Rok w rok na świecie ma premierę przynajmniej kilka filmów o miłości. Sztampowych, schematycznych, przewidywalnych, a często po prostu mdłych. Z zasady ich unikam, czasem któryś obejrzę po kilku miesiącach. Na tym tle pozytywnie wyróżnia się Poradnik pozytywnego myślenia. Pierwszy film o miłości na którego sam z siebie czekałem. I jasne, jest przewidywalny. Czy sztampowy i schematyczny, tu by się pewnie można kłócić. Ale dochodzi najważniejsze – na pewno nie jest mdły.
Bohaterem filmu jest Pat Solitano, nauczyciel historii, który ostatnie osiem miesięcy spędził w szpitalu psychiatrycznym. Pat cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Gdy przyłapał żonę na zdradzie niemal pobił na śmierć jej kochanka, jego małżeństwo praktycznie się rozpadło, a on dostał sądowy zakaz zbliżania się do żony. Patrick w związku ze swoim schorzeniem ma nagłe napady gniewu i huśtawki nastrojów, ale nie poddaje się. Ma optymistyczne podejście do życia, wierzy, że konsekwentnie pracując nad sobą zdoła dotrzeć do „światełka w tunelu” – pojednać się z żoną. W tym zadaniu może pomóc mu Tiffany, dziewczyna która tańcem i rozwiązłością próbuje poradzić sobie z depresją. Dziewczyna ma własne priorytety i w zamian za swą pomoc będzie czegoś chciała od Pata. I choć od razu wiemy, jak cała historia się zakończy, to wartością samą w sobie jest sposób w jaki do tego dochodzi.
Poradnik pozytywnego myślenia świetnie spisuje się jako komedia, co zawdzięcza barwnym bohaterom wśród których co jeden to lepszy oryginał. Pat jest rozbrajająco szczery i kiedy coś go zaciekawi, to po prostu pyta, a kiedy ma na czyjś temat niepochlebne zdanie, to bez zastanowienia je wypowiada. Jego ojciec to uzależniony od zakładów sportowych furiat z nerwicą natręctw. Mamy też lekarza psychiatrę, zapalonego kibica lokalnej drużyny footballu amerykańskiego oraz kumpla Pata z terapii, zainteresowanego chyba każdą dziedziną życia – gdy tylko pojawia się na ekranie uśmiech gwarantowany. No i jest Tiffany, tak jak Patrick mająca swoje problemy, potrafiąca zrobić niekontrolowany raban w zatłoczonej restauracji, czy niesprowokowana zmącić rodzinną kolację u siostry. Nie wiadomo kto z tej dwójki ma bardziej nierówno pod sufitem, a razem tworzą mieszankę wybuchową. Pozostali bohaterowie muszą gasić wywoływane przez nich pożary raz za razem.
Choć głównym bohaterem filmu jest chory psychicznie człowiek, mimo że bywa nam go szkoda i pochylamy się na jego losem, to Silver Linings Playbook niesie ze sobą masę pozytywnej energii. Wszystko właśnie dzięki podejściu Pata do życia. Wierzy, że dzięki ciężkiej pracy nad sobą i pozytywnemu podejściu może odmienić swoje życie i osiągnąć zamierzony cel. Facet to wulkan emocji, ale przepełniony optymizmem i nadzieją. Bradley Cooper zagrał prawdopodobnie najlepszą rolę w swojej karierze i podołał mimo nieprostego zadania. Razem z Jennifer Lawrence (która udowodniła, że ma potencjał) z przekonaniem zagrali swoje postaci. Cała reszta z Robertem De Niro i Chrisem Tuckerem na czele też trzyma poziom i ciężko tu się do kogoś przyczepić.
Film ma jeden przydługi, nieco nużący moment tuż przed właściwym finałem, ale poza tym całość świetnie się ogląda. Jest dużo śmiechu, ale przede wszystkim mamy bardzo pozytywny przekaz i solidny zastrzyk optymizmu. Poradnik pozytywnego myślenia udowadnia, że da się zrobić bardzo dobry film o miłości niesprowadzający jej do maślanych oczu i smętnych wyznań. Pokazuje, że da się w to wszystko wpisać jakiś problem, który mimo ciężaru gatunkowego nie przysłania charakteru filmu, a jest świetnym narzędziem do opowiedzenia historii. Życzyłbym sobie więcej takich filmów jak Poradnik pozytywnego myślenia, a Wam życzę miłego seansu. Jeżeli nie widzieliście – nadróbcie.
8/10