Stand Up: Tim&Eric - myrmekochoria - 10 maja 2013

Stand Up: Tim&Eric

Wszyscy znają nowe oblicze Old Spices. Psychodeliczna reklama kończy się czasem na tygrysie. Niewielu zdaje sobie sprawę, że stworzyła ją, jak i wiele innych szalonych wizualnych pomysłów, kolaboracja umysłów Tima Heideckera i Erica Wareheima. Wpis nie będzie podlegał idealnie pod kategorie „Stand Up”, ponieważ Tim&Eric są znani bardziej z swoich animacji tworzonych na potrzeby Tim&Eric Awesome Show. Wydaję mi się jednak, że warto krótko zaprezentować ich dorobek artystyczny, ponieważ wpłynął on na wielu innych twórców

Rozpoczniemy może naszą podróż od najmniejszego stopnia szaleństwa i absurdu, aby nie zrazić potencjalnego czytelnika.

W twórczości Tima&Erica ciągle powracają pewne motywy. Jednym z nich jest stary model reklamy z lat 80 i 90 ubiegłego stulecia. Oczywiście można byłoby się silić na komentarz, ponieważ ten skecz jest pastiszem reklam, krytyką śmiesznego (dopiero z ubiegiem czasu) marketingu i nadmiernego konsumpcjonizmu.

Przejdźmy do jednego z moich ulubionych skeczów.

Komicy w każdym swoim filmie starają się stworzyć atmosferę odmienności i niepokoju, chcą wybić odbiorcę z bezpiecznej, bo swojej percepcji postrzegania. Używają w tym celu często dzieci, które przekazują jakieś okrutne komentarze o naturze egzystencjalnej w formie ogłoszenia publicznego przez departament edukacji. Bardzo często duet komików będzie parodiował teleewangelistów, styl reklam kręconych przez właścicieli firm, które świadczą dziwaczne usługi. Nieraz trafi się dziwaczny teleturniej cz. Drugą ulubiona kategorią modeli są ludzie starzejący się, którzy w mediach zupełnie nie istnieją. Aktorzy w ich filmach, nie bójmy się tego powiedzieć, są brzydcy, grubi, zdeformowani, nie przystają do erotycznych wzorców tworzonych na potrzeby sprzedawania produktów. W tym obrazie doskonale widać setki tysięcy amerykańskich przedmieści, w których wielu ludzi powoli dogorywa w swoim beznadziejnym życiu, czekając na coś, co mogłoby wybawić ich od rutyny. Zauważcie, że obiekt westchnień rozochoconej pani jest podobny do Reagana, czyli tak naprawdę wspomnień jej młodości. To wszystko jest całkiem dobijające. Ta palma powiewająca w tle... Ten obraz małomiasteczkowej Ameryki, rezygnacji i tragedii.

Powoli będziemy zanurzać się w rejony głębokiego szaleństwa. Nie bardzo potrafię zdefiniować o co chodzi w wielu skeczach Tima&Erica i właśnie za to sobie ich cenie najbardziej. Absurd wyjęty z zupełnie innego wymiaru, skąpany w przebłyskach z kwasu (na własną odpowiedzialność) czy psylocybiny. Ta obcość połączona z światem rzeczywistym powoduje jakiś dziwny śmieszny szok. Przestane już opisywać skecze i podawać do nich linki, ponieważ podróż przez umysły Tima&Erica jest bardzo ciekawa. Może zaprowadzić Was w przeróżne miejsca.

Para komików ma za sobą debiut reżyserski. Niestety nie dane było mi ujrzeć Tim and Eric's Billion Dollar Movie, więc niewiele mogę powiedzieć. Chciałbym oglądnąć „The Comedy”, ponieważ ten film odsłania postać Tima&Erica. Neurotycznych, niewiarygodnie inteligentnych  ludzi, którzy tkwią w głębokiej depresji. Poza tym zwiastun filmu zawiera fragment Disintegration Loops, czyli najpiękniejszej częstotliwości opiewającej wolny rozkład rzeczy.

Tak naprawdę pod całym humorem, śmiechem i wyszydzeniem kryje się strach przed tym, że ludzie żyją w patowych sytuacjach, schematach myślowych, szczękach kapitalizmu. Skecze Tima&Erica są odzwierciedleniem Ameryki, której nie pokazuje się w wielkich mediach: nuda, zamierająca klasa średnia, głupota wymieszana z brakiem edukacji, zbliżająca się katastrofa finansowa, moralna ambiwalencja, nadużywanie narkotyków. Koniec amerykańskiego snu.

myrmekochoria
10 maja 2013 - 22:08