Zdruzgotany rychłą porażką kandydat na prezydenta wybiera się na wieczorny spacer brzegiem rzeki. Targany myślami, przepełniony frustracją chwyta się ostatnich strzępów nadzieji. Nagle wśród nabrzeżnych skał dostrzega niepozorną, drewnianą maskę. Maskę pełną możliwości i rządzy. Maskę, która nie zmarnuje szansy, by zagrać o wszystko w wielkiej, politycznej grze.
Wszyscy znamy szaloną komedię z 1994 roku, w której Jim Carrey dał dowód komedianckiego geniuszu. Mało kto wie, że film powstał na bazie serii komiksowej z lat 1991-1995. Oryginalna Maska była bardziej brutalna, kapryśna i nieprzewidywalna. Polski czytelnik wreszcie ma szansę zajrzeć do źródła, a to, co w nim zobaczy, może przyprawić o zawrót głowy.
U rodziny Królów nic nie jest zwyczajne. Głowa rodu pracuje dla rządu, matka w kieliszku topi sny o wielkich czynach, w tajnym pokoju mieszka Jezus Chrystus, a starusieńka pokojówka jest rosyjskim szpiegiem. Mimo to cała familia przedstawia obraz typowo polskiej rodziny w krzywym zwierciadle.
Każdy ma ulubiony gatunek gier, dla mnie są to gry RPG. Nie ma większego znaczenia klimat w jakim są rozgrywane, znajdę dla siebie coś w fantasy, steam punku, cyber punku czy nawet czystej wody space operach. Czasem jednak człowiek musi sobie ponarzekać, bo po „przegraniu” setek godzin przy różnych tytułach człowiek nie może już udawać, że nie widzi pewnych prawidłowości, wiecznie kopiowanych baboli, których mało komu udaje się uniknąć i często znajduje się dla nich miejsce nawet w najlepszych grach...
Sąd Rejnowy w Strzelcach Opolskich kazał zamknąć boisko szkolne po godzinie szestnastej na wniosek pewnej starszej pani - mieszkanki pobliskiego bloku. Brzmi absurdalnie? Pewnie, że tak. Sam czytając wczoraj artykuł na Weszło byłem tak zdziwiony całą tą sprawą, że sytuacyjnie spojrzałem na kalendarz czy to czasem nie pierwszy kwietnia. Chwila konsternacji i... Nie, nikt nie robi mnie w balona, to się dzieje naprawdę.
Gry wideo są absurdalne. Chwała im za to. Wszelkie uproszczenia, które przeczą prawom logiki, uprzyjemniając przy tym rozgrywkę nauczyłem się witać z otwartymi ramionami i uszczypliwym uśmiechem. Nie bójcie się - nie uraczę Was tekstem o kulejącej logice w grach, bo podejrzewam, że podobnych linijek naczytaliście się już sporo. Zamiast tego rzućcie okiem na kilkanaście memów wysmarowanych przez użytkowników reddita. Kilka z nich trąca co prawda sporą przesadą, ale wystarczy pamiętać o zasadzie przymkniętego oka ;)
Dla osób mających w szkole mandaryński przygotowałem dość luźne tłumaczenie. No to jedziemy!
Witajcie! Trochę związanych ze świętami rzeczy zwaliło mi się na głowę i z tego powodu opowiadanie miało tygodniową obsuwę... powiedziano mi też, że jeśli nie dam obrazka to nikt nie będzie chciał mnie czytać. Nie przyszło mi to do głowy przedtem, ale obrazek daję. Podobno cycki się sprzedają, a zaręczam, że to co przed chwilą w paincie narysowałem miało być cyckami.
Wracając do opowiadania... W zeszłym tygodniu podaliście aż dwie propozycje co oznacza, że zanotowaliśmy stuprocentowy przyrost. Wybrałem propozycję podrzuconą przez czytelnika o urokliwym nicku sketch90. Muszę przyznać, że wygrał głównie dlatego, że poprzednim zwycięzcą był jego konkurent. Przecież nie chcemy żeby o dalszych losach naszych dzielnych bohaterów decydował co tydzień ten sam człowiek, prawda? W związku z tym do opowiadania wchodzi Siwy, ale fana Biebera z niego jednak nie zrobię ;)
"Czytaj uważnie, bo nie będę powtarzać, stop. Sekta opanował miasto, stop. Miasto wygląda gorzej niż Detroit z filmów o blaszanym policjancie, stop. Wyznawcy wyłapują ludzi związanych z wydawaniem gier, stop. I chcą ustanowić rekord Guinessa, na największy zielony kebab, stop. Zielony kebab to a-a-a-a"
To właśnie ta wiadomość znajdowała się na poplamionej tłuszczem kartce, którą dostał Czarny Wilk. Nie jest to specjalnym zaskoczeniem, bo w komentarzach pod poprzednim fragmentem opowiadania była tylko jedna propozycja... Nie ma co przeciągać, jedziemy dalej!
Tym razem wpis będzie krótki, nie będę się za bardzo rozwodził nad „problemem”, bo każdy widzi, co jest, czy też może: czego nie ma. Ale skoro nie ma, to dlaczego tak jest? W skrócie: co jest, że ich nie ma?
Dobry żart to taki, którego się nie spodziewasz. Primaaprilisowe ogłoszenie szalonej wersji Far Cry 3 zostało przyjęte ciepło i z tzw. wyszczerzem, ale niewielu się spodziewało, że Ubisoft naprawdę tworzy Blood Dragona i że już miesiąc później będzie można wcielić się w Reksa "Power" Colta, którego zadaniem będzie uratować ludzkość przed niecnymi planami pułkownika Sloana. Deweloperzy jednak mieli na tyle dużo kasy/na tyle duże jaja, że postanowili zaryzykować i zacząć sprzedawać najbardziej absurdalne DLC (a tak naprawdę pełnoprawny samodzielny dodatek, jak za starych dobrych czasów) tego roku.