'Steve Jobs - człowiek który myślał inaczej' - krótka recenzja - Dudek - 28 stycznia 2013

"Steve Jobs - człowiek, który myślał inaczej" - krótka recenzja

Dorwałem ostatnio (a właściwie dostałem) biografię Steva Jobsa z podtytułem "człowiek, który myślał inaczej". Na samym początku zostałem poinformowany, że biografia jest nieautoryzowana przez Apple. Wzruszyłem więc ramionami bo cóż mi to przeszkadza? Dla wyjaśnień powiem, że jest tylko jedna "autoryzowana" biografia twarzy Apple, napisana przez Waltera Isaacson'a, który stworzył ją z udziałem Steva Jobsa. Książka, która wpadła w moje ręce została napisana przez Karen Blumenthal, a Steve Jobs nie miał z nią nic wspólnego. Nie przeszkodziło mi to jednak pochłonąć jej w ciągu jednej nocy.

To, że przeczytałem ją z takim zainteresowaniem wynika raczej z samej treści niż stylu pisania. To druga biografia, w ogóle, z jaką się zapoznałem więc może po prostu biografie mają takie być... jednak gdy zagłębiałem się w "Przypadek to nie wszystko" - autobiografię Elliota Aronsona - miałem wrażenie jakbym czytał wprawnie napisaną opowieść o czyimś życiu, pełną dygresji oraz rozważań autora. To ukształtowało mój pogląd, jak powinny wyglądać biografie.

"Steve Jobs: człowiek który myślał inaczej" czyta się jak streszczenie. Wygląda to tak jakby ktoś przeczytał wszystko co napisali o życiu Steva Jobsa, a następnie streścił na dwustu stronach. Próżno tu szukać przemyśleń Steva Jobsa. Opisane zostały jego działania z naciskiem na karierę zawodową - same suche fakty co trochę mnie rozczarowało gdyż spodziewałem się czegoś więcej. Dość dobrze zostało opisane jak prezentował się sprzęt Apple na tle konkurencji i czasem można odnieść wrażenie, że autorka bardziej skupia się na firmie niż na osobie jej twórcy.

Po ukończeniu, książka zostawiła u mnie pewien nie dosyt znany mi bardziej z powieści . Zamknąłem książkę i pomyślałem: "Dobra, wiem co Jobs zrobił ale nadal nie wiem co myślał". Dlatego zamówiłem sobie biografię napisaną przez Waltera Isaacson'a. Mam nadzieję, że zaspokoi moją ciekawość.

Dudek
28 stycznia 2013 - 16:55