Gameplayowe opowiadanie #2 - evilmg - 7 grudnia 2013

Gameplayowe opowiadanie #2

"Czytaj uważnie, bo nie będę powtarzać, stop. Sekta opanował miasto, stop. Miasto wygląda gorzej niż Detroit z filmów o blaszanym policjancie, stop. Wyznawcy wyłapują ludzi związanych z wydawaniem gier, stop. I chcą ustanowić rekord Guinessa, na największy zielony kebab, stop. Zielony kebab to a-a-a-a"

 

To właśnie ta wiadomość znajdowała się na poplamionej tłuszczem kartce, którą dostał Czarny Wilk. Nie jest to specjalnym zaskoczeniem, bo w komentarzach pod poprzednim fragmentem opowiadania była tylko jedna propozycja... Nie ma co przeciągać, jedziemy dalej!

 

Wilk z trudem odczytał otrzymaną wiadomość.

- Czym u diabła jest to "a-a-a-a"? - wymamrotał – Anarchistyczna Akcja Anonimowych Alkoholików? - spróbował zgadywać.

W tym momencie ponownie usłyszał znajome brzęczenie. Sięgnął z ciekawością do kieszeni i znalazł kilka pigułek zawierających jego antidotum i kolorowy kartonik, który okazał się być biletem kolejowym. Z jednej strony wypisano standardowe informacje, a z drugiej było coś w rodzaju pocztówki przedstawiającej parowóz i chwytliwe hasełko reklamowe. "Powoli a dobrze*". Wilk zdziwił się i obejrzał bilet raz jeszcze. Na odwrocie biletu, na samym dole znalazł kolejny napis. Ten mógł być definicją stwierdzenia "mały druczek". "Polskie Koleje Państwowe zastrzegają sobie prawo do niedowiezienia pasażerów na miejsce”. Wilk westchnął.

 

***

 

Raziel siedział na kościanym tronie postawionym na podium. Niespecjalne przeszkadzało mu, że jego wierni wyznawcy musieli okraść chyba wszystkie poznańskie szkoły żeby zebrać tyle gipsowych odlewów. Na Placu Wolności powoli zbierali się jego zwolennicy. Domorosły guru rozejrzał się. Tak, to dobre miejsce na przemówienie. Za plecami miał zdewastowany budynek Arkadii, który miał w jego planach odegrać rolę ważnego symbolu. Uśmiechnął się do swoich myśli i wstał. Na placu natychmiast zapanowała grobowa cisza. Raziel powoli podszedł do mikrofonu ustawionego na przedzie podium.

- Przeczytałem kiedyś książkę! - zaczął, a jego słuchacze spijali z jego warg każde słowo – Z papieru. - dodał. Kilku słuchaczy zemdlało z wrażenia.

 

***

 

Wilk wiedział, że już długo nie wytrzyma. Płuca paliły go żywym ogniem, ale nie dawał za wygraną i dalej tłukł w szybę pięściami. Wiedział, że jeśli teraz weźmie choćby oddech to będzie jego koniec. Zaraz po wejściu do pociągu zorientował się, że coś jest nie tak. Był jedynym pasażerem, a drzwi zatrzasnęły się zaraz za nim. Mimo to zignorował złe przeczucie i usiadł na swoim miejscu. Kilka minut po odjeździe tego pożałował, na początku odezwał się głośniczek umieszczony w przedziale, ale zamiast spodziewanego powitania usłyszał, że dostał się do jakiegoś międzynarodowego reality show. Nasz łowca nagród z przypadku nie zdążył się nawet zdziwić gdy spod siedzeń zaczął wydobywać się zabarwiony na niebiesko gaz, a teraz Wilk próbował wydostać się z przedziału. Nieubłagane prawa natury okazały się jednak silniejsze od jego woli... Wziął oddech i padł na podłogę jak kłoda.

 

***

 

- … i wtedy anioł powiedział mi  całą prawdę! - krzyknął Raziel drżącym z podniecenia głosem – Nasz wspaniały i szlachetny zamiar stworzenia największego zielonego kebabu świata budzi odrazę w ludziach małej wiary! I oni, ci wysłannicy piekieł nasłali na mnie zabójcę! Nie zwykłego człowieka, bo zwykłych człowieków to ja obawiać się nie muszę, ale potwornego Czarnego Wilka, który zrodził się u zarania dziejów. Jednak ostrzeżony przez kebabowego anioła zdołałem go wywieźć w pole i nie będziemy musieli się już nim przejmować!

 

***

 

Czarny Wilk ocknął się w pomieszczeniu, które mogło być tylko szkolną klasą. Ławki i krzesełka przesunięto pod ściany, a na podłodze obok niego leżeli inni ludzie. Bez specjalnych nadziei wilk podszedł do drzwi i spróbował je otworzyć. Ani drgnęły. Miał już zamiar rzucić jednym z krzeseł w okno i uciec gdy drzwi się otworzyły i weszło przez nie kilku wojskowych, a za nimi facet o wyglądzie wrednego nauczyciela matematyki.

