Bros

Batman The Animated series to Batman pierwszej klasy. Świetnie animowany, znakomicie opowiedziany, nie trywialny i pełen odpowiednio dozowanego mroku. Ta ekranizacja do dziś pozostajen pod wieloma względami niedościgniona. Do tego wspaniała muzyka, już świętej pamięci Shirley Walker była po prostu genialna, jak i cała seria, nawet kiedy dorzucili do niej tego nieszczęsnego Robina.

Animacji wystarczyłoby chyba na stały cykl, ale chyba nie o to chodzi we wspomnieniach, żeby zawsze do końca je eksploatować w jednym podejściu. Warto zostawić sobie coś na kiedy indziej, jak chociażby Saber Rider, Dungeons & Dragons, The Adventures of Galaxy Rangers, Voltron, Earth most powerfull soldiers, X-Men (1992-1997), Gargoyles (!), GoBots, Captain Planet, Kacze opowieści, Inspektor Gadget, Brygada RR i całe dziesiątki innych.

Animacje przez ostatnie dekady zmieniły się, zarówno od strony graficznej, jak i oferowanych opowieści. Niewiele jest takich, które kierowane byłyby do starszego widza, zachowując przy tym odpowiedni poziom (chociażby nieziemski Samurai Jack). Te serie z lat '80-'90 XX wieku miały swój czas i dobrze go wykorzystały. Do dziś wiele z nich ma olśniewający poziom animacji i niesamowitej muzyki. Mimo, że jestem rówieśnikiem wielu serii, brakuje mi ich, jak dobrego przyjaciela z dzieciństwa.

W latach '80-'90 XX wieku spora część tych animacji była częścią dużej franczyzy, która obecna była także w Polsce za pośrednictwem domorosłych importerów, dzięki czemu udało mi się stać posiadaczem upragnionych transformersów, figurek G.I. Joe, czy Dino Riders. Wtedy każdy nastolatek posiadał kilka takich zabawek, a były one jednymi z bardziej upragnionych, podobnie jak nieustannie wertowane zachodnie katalogi poszczególnych serii połączone z marzeniami o kolejnych, a nie były one tanie.

Dziś licencjonowane zabawki można kupić praktycznie bez problemów w sieciówkach czy w Internecie, tak samo jak bez problemu zobaczyc najnowsze animacje, co kiedyś było nie do pomyślenia. Wtedy te zabawki, jak i kanały satelitarne pełne fantastycznych wizji były oknem do świata wyobraźni, po których pozostały piękne wspomnienia i okazjonalne westchnienia podczas oglądania czołówek serii na Youtube, bo jeszcze nikt nie zrobił kanału typu Cartoon Classics, gdzie te wspomnienia mogłyby ponownie odżyć. Jakby co, zastrzegam sobie patent i pierwszeństwo, bo widzów w kategorii wiekowej 30+ powinno być naprawdę wiele.

     

Hity prosto z satelity i dziecinstwo pełne animacji lat 80-90 XX wieku
(Część 1/2)

     

Śledź mnie na Twitterze!

      

sakora
25 października 2013 - 19:54