Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.
Rosnąca renoma klubu sprawia, że coraz częściej piłkarze z różnych części Europy są gotowi zmierzyć się z niezbyt przyjazną norweską aurą i jednak budować swoją karierę w Lillehammer. Jeszcze kilka sezonów temu było to nie do pomyślenia, a większość zawodników w drużynie stanowili Norwegowie. Dzisiaj w kadrze mam prawdziwy kolaż różnych narodowości i dawnych piłkarzy wielu znanych klubów, m.in. Rennes, Palermo, Heerenveen czy Mariboru.
Letnie okno transferowe ułożyło się dla nas idealnie. Już na początku miesiąca do kadry dołączyli trzej znakomici zawodnicy, którzy jeszcze bardziej wzmocnili skład. Pojawił się 21-letni środkowy pomocnik Carmelo Leone z Palermo, który jest świetny fizycznie i wygląda na papierze równie dobrze, co nasz gwiazdor środka pola, Dupont. Młodemu lewoskrzydłowemu Peturssonowi wyrósł niewiele starszy od niego konkurent, Jan Philips z Heerenveen, który zapewni nam potrzebną głębię składu. Wsparcie zyskała też formacja ataku, a zapewnił je 24-letni Balazs Hidi. Węgier ze swoimi „16” i „17” w statystykach oraz 186 centymetrami wzrostu może wkrótce zostać czołowym snajperem ekstraklasy.
Tymczasem rywale nie zrażeni naszymi działaniami na rynku transferowym kontynuowali swoją politykę wyprzedawania gwiazd. Tym razem brylował w tym Rosenborg, który oddał do Burnley za 1,6 mln euro znakomitego skrzydłowego Molnara, a za 2,7 mln euro do Fulham superstrzelca Olę Sodahla. Dodatkowo za 425 000 euro zrezygnował z usług solidnego Simona Halvorsena. Na tym tle pojedyncze transfery z klubu Valerengi, Stromgsodset czy Molde nie wyglądały tak tragicznie.
W połowie lipca, po trzynastu pierwszych kolejkach, byliśmy na siódmym miejscu z 20 punktami na koncie. Do trzeciego Rosenborga traciliśmy siedem oczek, a nad piętnastym Vikingiem mieliśmy aż jedenaście przewagi. Kontynuowaliśmy też serię pięciu kolejnych zwycięstw z rzędu. I wcale nie zamierzaliśmy się zatrzymywać.
Kibice Rosenborga dobitnie przekonali się, jak bardzo osłabił się ich klub już w osiemnastej kolejce. Zespół z Trondheim przyjechał do nas z planem wywalczenia trzech punktów, ale dwa niemal identyczne gole Diallo po stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach Mattfolka oraz kolejne trafienie Duponta pozbawiły ich złudzeń (bramki na filmiku poniżej). 3:0 było najmniejszym wymiarem kary dla Rosenborga tego dnia. Mając tak dysponowaną jedenastkę nie miałem problemów ze zdobyciem nagrody menadżera miesiąca w sierpniu. Trzy wygrane, bilans bramek 8-2 i nowy klubowy rekord zwycięstw z rzędu przesunęły nas w górę stawki i pozwoliły włączyć się do walki o europejskie puchary.
A krok ku rozgrywkom międzynarodowym poczyniliśmy też w Pucharze Norwegii, pokonując w półfinale Lillestrom na wyjeździe 2:0. Tym razem sprawy w swoje ręce wzięli Fistrović i Dupont, a nasza obrona nie pozwoliła przeciwnikom oddać nawet jednego celnego strzału. W finale przyjdzie nam zmierzyć się z zamykającym tabelę ekstraklasy Tromso, które niespodziewanie wyeliminowało pogrążony w kryzysie Rosenborg.
Na pięć kolejek przed końcem doścignęliśmy Valerengę w liczbie punktów i zajęliśmy fotel lidera. Główny rywal był od nas gorszy tylko bilansem bramkowym, więc sprawa mistrzostwa była jeszcze otwarta. Sam fakt, że byliśmy tak wysoko sprawiał jednak, że miasto Lillehammer zmieniło się nie do poznania. Spotykane na każdym kroku gesty sympatii i wsparcia to coś, czego jeszcze mogłem się spodziewać. Ale już zbiorowego szaleństwa nie byłem w stanie przewidzieć. Zarząd był wniebowzięty, fani zachwyceni, piłkarze zadowoleni. Szkoda było taki klimat zmarnować i nie odnieść choćby jednego sukcesu.