- Słuchajcie uważnie dupki, bo nie mam zamiaru się powtarzać – odezwał się „matematyk” - zaraz dostaniecie plecak wypakowany losowo wybranym wyposażeniem i zostaniecie wypuszczeni na zewnątrz. Jest was dwudziestka, a za trzy dni ma zostać tylko jedno z was. Powodzenia.

W tym momencie Wilk poczuł uderzenie w klatkę piersiową. Odruchowo złapał stary wojskowy plecak, którym w niego rzucono.

- No już! Wyp... na zewnątrz balasie! Za trzydzieści sekund wypuszczamy następną osobę!

Nadal zdezorientowany Wilk, ruszył nie oglądając się za siebie. Przez jakiś czas biegł na oślep, dopiero po chwili uświadomił sobie, że powinien znaleźć jakąś kryjówkę i przejrzeć zawartość otrzymanej torby. Zatrzymał się na chwilę i rozejrzał. Znajdował się na czymś w rodzaju szkolnego boiska, ale za ogrodzeniem rozciągał się dziko wyglądający las, a w pobliżu nie było widać żywej duszy. Niewiele myśląc pobiegł w gęstwinę i zaszył się w gęstym zagajniku. Dopiero tam zdecydował się na chwilę odpoczynku. Dysząc ciężko po biegu zdjął plecak i wysypał jego zawartość na ziemię. Spojrzał ponuro na leżące na mchu przedmioty. Kiść bananów, dwa wina marki Komandos, kaseta magnetowidowa z filmem „Rambo”, paczka plastikowych łyżeczek, stłuczony słoik musztardy i standardowa myszka do laptopa.

- Ja to mam szczęście! - ucieszył się Wilk sięgając po Komandosa – dokładnie to czego potrzebowałem!

 

***

 

- Nawet niezła ta Fifa 114, ale jeszcze się gubię w tych nowych zasadach – stwierdził FSM rzucając pada Razielowi.

- Co marudzisz? Tym razem zabiłem Ci tylko czterech zawodników przecież.

- Dobra, dobra. Wygrywasz jedynie dlatego, że nigdy przedtem nie grałem na tym nowym PlayPlebsie. - odgryzł się FSM – Swoją drogą nigdy bym nie przypuszczał, że w dwudziestym drugim wieku nadal będziemy grać na padach.

- Eh, trzeba się wziąć do roboty, bo nigdy nie zrobimy tego Kebabu...

- Trochę będzie roboty – przyznał FSM drapiąc się macką po brodzie – Raziel, słuchaj co właściwie zrobiłeś z Czarnym Wilkiem?

- Napisałem na niego donos do MM...

FSM tylko jęknął. Moherowa Milicja budziła w nim strach, nigdy nie było wiadomo po kogo przyjdą, ale doskonale wiadomo było co się z ich ofiarami działo. Wszystko można było zobaczyć w „Rydzykantach”, których reklamowano jakie najlepsze reality show w historii. FSM nie był pewny czy „Rydzykanci” byli najlepsi, ale na pewno najbardziej popularni – w końcu to pierwszy tego typu program, w którym uczestnicy naprawdę umierali. Ludzie naprawdę się nie zmienili od czasów Imperium Rzymskiego. Jedyna różnica polega na tym, że współczesne koloseum pozwala całym miliardom widzów śledzić zmagania ulubieńców. Powszechne były nawet zakłady. Można było obstawiać zwycięzców, czas jaki zajmie im wyeliminowanie konkurencji, a nawet długość życia poszczególnych uczestników.

- Co ja tu robię? - spytał sam siebie.

- Zmieniasz świat – odpowiedział Raziel z szalonym błyskiem w oku.

 

***

 

Tymczasem w tajnej bazie, która wypuściła na świat Czarnego Wilka panował niemożliwy do opisania chaos. Trójka mocodawców naszego bohatera kłóciła się zawzięcie.

- Cholera! Porwali Wilka! - krzyknął Flip.

- Jak to porwali? - zdziwiła się Matylda.

- Normalnie! MM podstawiło wagon pułapkę i teraz nasz zabójca występuje w „Rydzykantach”!

- Przestań wrzeszczeć, durniu. Poradzi sobie, w końcu jest płatnym zabójcą.

- Zwariowałaś kobieto? Przecież w „Rydzykatnach” występują przeważnie najwięksi psychopaci jakich zna świat. Na tych gościach jakiś tam przedwojenny terrorysta nie zrobi żadnego wrażenia! Musimy go wydostać! - wtrącił Flap.

- Dobre sobie, jak chcesz to zrobić?

- Kogo jeszcze mamy w lodówie? - spytał nieoczekiwanie Flip.

- Ty chyba nie chcesz wypuścić jeszcze jednego z tych psychopatów? - zdenerwowała się Matylda.

- Widzisz inne wyjście? Jeśli stracimy Wilka to i tak wszystko szlag trafi... Kogo jeszcze mamy?!

- W tej chwili możemy przywrócić tylko jedną osobę – powiedział Flap.

- Czyli kogo?

 

No właśnie, kogo? Tak, to Wy zdecydujecie kto wyruszy na ratunek Czarnemu Wilkowi!

 

evilmg
7 grudnia 2013 - 23:40