Anna to najpopularniejsze imię na świecie. Nosi je ponad 95 milionów kobiet, a w większości języków jego pisownia jest taka sama. Pierwsze wydanie gry nazywanej tym imieniem nie zostało do końca dobrze przyjęte. Czegoś ewidentnie brakowało, na szczęście wersja rozszerzona przekreśla to wrażenie i potrafi skutecznie przykuć na kilka godzin.
Gra studia Dreampainters, wydana przez Kalypso wpisuje się w ten sam trend, co Dear Esther, Trauma, Amnesia i podobne im tytuły wykorzystujące mechanizm przygodówki do opowiedzenia historii. Z założenia jest to opowieść będąca czymś więcej, zmuszająca do myślenia nie tylko o sposobie rozwiązywania łamigłówek, ale o przeniknięciu tajemnicy. Gatunek, który raczej należałoby określić jako gra dramatyczna.
O tym, kim jesteśmy dowiadujemy się z notatnika, który mamy ze sobą, niestety poza skromnym wyobrażeniem naszej osoby, opisami wydarzeń, które w nie do końca jasny sposób sprowadziły nas do domu w lesie, gdzie rozgrywa się cała przygoda nie dowiemy się wiele. Jednak już od pierwszych akapitów i pierwszych minut gry daje się zauważyć, ze mamy do czynienie z czymś poważnym. Z mocno cierpiącym, zagubionym i chorym z emocji człowiekiem. To odczucie w trakcie gry zmienia się, kiedy czujemy się jak jeden z manekinów, które spotykamy w domu, kiedy staramy się poskładać w całość opowieść, a nie po prostu stamtąd uciec. Co ważne, taka opcja także została przewidziana przez twórców gry. Możemy jako zakończenie wybrać ucieczkę zamiast rozwiązania tajemnicy.
To od nas zależy, jak potoczą się koleje naszego bohatera wciągniętego w tryby szaleństwa sięgającego pierwotnych wierzeń ludzi. Podsycanych przez kolejne fale niezrozumienia i głupoty w średniowieczu i we współczesności, pełnych zagubienia i obsesji. Bo o tym jest głównie ta historia, o szaleństwie i cenie, jaką można za nie zapłacić. O niepamięci i sile determinacji, którą musimy mieć my, jako gracze, jeśli chcemy poznać prawdę, co nie jest zbyt łatwe, ani trywialne.
Podczas gry przyjdzie nam się zmierzyć z różnymi zagadkami, które jednak są całkiem logiczne, o ile przyjmie się poprawkę na element paranormalny. Wskazówki do ich rozwiązania znajdziemy w książkach i notatkach rozsianych po wszystkich lokacjach, a właściwe użycie intuicji własnej i tej, która pozwala głównemu bohaterowi przypominać sobie pewne fakty, stopniowo zaprowadzi nas do rozwiązania. Łączyć i używać będziemy nie tylko różne przedmioty, ale i też poznane fakty, które wpływają bardzo mocno na zakończenie gry i to, czy poznamy prawdziwą odpowiedź. Jeśli podczas gry nie skompletujemy odpowiedniej ilości faktów, gra wplecie to w fabułę i wygarnie nam to przy odpowiednim zakończeniu.
Anna w wersji rozszerzonej potrafi także wystraszyć, co zazwyczaj w grach udaje się rzadko, tu czasami naprawdę potrafi dać w kość. Poruszające się, kiedy nie patrzymy manekiny. Przypatrująca się nam maska. Gra światła i cieni. Fragmentaryczne retrospekcje. Elementów ponadnaturalnych jest całkiem sporo, jednak te kilka, które mają za zadanie wystraszyć zostało w grze umieszczone z rozmysłem i pewnym sadystycznym wysmakowaniem, co developerowi można tylko uznać za plus. Nawet taki stary horrorowy wyjadacz jak ja, dał się trzy razy zaskoczyć, co jak na grę, którą można ukończyć zależnie od sposobu grania w 3-5 godzin jest wynikiem naprawdę dobrym.
Graficznie nie jest ślicznie, niestety. Widać dopracowanie pewnych elementów, szczególnie na zewnątrz domu oraz w niektórych modelach. Niestety najbardziej rażące są tekstury drewna, których jest bardzo dużo i potęgują jedynie efekt odrealnienia. Podobnie sprawa ma się z wieloma modelami. Jedne, jak fragmenty statuetek czy narzędzi są bardzo dokładne, inne przypominają oteksturowane kamienie rodem sprzed piętnastu lat. Grafika nie razi, jednak w ogólnym rozrachunku mogłaby być bardziej dopracowana, co w połączeniu z małymi lokacjami i koszmarnie długim dogrywaniem się kolejnych woła o pomstę do nieba. Optymalizacja tez nie zachwyca, i zastanawia, dlaczego w dobie współczesnych rozwiązań graficznych, streamingów i wielkich, otwartych światów nie można było tego domu wgrać do pamięci komputera na raz? Rozumiem małego developera i ograniczone środki, co jednak go nie rozgzresza.
O wiele lepiej jest z muzyką, którą także otrzymujemy w postaci przyjemnej ścieżki dźwiękowej. Odgłosy otoczenia są bardzo dobrze dobrane, podobnie jak odpowiednio podkreślające atmosferę utwory muzyczne. Najlepiej na tym tle wypadają odgłosy powiązane ze zjawiskami paranormalnymi i wygłaszane, często znienacka dialogi. Potrafią przyprawić o gęsią skórkę, a po pewnym czasie gry powodują także nerwowe rozglądanie się wokoło, co podkreśla tylko panująca tu atmosferę.
Anna to gra nierówna. Mocno średnia graficznie, ale bardzo dobra dźwiękowo i doskonale opowiedziana. Oferuje osiem zakończeń, z czego większość jest konsekwencją działań gracza, przepełnionych strachem, chęcią ucieczki lub utarciem mu nosa przez twórców. Prawdziwe zakończenie może wydawać się nieco za proste, zbyt oczywiste, jednak jest ono tak mocno osadzone w historii opętania sięgającego bardzo, bardzo odległych czasów. W chwili, kiedy zaczynamy je analizować, zastanawiać się kto jest ofiarą, a kto katem, ukazuje się naszym oczom cały, historyczny geniusz tej opowieści, a to kim jest Anna powoduje kolejne ciarki. Bo tak naprawdę Anna jest wszędzie, była, jest i zawsze będzie...
Śledź mnie na Twitterze!