Nie mogę (przestać) grać - sakora - 9 marca 2013

Nie mogę (przestać) grać

Jaki gracz jest, każdy widzi. A jak widzi kogoś, to czasem nawet nie wie, że ten gra. Bo tak naprawdę grają wszyscy. Uczniowie i profesorowie. Prawnicy i galwanizerzy. Starzy i młodzi. Nieważne na czym, byle z przyjemnością. I każdy wraca do swojej pasji lub po prostu miło spędza czas. A ja nie mogę przestać grać. Jak w końcu uda mi się zagrać.

Zazwyczaj gram na PC, zawsze któryś jest wolny. Czy to laptop, czy to blaszak. Ma zainstalowane aktualnie ogrywane tytuły. Dobrze, że savy są zapisane w chmurze, nie trzeba ich ściągać wo wifi. Żona szuka czegoś na Allegro, a córki właśnie dopadły jedną ze swoich gier? Ok, można pograć na czymś innym. Nie ma sprawy, mamy przecież jeszcze konsolę.

Płytka w napęd i Playstation miło szumi. Oho, córka na horyzoncie. Nie, nie będzie teraz bajki, nie nie będzie teraz filmu. Teraz ja gram. Przecież przed chwilą byłaś przy komputerze. Już skończyłaś? Dobra, tylko zapiszę. I tak wracam do laptopa. Przynajmniej chciałem wrócić do laptopa, bo właśnie młodsza córka zażyczyła sobie bajkę. Nie ma sprawy, w sam raz czas na dobranockę. Patrzę w bok, blaszak nadal zajęty. Spooko, zaraz młode idą się kąpać.

Komputery zajęte, telewizor zajęty. Dobrze, że jeszcze jest smartfon. Czas na udanie się do azylu. Zdążyłem odpalić grę, wrzucić pierwszą rundę, kiedy do łazienki wpadły moje córki. No tak, przecież miały się kąpać. Ok, przecież jestem opanowany. Nie, przecież nic się nie stało. Tak, już wychodzę.

Teraz czas na kolację, czytanie bajki. O ile uda się młode do spania zagonić. Przypomina to spontaniczną i radosną pacyfikację. Aż się człowiekowi wszystkiego odechciewa. Jednak to nie wszystko. Na blaszaku trzeba zapuścić grafikę do renderowania. Tak też do grania się już teraz nie nada. Żona ogląda film, młode zasnęły. Przynajmniej laptop nie zajęty. Ale nie, właśnie musi z kimś pogadać na Skype. Czyli jednak konsola. Niestety długo to nie trwało. Zona poszła pod prysznic, a tera pyta, czy przyjdę do sypialni. Niech żyje asertywność. Jednak sobie nie pogram. Tym razem.

I tak to też jest. Nie jest łatwo być graczem. Chętnie gram, jeśli tylko mogę. Kiedys walczyłem o komputer, konsolę i telewizor z bratem i rodzicami. Teraz dzielę się z własną rodziną. A właściwie walczę o swoje, bo przecież nie można dzieciom zakazać grania. Można ograniczyć, ale i tak będą się buntować. Ja także się buntowałem i jak widać  nadal buntuję. Nie zawsze jest łatwo zagrać. Może to trochę przerysowany opis, ale czy czasami każdy gracz nie ma problemu z tym, żeby po protu sobie w spokoju zagrać?

     

     

Śledź mnie na Twiterze!

     

sakora
9 marca 2013 - 18:24