Aleksander Dumas ojciec, jeden z najlepszych pisarzy jakich zrodziła ziemia, twórca wielu wspaniałych książek historyczno-przygodowych o Francji, jej królach, wojnach, pojedynkach i romansach. Ojciec takich postaci jak d’Artagnan, hrabia Monte-Cristo oraz ojciec Aleksandra Dumas syna, autora m.in. Damy Kameliowej. Aleksander Dumas ojciec, człowiek, który wiedząc, co wytwórnie filmowe robią z jego dziełami przewraca się w grobie.
Wiem, że adaptacje książek w postaci filmów, seriali czy gier rzadko kiedy okazują się chociaż dobre. Trafiają się perełki w postaci Władcy Pierścieni, Prestiżu, Blade Runnera czy – biorąc pod uwagę wyżej wymienionego pana – Hrabiego Monte Cristo. Wiem również, że niezależnie od tego jak dobry film będzie, żaden koneser literatury nie powie, że film od książki jest lepszy.
Wybaczyłem wiele: adaptacji książek Dumas było od groma, a uwielbianej przeze mnie Trylogii porządna adaptacja była zaledwie jedna, wyreżyserowana przez Richarda Lestera kolejno w 1973., 1974. I 1989. roku. Powstało kilka seriali wolno nawiązujących do dzieł pisarza, które można było nawet oglądać w trakcie niedzielnych obiadów. Ale w 2011. roku pojawił się potworek, zrobiony na fali hype’u na technologię 3D, robiący z tak wspaniałego wylewu tuszu na papier skrzywionego mutanta z latającymi statkami.
Moja frustracja bierze się z umiłowania do twórczości Aleksandra Dumas. Najzwyczajniej nie mogę znieść tego, że nikt nie potrafi zrobić z materiału, który po sobie pozostawił czegoś, co jest jak najbardziej na podstawach książki i trzyma się ich wydarzeń. Czegoś co potrafił zrobić Jackson z wytworami Tolkiena (mówię tu o Władcy, nie o Hobbicie). Dało się z Grą o Tronwięc czekałem na zapowiedź serialu o muszkieterach, bo wiedziałem, że to się musi zdarzyć.
I stało się. BBC chcąc zarobić kupę hajsu dopadło się do praw autorskich i do scenariusza przed stacjami HBO i AMC. Chwila szczęścia, kiedy dowiedziałem się o tym fakcie. Potem tylko frustracja. Zazdroszcząc sukcesu Gry o Tron i Wikingów BBC robi z serialu (który mógł się okazać świetną produkcją dla całej rodziny, gdyby tylko umiejętnie się do tego zabrano) chlewik, z dużą ilością seksu, wybuchami, bombami, brudnym, szarym Paryżem i hollywoodzkimi scenami walk, które nijak mają się do tego, jak miało to wyglądać w rzeczywistości. No i oczywiście, bohaterem, który wstąpić w szeregi muszkieterów chce z powodów zemsty na zabitym w jakże głębokiej scenie pełnej błota i deszczu ojcu, a nie, jak to (znowu) miało miejsce w książce.
Pieniądze są okropne w showbiznesie. Zdaję sobie sprawę z tego, że serial prawdopodobnie nie okaże się zły. Zapewne okaże się kasowym sukcesem, ponieważ robiony jest, jak to teraz niemalże wszystko, pod publikę. Możliwe, że nawet skuszę się, żeby go obejrzeć, chociaż wiem, że nie będzie mi się podobał - z prostego powodu, za bardzo wielbię książkę. Wciąż czekam na telewizyjną adaptację – najpewniej niskobudżetową, stworzoną przez jakichś zagorzałych fanów – którą będę oglądać zadowolony z tego, co widzę. Najzwyczajniej marzy mi się na rynku serialowym wydarzenie podobne do wybuchu popularności produkcji indie w gamingu.