Rozczarowanie perfekcją czyli Dead Space - myrmekochoria - 28 stycznia 2013

Rozczarowanie perfekcją, czyli Dead Space


Tekst zawiera spoilery

Dead Space jest dla mnie niestety rozczarowaniem. Wszystkie znaki na niebie wskazywały, że będzie to gra co najmniej dobra. Niemal każdy z elementów składowych był wykonany perfekcyjnie.


Moim głównym zarzutem, i to całkiem poważnym jak dla horroru, jest to, że Dead Space nie jest straszny. Gra prymitywnie „straszy” nagłym zaskoczeniem. Nekromorfy wyskakujące z wentylacji albo najbardziej prostacka rzeczy jaką widziałem w horrorze od dawna tj: leży martwy Nekromorf i jak podejdziemy to nagle ożywa! Ojej! Jakie to zaskakujące! Nagroda za oryginalność i niewypowiedzianą trwogę idzie do Dead Space! Jeżeli idzie o makabryczność. Kogo ona przeraża w grach komputerowych już lepiej oglądnąć The Thing Carpentera. Po obejrzeniu jednak wszystkich możliwych wariantów śmierci jakie mogą nas dopaść popadłem w pewną zadumę. Nekromorfy, bądź szerzej, biologiczne życie radzi sobie z przeciwnikami. Widzę w tym pewną niezbyt popularną tezę o przemocy i brutalności rządzącej światem biologii, której wielu ludzi nie chcę przyjąć, ponieważ nie uznaję się za kawałek mięsa. Tutaj widzimy symfonie opiewającą tryumf silniejszego. Rozczłonkowanie, ogromne siła miażdżąca ciało Izaaka, ucztowanie (oglądacie na własną odpowiedzialność) nad martwym ciałem ofiary, pasożytnictwo  polegające na zawładnięciu ciałem, siła kolektywnego umysłu. Ten aspekt Dead Space bardzo do mnie przemawia, choć wielu pewnie będzie pytało się gdzie to widzę albo będzie miało mi za złe wspominanie o tym. W przeciwieństwie do tego pierwotnego koła w uniwersum Dead Space unosi się religia Unitologów. Ciężko nie zakreślić tutaj linii powiązania z Scjentologią, ale nie o to mi chodzi. Unitolodzy nie chcą zaakceptować biologicznego cyklu życia, więc wierzą, że pewna inteligenta rasa poprowadzi ich do zbawienia poprzez mutacje i ocali ich przed śmiercią. Jest to bardzo ciekawy kontrast występujący pomiędzy czymś stricte metafizycznym, ale ciągle mający swoje korzenie w biologii, więc końcem końców jest bezcelowy. Co prawda motyw religii jako zbiorowej hipnozy popychającej społeczeństwa nie jest niczym nowym. Zresztą podobnie jak motyw fałszywych proroków. Dead Space tu nie zaskakuje, ale można docenić starania.

Cała fabuła, klimat dziwnej obsesji i masowo rozprzestrzeniającego się szaleństwa nie jest straszna. Przerabiano to setki razy. Dead Space jest pozszywany z klasyków grozy science fiction; Event Horizont, Alien, The Thing itd. Ktoś powie, że to dobrze, jak dla mnie to wada, bo ile można przerabiać w kółko te same schematy. Postacie to tekturowe wycinanki, dramat Izaaka nie przemawia do mnie ani trochę. Od początku można domyślić się, że jego dziewczyna nie żyję. Wliczając w to logikę, ponieważ nie spotykamy wielu żywych ludzi na Ishimurze. Halucynacje są spowodowane Znakiem, choć lepiej by było gdyby to umysł Izaaka fabrykował rzeczywistość przez iluzję miłości tylko po to, aby zmusić ciało Clarka do dalszej wędrówki  przez wnętrze Ishimury.  Konflikt Hammonda i Daniels jest totalnie nieudany. Video logi pozostawione przez załogę są nieprzekonywujące.

Nie mogę zarzucić nic Dead Space od strony audiowizualnej. Grafika jest świetna, niezauważalny interfejs komponuje się zgrabnie z realiami technologicznymi. Udźwiękowienie jest jednym z najlepszych jakie dane było mi słyszeć, to ono było „najstraszniejsze” w tej produkcji. Stłumione odgłosy próżni, wiem, że fale dźwiękowe się w niej nie rozchodzą, dziękuję. Dźwięk migoczących jarzeniówek, niepokojące szmery i muzyczny niepokój.

Dead Space pomimo doskonałego wykonania od strony technicznej nie reprezentuje sobą nic oryginalnego. Wszystko co nam oferuje widzieliśmy już kilkanaście razy w innych produkcjach. Poza tym kopiowanie w kółko System Schocka robi się już naprawdę denerwujące. Nową serie Visceral Games można byłoby nazwać Resident Evil 4 w kosmosie: kamera znad ramienia, ekwipunek, zero strachu. Brakuje tylko dystansu do siebie jaki miał RE4, trochę taki retro zabawny, a DS ciągle udaje, że jest poważną grą. Dead Space jest doskonałym przykładem, że gra musi mieć coś więcej niż doskonałą grafikę i dźwięk, aby przykuć do monitora. Po obejrzeniu gameplayów i zwiastunów kolejnych odsłon Dead Space moje przypuszczenie o kierunku rozwoju tej serii się sprawdza, już nie będzie pseudo dramatu i grozy, ale czysta akcja i zabijanie ogromnych złych obcych. Nie wiem czy to dobrze czy źle.

myrmekochoria
28 stycznia 2013 - 16:25