Race the Sun została mi polecona przez nieznanych sprawców (pozdrawiam) i rad jestem bardzo, bo jest spora szansa, że w innym razie na tego sympatycznego "indyka" bym nie trafił. Słowa-klucze trafnie opisujące Race the Sun to: minimalizm, poczucie prędkości, relaks, zacny pomysł i (do pewnego stopnia) za darmo. Jeśli lubicie ładne i przyjemne gierki pozwalające skutecznie zabić kilkanaście minut w ciągu dnia, zapraszam. Jeśli nie lubicie, też zapraszam - taki jestem gościnny.
Race the Sun to produkcja studia Flippfly, w której sterujemy napędzanym energią słoneczną lewitującym pojazdem, a naszym zadaniem jest dotarcie jak najdalej na niekończącej się planszy. Proste? Tak, ale nie. Słońce właśnie zachodzi (trzeba więc pędzić, niczym powóz pod koniec Draculi Francisa Forda Coppoli), a na płaskiej powierzchni mapy (która codziennie wygląda trochę inaczej) pojawiają się przeróżne przeszkody, w których omijaniu przeszkadza dodatkowo bardzo solidna prędkość, jaką osiąga nasz pojazd. Im dalej zajedziemy, tym więcej punktów otrzymamy. I już. Wciągająca prostota, powiadam.
Dodatkowe urozmaicenie pochodzi od prostych wyzwań (zbierz 30 trójkątów podczas rundy, użyj skoku 2 razy etc.), dzięki którym wchodzimy na wyższe poziomy, a te z kolei zapewniają bonusy w rodzaju pojawiających się na planszy kryształów, które wydłużają dzień (czyli dalej zajedziemy) albo zapewniają jednorazową moc przeskoczenia kawałka planszy. Niekończąca się mapka w Race the Sun podzielona jest na regiony "wyposażone" w różnego kształtu przeszkadzajki, okazjonalnie pojawiają się też dziwne stwory, a my musimy pędzić ile wlezie. Zasuwać, śmigać, poginać. Need for speed jak malowany.
To wszystko, o czym przeczytaliście powyżej, jest dostępne za darmo i do tego w przeglądarce. Ta wersja Race the Sun to dosyć wczesne demo, ale potrafi ono wciągnąć na kilka emocjonujących sesji (choć levelowanie kończy się tu na poziomie 6, brakuje też masy urozmaiceń, które możecie zobaczyć na poniższym filmiku).
Ten materiał zaś promuje wersję pełną, którą w tym momencie można kupić za 10 dolarów bezpośrednio od twórców. Tam znajdziecie więcej "wystrojów" i kolorów, dynamicznie zmieniające się mapy, więcej bonusów i wyglądający niezwykle ekscytująco tryb "apokalipsa", w którym plansza jest bombardowana i demolowana przez nieznanych sprawców. Czy to wszystko jest warte ponad 30 złotych? Sami oceńcie. Ja o grze dowiedziałem się za późno, by załapać się na promujący różne niezależne gry Not On Steam Sale (a 5$ dalbym bez mrugnięcia okiem), ale Race the Sun zostało zaakceptowane w ramach inicjatywy Steam Greenlight, więc niedługo trafi na platformę Valve, a co za tym idzie... świąteczna wyprzedaż!