Od premiery pierwszego odcinka Dragon Ball dzieli nas już ponad 26 lat. Przez 11 lat przygody Goku i spółki śledziły z zapartym tchem miliony ludzi. (A właściwie nadal śledzą, bo w zachodnich stacjach telewizyjnych do dziś bez problemu można w całkiem niezłym czasie antenowym wyłapać którąś z serii). Pomimo pewnego zawodu jakim była seria GT, wielu fanów przez lata żyło nadzieją, że Toriyama powróci jednak do stworzonego przez siebie uniwersum i doprowadzi do odrodzenia kultowego serialu. Pomimo różnie interpretowanych sygnałów, do tej pory nie ukazała się żadna nowa produkcja osadzona w świecie Dragon Ball, która sygnowana byłaby nazwiskiem słynnego autora komiksów. (Chociaż ostatnimi czasy coś się chyba ruszyło, bo w połowie przyszłego roku ukazać ma się w Japonii nowy film kinowy, tworzeniem którego podobno w całości zajmuje się Toriyama). Nic więc dziwnego, że za osamotnione, ale nadal popularne uniwersum postanowili zabrać się fani tworząc rozliczne mangi (głównie spin-offy do oryginalnych serii) i scenariusze nigdy niezrealizowanych filmów. Do niedawna stworzenie pełnoprawnego serialu animowanego przerastało możliwości amatorskich twórców, wszystko wskazuje jednak na to, że w ostatnich dniach sytuacja uległa drastycznej zmianie - 3 dni temu premierę w Sieci miał pierwszy odcinek Dragon Ball Absalon, w całości tworzony przez fana kryjącego się pod nickiem Mellavelli.
Akcja nowej, krótkometrażowej serii osadzona została dwanaście lat po zakończeniu GT. Goku, jak wszyscy pamiętamy, znika wraz z Shenronem, obiecując jednak przyjaciołom, że jeszcze kiedyś powróci. Wkrótce po tym Ziemię opuszcza również Vegeta, zamierzając w kosmosie szukać nowych przeciwników i kontynuować swój trening. Pod nieobecność swoich ojców Ziemi bronić mają Gohan, Trunks, Goten oraz Majuub, którzy obiecują wrócić do treningu i osiągnąć kiedyś równy im poziom. Lata pokoju przytępiają jednak we wszystkich świadomość możliwego nadejść zagrożenia, więc lądowanie na naszej planecie trzech kapsuł kosmicznych spotyka się z ogromnym zaskoczeniem ze strony wojowników. I przerażeniem, bowiem przybysze dysponują niebywałą siłą, dalece przewyższającą poziom mocy młodych obrońców Ziemi...
Pierwsze co rzuca się w oczy już po kilku sekundach seansu to zupełnie nowa kreska. Mellavelli wzorował się oczywiście znacząco na Toriyamie, niemniej jego projekty postaci bardzo mocno trącą amerykańskimi kreskówkami, co u wielu osób w Sieci wywołuje zgrzytanie zębów. Momentami zauważalne jest również znacznie mniejsze przywiązanie do szczegółów niż w oryginale (chodzi mi tu szczególnie o koniec serii Z/ serię GT), ale biorąc pod uwagę wykonanie miasta w którym lądują nowi przeciwnicy, z pewnością nie bierze się to z braku umiejętności autora, a raczej z przyjętej konwencji.
Dużo kontrowersji wzbudza również udźwiękowienie produkcji. Amerykanie, przyzwyczajeni do muzyki Bruce'a Faulconera bardzo sobie chwalą nową ścieżkę muzyczną, Europejczycy pozostają jednak zdecydowanie bardziej sceptyczni i oczekują czegoś bardziej zbliżonego do oryginalnych utworów Kenji'ego Yamamoto. Podobnie ma się sprawa z głosami postaci, które w miarę możliwości są jak najbardziej zbliżone do tych z wersji amerykańskiej, która siłą rzeczy jest u nas prawie zupełnie nieznana. (Co zabawne, Polacy bardzo często naśmiewają się z francuskich głosów w DB/ DBZ/ DBGT, ale po premierze Absalon stwierdzili niespodziewanie, że być może obejrzeliby nową serię, gdyby tylko Francuzi wykonali dubbing).
A co wy sądzicie o nowej produkcji? Jest potrzebna? Na temat Absalon w Sieci krążą diametralnie różne opinie: komentarze na YouTube prawie bez wyjątku chwalą zaangażowanie i talent Mellavelliego, który w końcu pracuje non-profit. Za to użytkownicy polskiego Wykopu nie pozostawili na DBA suchej nitki, krytykując wszystko: od animacji, przez scenariusz, na dubbingu kończąc. A jakie jest Wasze zdanie na temat tej nowej produkcji? Warto czekać do lutego na kolejny odcinek?
Link do kanału Mellavelliego, na którym obejrzeć można postępy w jego pracy, oraz pierwszy odcinek Dragon Ball Absalon:
http://www.youtube.com/user/mellavelli